|

Już nie będzie pierwszych razów. Język ma nie ranić

Język dotyczący seksualności stale się zmienia
Język dotyczący seksualności stale się zmienia
Źródło: Shutterstock
Za wieloma wyrażeniami opisującymi seksualność kryje się lęk, wstyd, niewiedza i uprzedzenia. Dlatego eksperci i ekspertki proponują małą rewolucję w tym zakresie. Czas pożegnać się z quasi-biblijnymi określeniami czy zwrotami jak "utrata dziewictwa" lub "tam na dole". Nadchodzi nowe.Artykuł dostępny w subskrypcji

Płcenie, łechtaczenie, chudziny, małorozkosz, wnetszczytliwości. Już samo przeczytanie tych wyrażeń sprawia trudność. Człowiek, który chciał je wprowadzić do języka polskiego, nie miał jednak zamiaru niczego komplikować. Wręcz odwrotnie. Seksuolog (czy jak się wtedy mówiło "lekarz-płciownik") Stanisław Kurkiewicz stworzył w 1913 roku "Słownik płciowy". Zaprezentował w nim swoje wersje łacińskich lub wulgarnych określeń odnoszących się do seksu i seksualności. W przedmowie pisał: "Chętniej szukalibyście rady lekarskiej, czy dla siebie, czy dla drogich wam osób (…), gdybyście mieli pod ręką wyraz i wyrażenia dla tych spraw jasne, a łagodnie brzmiące, a więc możliwe do używania z osobami światłemi i ułożonemi".

Czytaj także: