W czwartek rano Senat przyjął reformę emerytalną oraz ustawę o emeryturach mundurowych. Teraz trafią one do prezydenta. Bronisław Komorowski już wcześniej zapowiedział, że akty prawne podpisze. Do zmiany zdania będą próbowali namówić go związkowcy z "Solidarności", którzy po południu mają pikietować przed Pałacem Prezydenckim.
Reforma emerytalna została przyjęta przez Senat bez żadnych poprawek. Opowiedziało się za nią 63 senatorów, a 31 było przeciw. Żaden z senatorów nie wstrzymał się od głosu.
Nowelizacja ustawy o emeryturach mundurowych, zmierzająca do wydłużenia aktywności zawodowej m.in. policjantów i żołnierzy również przeszła bez poprawek. I tu również poparło ją w głosowaniu 63 senatorów, 31 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wcześniej w głosowaniu przepadł wniosek o odrzucenie noweli w całości.
Oznacza to, że zakończył się proces legislacyjny obu ustaw w parlamencie, teraz ich losy zależą już tylko o prezydenta.
"Solidarność" pod Pałacem
Związkowcy chcą przekonać Komorowskiego, aby nie podpisywał reformy emerytalnej. Dlatego w czwartek będą protestować przed Pałacem Prezydenckim.
Według organizatorów do stolicy ma przyjechać kilka tysięcy związkowców. Jeszcze przed pikietą - o godz. 11 w Domu Polonii na Krakowskim Przedmieściu - ma się odbyć posiedzenie Komisji Krajowej "S" oraz sztabu protestacyjnego.
Znów bez związków, ale blokady nie będzie
W środę w Sencie odbyło się posiedzenie poświęcone właśnie reformie emerytalnej. Nie wzięli w niej udziału przedstawiciele "Solidarności". Nie zgodził się na to marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. - Wyciągam wnioski z tego, co działo się dwa tygodnie temu przed Sejmem. Doszło wtedy do bezprecedensowej sytuacji ograniczenia wolności posłów i agresji w stosunku do posłów, a marszałek Senatu ma za zadanie dbać o porządek w Senacie, ma dbać o sprawność obrad i także o bezpieczeństwo - przekonywał Borusewicz.
Decyzja marszałka wywołała oburzenie SLD i OPZZ. Bronił jej jednak premier Donald Tusk. - Zachowanie niektórych działaczy związkowych absolutnie usprawiedliwia decyzje marszałków Sejmu i Senatu o niewpuszczeniu przedstawicieli Solidarności do parlamentu podczas prac nad ustawą emerytalną - ocenił premier.
Pomimo niewpuszczenia ich do Senatu związkowcy z "Solidarności" zapewnili w środę, że nie będzie kolejnej blokady parlamentu.
W połowie maja, podczas głosowania nad zmianami w emeryturach w Sejmie związkowcy z "S" zablokowali wszystkie wyjścia z terenu Sejmu w proteście przeciwko ustawie dotyczącej podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Wcześniej przedstawicieli związkowców nie wpuszczono na galerię Sejmu. Demonstranci blokowali Sejm przez kilka godzin, uniemożliwiając posłom jego opuszczenie. Barierki wokół Sejmu powiązano łańcuchami.
Bolesne zmiany
Nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przewiduje, że od 2013 r. wiek emerytalny będzie wzrastał o trzy miesiące każdego roku. Tym samym mężczyźni osiągną docelowy wiek emerytalny (67 lat) w 2020 r., a kobiety - w 2040 r. Nowe regulacje przewidują też możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę.
Prawo do takiego świadczenia miałyby kobiety w wieku 62 lat z co najmniej 35-letnim stażem ubezpieczeniowym (obejmującym okresy składkowe i nieskładkowe) oraz mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat i mają co najmniej 40 lat stażu ubezpieczeniowego. Częściowa emerytura stanowiłaby 50 proc. pełnej kwoty emerytury z FUS. Zmiany w systemie emerytur mundurowych zakładają natomiast, że funkcjonariusze mundurowi i żołnierze zawodowi, którzy wstąpią do służby od 2013 r., będą nabywać uprawnienia emerytalne po 55. roku życia i 25 latach służby.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP/Tomasz Gzell