Postrzelenie się płk. Mikołaja Przybyła przejmują wojskowi prokuratorzy z Warszawy. Sprawa została im przekazana przez wojskowych śledczych z Poznania, którzy ogłosili wczoraj wszczęcie śledztwa. Ma ono m.in. ustalić, czy pułkownika namawiał ktoś do samobójstwa, czy sam zdecydował się na taki krok.
O tym, że śledztwo ma być przekazane wojskowym prokuratorom z Warszawy pisaliśmy już w poniedziałek.
Wczoraj Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Poznaniu ogłosiła wszczęcia śledztwa, które ma wyjaśnić okoliczności postrzelenia się pułkownika. Postępowanie w tej sprawie prowadzone w oparciu o artykuł 151, zgodnie z którym, "kto za namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze więzienia od 3 miesięcy do lat 5".
We wtorek przesłuchano pułkownika w poznańskim szpitalu, gdzie przebywa od poniedziałku po postrzale. Wojskowi prokuratorzy nie ujawnili szczegółów złożonych przez Przybyła wyjaśnień. Powiedzieli jedynie, że przesłuchani zostaną świadkowie zdarzenia, w tym dziennikarze.
Dwie prokuratury
Teraz sprawą zajmie się Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. W Polsce są dwie Wojskowe Prokuratury Okręgowe - w Poznaniu i w stolicy. W związku z tym, że płk Przybył jest prokuratorem jednostki poznańskiej, zapowiadano, że śledztwo w takiej sprawie musi prowadzić inna równorzędna prokuratura.
W poniedziałek szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski zapowiadał, że śledztwo w tej sprawie będzie wszczęte przez warszawską prokuraturę okręgową.
We wtorek jej szef płk Ireneusz Szeląg powiedział, że wszczęcie śledztwa przez poznańską prokuraturę nie wyklucza, że postępowanie trafi na dalszym etapie do Warszawy. - Wtedy materiały z Poznania nie byłyby przekazane do Warszawy celem oceny, czy rozpoczynać śledztwo, tylko już w celu dalszego prowadzenia sprawy - wyjaśnił.
Próby zamachu?
Przybył postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji, na której krytykował pomysł zlikwidowania wojskowej prokuratury i odpierał zarzuty o złamanie prawa w postępowaniu dotyczącym przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Strzelił do siebie z broni prywatnej, na którą miał pozwolenie (zgodnie z przepisami na teren prokuratury nie można wnosić broni palnej ani amunicji).
We wtorek w wywiadzie dla PAP stwierdził, że chciał popełnić samobójstwo, ale zadrżała mi ręka, bo ktoś poruszył klamką. A uratował go człowiek, który poprawiał kable. Mówił też, że były podejmowane próby zamachu na niego.
Stan pułkownika lekarze określili jako dobry, a ranę postrzałową policzka jako powierzchowną i niezagrażającą życiu. Obecnie prokurator nadal jest w poznańskim Szpitalu Klinicznym im. Heliodora Święcickiego. Jak informuje reporter TVN24 Łukasz Wójcik powołując się na dyrektor szpitala, płk Przybył czuje się dobrze. W czwartek ma zostać przewieziony do kliniki psychiatrycznej szpitala wojskowego w Bydgoszczy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot. east news