"To przez harce waszych łysych pał Polska ma za co przepraszać. A wy macie za co przepraszać Polaków" - napisał na Twitterze Radosław Sikorski, zwracając się do Krzysztofa Bosaka, współorganizatora "Marszu Niepodległości". Sikorski napisał, że "pseudopatrioci ponownie zaszkodzili wizerunkowi Polski".
Krzysztof Bosak, członek zarządu stowarzyszenia Marsz Niepodległości napisał na Twitterze, że choć marsz zorganizowany 11 listopada nie był doskonały, to i tak był lepszy niż w ubiegłym roku, a "Polska z marszem jest lepsza, niż gdyby go nie było."
Dodał, że "świat ma w poważaniu nasze marsze i interesuje się tym tyle samo, co my utarczkami na innych peryferiach."
Na te wpisy zareagował Radosław Sikorski. Szef resortu spraw zagranicznych napisał: "To przez harce waszych łysych pał Polska ma za co przepraszać. A wy macie za co przepraszać Polaków."
Sikorski, który przebywa obecnie z wizytą w Indiach, w kolejnym wpisie dodał: "Nawet tu, w Indiach, zauważono ekscesy naszych nacjonalistów. Pseudopatrioci ponownie zaszkodzili wizerunkowi Polski."
@krzysztofbosak @robertzielinski To przez harce waszych łysych pał Polska ma za co przepraszać. A wy macie za co przepraszać Polaków.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) November 13, 2013
Nawet tu, w Indiach, zauważono ekscesy naszych nacjonalistów. Pseudopatrioci ponownie zaszkodzili wizerunkowi Polski.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) November 13, 2013
120 tys. zł strat po marszu
Podczas zorganizowanego w poniedziałek w Warszawie przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości" doszło do burd m.in. w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej; spłonęła budka wykorzystywana przez policjantów ochraniających placówkę. Na teren ambasady rzucono petardy i race. Do zamieszek doszło przed squatami przy ul. ks. Skorupki i ul. Wilczej. Na pl. Zbawiciela podpalono instalację artystyczną "Tęcza". Zniszczono kilka samochodów, powybijano szyby, wyrwano znaki drogowe.
Przedstawiciele Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, które organizowało rozwiązane przez stołeczny ratusz zgromadzenie, oświadczyli we wtorek, że nie biorą odpowiedzialności za incydenty, do których doszło podczas marszu, m.in. w pobliżu ambasady rosyjskiej. Zapowiedzieli skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Według nich złamana została ustawa o zgromadzeniach, bo nie było przesłanek do rozwiązania marszu, nie doszło też do trzykrotnego ostrzeżenia uczestników. Z kolei stołeczny ratusz, który wstępnie oszacował zniszczenia na 120 tys. zł, zapowiada, że będzie dochodzić ich pokrycia od organizatora marszu.
Autor: db/jk / Źródło: tvn24