- Jestem ofiarą kampanii czarnego PR. Kategorycznie zaprzeczam, jakobym opowiadał o rządowych tajemnicach – zapewnia Radosław Sikorski. Według radia Zet, jako szef MON miał być podsłuchiwany przez służby specjalne. Kandydata na ministra spraw zagranicznych broni też Donald Tusk.
- Czekam na jakieś konkrety. Kancelaria Prezydenta zaprzecza, jakoby taśmy istniały. Natomiast gdyby istniały, podsłuchiwanie mnie jako ministra obrony narodowej to by była bardzo poważna sprawa – zaznaczył Sikorski. Myślę, że jestem ofiarą kampanii czarnego PR, pewnie trochę politycznego, może trochę komercyjnego. Pewnie nie wszystkim jest w smak to, że stawiałem twarde warunki w sprawie ewentualnego umieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej – dodał.
Zarzuty dotyczące podsłuchiwania członka rządu bagatelizuje Joachim Brudziński (PiS). - Być może nie pan Sikorski był obiektem podsłuchu, tylko zupełnie kto inny – zasugerował. - Nie jestem ekspertem w tej sprawie, ale nawet jako zupełny laik potrafię sobie wyobrazić sytuację, że odpowiednie służby zgodnie z obowiązującym prawem podsłuchiwały osobę, która była na celowniku tych służb. I akurat była ona w trakcie rozmowy z ministrem Sikorskim, i tym samym został nagrany – uważa polityk PiS.
Tusk wierzy Sikorskiemu
Przyszły premier murem staje za swoim ministrem. - Jest mi tylko wstyd, że poważni ludzie na poważnych stanowiskach bawią się w taką brzydką zabawę w insynuacje – mówił.
Wątpliwości wobec Sikorskiego ma natomiast Janusz Onyszkiewicz (Partia Demokratyczna) – ale z innych powodów. - Troszkę rozumiem opory pana prezydenta w stosunku do pana Radka Sikorskiego. Nie jest rzeczą właściwą, żeby polityk, który aspiruje do najwyższych stanowisk w państwie, miał podwójne obywatelstwo. Rozumiem, że dzisiaj z tego obywatelstwa nie korzysta czy się nawet tego zrzekł - ale przez bardzo długi czas tym obywatelstwem się legitymował.
Bomba czy niewypał?
Radio ZET poinformowało w piątek, że tajne materiały, o których cały czas mówi prezydent, to nagrania ze spotkań towarzyskich z udziałem b. szefa MON, na których miał on dużo opowiadać o współpracownikach, ministrach i rządowych tajemnicach. Lech Kaczyński ma je dopiero zaprezentować desygnowanemu na premiera Donaldowi Tuskowi.
Kancelaria zaprzeczyła. Michał Kamiński w specjalnym oświadczeniu nazwał je kłamstwem i prowokacją wymierzoną w osobę i urząd prezydenta. Minister podkreślił, że ani prezydent, ani jego Kancelaria nie dysponują żadnymi nagraniami dotyczącymi Sikorskiego, a zastrzeżenia wobec niego są udokumentowane i mają inny charakter.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24