Ni stąd, ni zowąd uderzyło nas w tył, w bok. I zaczęło się palić - relacjonował kierowca jednej z ciężarówek biorących udział w wypadku w Bogusławicach w województwie śląskim. Pojazdy zajęły się ogniem. - Zacząłem dzwonić na pogotowie. Oceniłem po prostu, że jest straszna tragedia. Widzę, że tu są ranni - mówił z kolei Henryk Kowalski, który pojawił się na miejscu chwilę po wypadku.
W czwartek po południu w Bogusławicach w województwie śląskim zderzyły się dwie ciężarówki i autokar z cudzoziemcami na pokładzie. Dwie ciężarówki stanęły w ogniu. - W tył ciężarówki uderzył tandem załadowany niebezpiecznymi substancjami. Na nich najechał jeszcze autobus przewożący obcokrajowców - przekazał w rozmowie z TVN24 starszy kapitan Marcin Pudło ze straży pożarnej w Częstochowie.
Aspirant sztabowa Marta Kaczyńska z częstochowskiej komendy policji przekazała później, że "bardzo wstępne ustalenia wskazują, że w cysternie uległa uszkodzeniu opona i samochód ten uderzył jadący przed nim autokar, który w konsekwencji uderzył w poprzedzającą go ciężarówkę z naczepą". Droga krajowa nr 1 w miejscu wypadku została całkowicie zablokowana po wypadku.
Jak przekazała późnym popołudniem policja, rannych zostało 28 osób, Wcześniej wiceminister zdrowia Waldemar Kraska informował o 32 rannych, w tym sześciu ciężko. Z kolei wieczorem minister zdrowia Łukasz Szumowski - będący w Łodzi na posiedzeniu sztabu kryzysowego zwołanym po wypadku - przekazał, że "36 osób zostało poszkodowanych. 23 osoby są hospitalizowane, w tym cztery w szpitalach w Łodzi, Radomsku i Opolu".
Jak precyzował minister zdrowia, "stan tych czterech najciężej rannych osób jest poważny, ale stabilny. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo".
"15 sekund i auto płonęło"
Zdarzenie to relacjonowali w rozmowie z TVN24 świadkowie. Drugi kierowca jednej z ciężarówek, pan Mariusz, wyjaśniał, że stał z korku. - Ni stąd, ni zowąd uderzyło nas w tył, w bok. I zaczęło się palić - mówił.
Według niego wszystko działo się "bardzo szybko". - Wyskoczyłem, bo 15 sekund i auto płonęło - relacjonował. Dodał, że drugi kierowca ciężarówki również wyszedł z niej o własnych siłach i ani jemu, ani jego koledze nic się nie stało. - Zdążyliśmy uciec - przyznał. Jak przekazał, w tandemie (ciężarówce z podwójną przyczepą) "opona ponoć się zapaliła z tyłu", stąd ogień. Dodał, że potem "ropa się wylała".
Pan Mariusz dodał, że kierowca autobusu "dosyć mocno był zakleszczony" w pojeździe i niezbędna była interwencja straży pożarnej, by go wyciągnąć.
"Oceniłem po prostu, że jest straszna tragedia"
Henryk Kowalski, radny z Bogusławic, z gminy Kruszyna, pojawił się na miejscu niedługo po wypadku. - Jak przyjechałem, to paliło się straszne, nie dało się dojść i [strażacy - przyp. red.] gasili - relacjonował.
- Po paru minutach zacząłem dzwonić na pogotowie. Oceniłem po prostu, że jest straszna tragedia. Widzę, że tu są ranni, że leżą dziewczyny i tak dalej. Na pogotowiu powiedzieli zaś, że już wiedzą i że jadą - kontynuował. Powiedział, że "najważniejsze, że strażacy się spisali super".
Kowalski przyznał, że wypadki "często się tu zdarzają, nagminnie". - Aż łzy do oczu idą - dodał. Jego zdaniem takie zdarzenia "były i będą, dopóki nie zrobią tej autostrady".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź