Pozorując zyski, Amber Gold płacił od nich podatki. Teraz fiskus musi oddać spółce w upadłości 5 mln zł - donosi "Gazeta Wyborcza".
Liczba oszukanych przez Amber Gold klientów rośnie z każdym dniem, do prokuratury przez blisko dwa miesiące zgłosiło się już ok 8 tys. osób. Ze sprawozdania zarządcy przymusowego spółki (obecnie syndyka masy upadłościowej) wynika, że Amber Gold powinien oddać łącznie 677 mln zł aż 24 tys. osób.
Skarbówka musi oddać pieniądze?
Z grupy wierzycieli nieoczekiwanie wypadł fiskus. Jak informuje "GW", syndyk masy upadłościowej wyliczył, że to skarbówka powinna zwrócić spółce około 11 mln zł za podatek od zysków, których nigdy nie było. Po odjęciu od tej kwoty należnemu fiskusowi podatku VAT, syndyk liczy na wpływ 5 mln zł.
Prezes z sześcioma zarzutami
Ogłaszając 20 września upadłość likwidacyjną spółki Amber Gold, Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ poinformował, że sporządzenie uzasadnienia postanowienia odroczono na 7 dni. Nie wiadomo więc, jaka jest wartość ujawnionego i zabezpieczonego majątku upadłej spółki oraz jakie są koszty postępowania upadłościowego. Według szacunków mediów, łączna wartość majątku Amber Gold może wynieść około 100 mln zł. Z kolei według informacji, które 8 sierpnia przedstawili dziennikarzom przedstawiciele Amber Gold, spółka posiada majątek o wartości 149,5 mln zł. 17 sierpnia gdańska prokuratura okręgowa postawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. sześć zarzutów, w tym prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej. 29 sierpnia śledczy postawili Marcinowi P. zarzut oszustwa znacznej wartości. Śledczy przyjęli, że P. działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swojej działalności stałe źródło dochodu, za co grozi do 15 lat więzienia. 30 sierpnia szef Amber Gold trafił do aresztu. Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie tymczasowym.
Autor: km//bgr/k / Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24