Kontrwywiad wojskowy i komisja do spraw wpływów rosyjskich mają wyjaśnić, dlaczego przez wiele lat nie zbudowano kluczowej dla portu w Gdyni trasy. Marek Biernacki, szef sejmowej speckomisji, wysłał w środę w tej sprawie pismo do szefa SKW. Chodzi o ten sam port, w którym doszło do zablokowania przeładunku amerykańskiego statku przez należącą do Chińczyków firmę. Biernacki zapowiada, że speckomisja na następnym posiedzeniu Sejmu zajmie się chińską obecnością w gdyńskim porcie.
Tak zwana Droga Czerwona, która ma zapewnić bezpośrednie połączenie portu w Gdyni z drogą ekspresową S6, miała powstać już dawno temu. W 2022 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) podpisała umowę na prace przygotowawcze dla Drogi Czerwonej. Jednak do dzisiaj prace nie ruszyły. - Port Gdynia jest miejscem centralnym na Bałtyku, gospodarczo i transportowo, a także strategicznie. Do portu w Gdyni przypływają ładunki nie tylko z kontenerami, ale ciężki sprzęt wojskowy dla Ukrainy, Polski i amerykańskiej brygady wojskowej. Istniejące drogi nie są do tego przystosowane, a przede wszystkim nie mają połączenia z drogami europejskimi - tłumaczy poseł Trzeciej Drogi Marek Biernacki, szef komisji ds. służb specjalnych. I dodaje: - Skierowałem pismo do generała Jarosława Stróżyka, szefa SKW, który jest też szefem komisji badającej wpływy rosyjskie z prośbą o zbadanie, dlaczego niezbędna dla portu w Gdyni z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa Droga Czerwona nie została jeszcze zbudowana.
OGLĄDAJ REPORTAŻ "CHIŃCZYCY W GDYŃSKIM PORCIE" W TVN24 GO
Poseł tłumaczy, że transport z portu odbywa się drogami miejskimi, powiatowymi i zatłoczoną estakadą, która potrzebuje remontów, na co nie stać miasta Gdynia. Na ten temat rozmawialiśmy także z Aleksandrą Kosiorek, prezydentką Gdyni. - Od pierwszego dnia objęcia urzędu pukaliśmy do wszystkich drzwi, które tylko były możliwe i otwieraliśmy sobie wszystkie możliwości, aby ta Droga Czerwona powstała i to powstała jak najszybciej, bo jest krytycznie potrzebna dla rozwoju portu - potwierdziła.
Strategiczny węzeł NATO
Biernacki dodaje, że ta droga powinna być już zbudowana 20 lat temu. - To wtedy miały miejsce wielkie inwestycje w trasę Kwiatkowskiego oraz zapadła decyzja o budowie autostrady A1. W tym samym czasie, gdy powstawały te inwestycje i wzrastała wartość gdyńskiego portu, to globalna chińska firma przejęła obszary po upadłej Stoczni Gdynia - mówi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Efekt Trumpa. "W Gdyni nie będzie już Chińczyków"
Gdynia to nasz kluczowy port na Bałtyku, a także strategiczny węzeł NATO. To tutaj cumują transporty ze sprzętem wojskowym dla Ukrainy i wojsk sojuszu. Ale w samym sercu portu działa chińska korporacja Hutchison, która przejęła tereny w porcie w Gdyni. Firma ta przez lata umacniała swoją pozycję na polskim wybrzeżu. Blisko dwa lata temu w gdyńskim porcie doszło do międzynarodowego skandalu. Sprzeciw kontrolowanej przez Chińczyków firmy zablokował przeładunek amerykańskiego wojska.
Tuż po emisji reportażu "Chińczycy w gdyńskim porcie" do sprawy w studiu "Superwizjera" odniósł się Arkadiusz Marchewka, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, który odpowiada za gospodarkę morską. - Sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w 2023 roku, gdy sprzęt jadący na Ukrainę nie mógł zostać wyładowany, pokazuje, że powinniśmy skupić się, żeby bezpieczeństwo, również militarne, w portach było zapewnione - mówił. Zapowiedział, że resort będzie analizować możliwości nawet pierwokupu chińskich terenów w porcie w Gdyni.
Zablokowanie przeładunku statku
To, jak doszło w lipcu 2023 roku do zablokowania przeładunku statku Cape Ducato ze sprzętem "istotnym dla bezpieczeństwa państwa", przedstawili w reportażu "Chińczycy w gdyńskim porcie" Łukasz Ruciński i Maciej Duda. - Do portu w Gdyni przybija statek Cape Ducato, który, jak wiemy, i potwierdzają to także oficjele, miał na pokładzie ładunek istotny z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i istnieje potrzeba jego szybkiego rozładowania - mówił w piątek na antenie TVN24 Maciej Duda.
- W tym momencie okazuje się, że część nabrzeża, którym zarządza inna firma, która od lat wykonuje usługi na rzecz armii amerykańskiej, jest w remoncie i statek nie może się zmieścić, bo także inny cumuje. Port daje swój teren, ale ten teren jest niewystarczający, dlatego że kawałek statku, kilkadziesiąt metrów, wystawałby na części już tej należącej do chińskiej firmy. I w tym momencie ta chińska firma się nie zgadza. Nie zgadza się jej spółka polska, nie zgadza się centrala na to, by ten statek zacumował - opowiadał.
Dodał, że "potrzeba była tak pilna, że próbowano wszystkich metod, żeby porozumieć się z Chińczykami". Mówił, że "polska spółka tej chińskiej firmy, GCT, twierdzi, że nie mogła obsłużyć tego statku, bo nie miała odpowiednich ubezpieczeń". - Twierdzi także, że statek tylko załadowywał sprzęt wojskowy. Wiemy, że była sytuacja bardziej skomplikowana, trochę inaczej wyglądała, niż twierdzi oficjalnie ta firma - powiedział Duda.
Chińczycy umacniają swoją pozycję w gdyńskim porcie
Łukasz Ruciński, współautor reportażu, mówił w sobotę na antenie TVN24, że "Chińczycy w gdyńskim porcie swoją pozycję umacniają od około 20 lat". Jak dodał, "znaleźli się tam zaraz po tym, jak Polska weszła do Unii Europejskiej". - Wykorzystano taką lukę prawną, żeby przejąć te tereny po zadłużonej stoczni bez kontroli MSW w tamtym czasie, ponieważ wtedy, kiedy weszliśmy do Unii, jeżeli jakiś inny podmiot spoza Europy chciał przejąć tak kluczowe ziemie w tak kluczowym miejscu, musiał mieć taką zgodę. A tutaj została założona specjalna spółka w Luksemburgu - tłumaczył.
Już po zakończeniu realizacji reportażu "Chińczycy w gdyńskim porcie" przedsiębiorstwo inwestycyjne BlackRock poinformowało, że uzgodniło zakup udziałów większościowych w portach nad Kanałem Panamskim od firmy Hutchison z siedzibą w Hongkongu. Przejęcie kontroli nad portami przez USA było jednym z głównych postulatów Donalda Trumpa w kampanii wyborczej. Dodatkowo BlackRock zgodził się wykupić od hongkońskiej spółki 80 procent udziałów w firmach zależnych lub stowarzyszonych z Hutchison, które posiadają lub są operatorami 43 portów w 23 krajach.
Wiceminister: jest kilka możliwości prawnych
W sobotę w studiu "Superwizjera" po emisji reportażu wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka powiedział, że według jego informacji "właśnie elementem tej transakcji jest też kilkadziesiąt portów znajdujących się na całym świecie, terminali - mówiąc wprost - i jednym z tych terminali jest terminal w Gdyni".
Został zapytany, czy w tym okienku, które jest przed nami, jest możliwość przejęcia przez Polskę Nabrzeża Bułgarskiego w Gdyni. - Jest kilka możliwości prawnych, które przede wszystkim ma minister infrastruktury, tu jest przede wszystkim wyrażenie zgody na pozycję dominującą, czy skorzystanie z prawa pierwokupu zakupu nieruchomości. Porty są w ten sposób zabezpieczone, że każda transakcja, która jest realizowana w granicach portu, zawsze przy sprzedaży nieruchomości pierwszeństwo ma zarząd portu - dodał.
Poseł Biernacki, który także był ministrem koordynatorem służb specjalnych, dodaje: - Brak budowy Drogi Czerwonej, incydent z blokowaniem rozładunku amerykańskiego statku, te i inne sprawy powodują, że nasze służby muszą pilniej przyglądać się temu co się dzieje w gdyńskim i innych polskich portach. Na przyszłym posiedzeniu Sejmu będziemy na speckomisji dalej zajmowali się chińską obecnością w porcie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24