Premier Donald Tusk zabrał w środę głos podczas sejmowej debaty nad wotum nieufności dla ministra kultury. - Oni musieli płacić tym, którzy kłamali na nasz temat, którzy mówili dobrze o PiS-ie i o Kaczyńskim, bo nawet w ich środowisku trudno było znaleźć ludzi, którzy mówiliby takie bzdury - mówił o TVP w czasach PiS.
W środę Sejm zajął się wnioskiem PiS o wyrażenie wotum nieufności dla ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza, w związku z decyzjami dotyczącymi mediów publicznych. Głos w tej sprawie, tuż po zainteresowanym, zabrał premier Donald Tusk. W swoim wystąpieniu odniósł się m.in. do informacji ujawnionych we wtorek przez Krzysztofa Brezję, zgodnie z którymi komentatorzy TVP dostawali po 500 zł za swoje wypowiedzi dla tej telewizji.
Donald Tusk w Sejmie o pieniądzach w TVP
- Nie szkoda czasu w tej debacie, by przypomnieć opinii publicznej fakty dotyczące rozkradania grosza publicznego przez tych, którzy zawsze mieli usta pełne frazesów, bogobojnych apeli. Ci pełni hipokryzji funkcjonariusze propagandy zarabiali na nieszczęściu ludzi, na nieszczęściu Polski (...), zarabiali pieniądze absolutnie bez żadnego umiaru, które się po prostu ludziom w głowie nie mieszczą - mówił Donald Tusk. - Będę to powtarzał każdego dnia, żeby ta ponura prawda dotarła do każdego polskiego domu. Wzięli władzę i dzisiaj pazurami trzymają się resztek tej władzy po to, żeby kraść, okradać Polskę, Polki i Polaków, z pieniędzy na skalę niespotykaną w Europie - podkreślił.
Jak mówił premier, "pięć osób, które rządziło telewizją publiczną, zarobiło w ciągu roku ponad 4 mln zł". - Wczoraj Polacy dowiedzieli się, że każdy, kto był gotowy napluć na opozycję, na Tuska, dostawał za te kilka słów kłamstwa i propagandy 500 zł. Niektórzy, za te czasami kilkusekundowe ataki na opozycję, na ludzi, potrafili zarobić nawet 300 tys. zł w ciągu roku (...). Dziesiątki działaczy PiS-u, pseudoekspertów, ale także dziennikarzy mediów publicznych, PiS-owskich, oni brali te 500 zł, chociaż zarabiali miliony - podkreślił. - Słowo zarabiali jest tutaj eufemizmem i nie ma nic wspólnego z zarobkiem. Spytajcie Polaków, którzy ciężko pracują i przez całe życie zarobią tyle, ile oni zarobili - zwracał się do posłów.
- Oni musieli płacić tym, którzy kłamali na nasz temat, którzy mówili dobrze o PiS-ie i o Kaczyńskim, bo nawet w ich środowisku trudno było znaleźć ludzi, którzy mówiliby takie bzdury - powiedział. - Jak nisko upadliście, jak nisko upadła wasza partia, że za kłamstwa pod adresem opozycji i za pochlebstwa waszych liderów musieliście płacić każdorazowo po 500 zł. Naprawdę tego chcecie bronić? - pytał premier. - Zastanówcie się, czy na pewno chcecie bronić panów Adamczyka, Pereiry, Tulickiego, Kwiatkowskiego, Olechowskiego, pięciu dżentelmenów, prawie 5 mln zł w 2023 roku - wyliczał Tusk. - Niewyobrażalne z punktu widzenia normalnych ludzi jest to, że pan Jarosław Olechowski, który odpowiadał za "informacje", czytaj propagandę i kłamstwa w telewizji publicznej, który w 2023 roku zarobił (...) półtora miliona za organizowanie kłamstwa na skalę największą w polskiej historii, gdy koryto zostało od niego odsunięte, znalazł się w banku gdzie został doradcą zarządu. Koledzy załatwili, którzy jeszcze w tych bankach przez chwilę decydują - podkreślał. Mówił też między innymi o Pawle Gajewskim, który został asystentem Jacka Kurskiego, gdy jeszcze nie miał matury, a w latach 2021-2023 w TVP miał zarobić 3 mln zł.
Tusk w Sejmie o Funduszu Sprawiedliwości
Później premier mówił o Funduszu Sprawiedliwości, który "powstał, by pomóc ofiarom przestępstw, wypadków, najbardziej poszkodowanym". Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało we wtorek wykaz beneficjentów funduszu, wśród których znalazły się m.in. inicjatywy kościelne, promocja Suwerennej Polski, działalność ojca Tadeusza Rydzyka, czy walka z LGBT. Historię Funduszu Tusk określił "jedną z najobrzydliwszych, odrażających wręcz ilustracji systemu". - Wy z tych pieniędzy finansowaliście działania tych, którzy byli sprawcami nieszczęścia tych ofiar - mówił premier. - Mieliście zorganizować pieniądze (...), żeby chronić poszkodowanych (...). Zastanówcie się, czy na pewno chcecie bronić Mateckiego i jemu podobnych, i jego milionów złotych, za zorganizowany system nienawiści, kłamstwa i dezinformacji - pytał. Wśród beneficjentów znalazło się Stowarzyszenie Fidei Defensor powiązane z posłem PiS Dariuszem Mateckim, które miało dostać 9,2 mln zł.
Później Tusk ponownie odniósł się do TVP. - Wiecie, dlaczego codziennie widzieliście te same twarze po kilka, kilkanaście razy w telewizji. Kasa, kasa. Waszą wiarą jest chciwość, waszym bożkiem jest mamona. To jest prawda o motywacji PiS-tu, to jest powód, dla którego z taką namiętnością walczą o ten system - mówił. - Mimo że ich zarobki sięgały setek tysięcy, a nawet milionów, oni się po każdy grosik schylili. Wydoili telewizję publiczną na milion, to poszli do radia, by dostać parę tysięcy za pięciominutową audycję (...). Każda minuta kłamstwa była sowicie opłacana - podkreślił.
Tusk w Sejmie cytuje ministra Horałę
W końcówce wystąpienia Tusk zapowiedział, że "ten czas się definitywnie skończył". - Nikt z was nie ukryje się na dłuższą metę w żadnym z banków, bo tam też zrobimy porządek. Nikt z was nie znajdzie przystani i bezpieczeństwa w Narodowym Banku Polskim, bo tam także nastanie niedługo porządek. Nikt z was już nie będzie więcej okradał Polek i Polaków, którzy są tak szczęśliwi, że na ich konta od wielu już dni wpływa 800 plus (...) Ale każda informacja, że te pieniądze przychodzą do polskiego domu, opatrzona na pewno jest też takim gorzkim i smutnym komentarzem: ok, dla nas 800 plus, ale to, co oni wyprawiali przez te 8 lat, gdzie tu jest sprawiedliwość. O prawie nie wspomnę, bo prawo się wami zajmie z tego tytułu - mówił Tusk.
Zakończył odniesieniem się do cytatu, który "zrobił chyba na wszystkich wrażenie". - Rzadko kiedy aktywista PiS-u, wysoki funkcjonariusz jest tak szczery, jak pan minister Marcin Horała. W listopadzie 2023 roku, nie w rozmowie prywatnej, tylko publicznie, w telewizji na pytanie o korupcję PiS-owską, o to, czy ci ludzie, którzy się tak nakradli bez umiaru, czy oni oddadzą pieniądze, pan minister Horała odpowiedział - cytuję: "Jeżeli ktoś cokolwiek ukradł niezgodnie z procedurami, to oczywiście musi oddawać". Wiecie dlaczego bronią tak mocno tych niby-procedur, jak powiedział minister Sienkiewicz, tego zhakowanego państwa? Ponieważ dzisiaj ten obóz byłej władzy, PiS, tak rozumiem słowa pana Horały, de facto podzielił się na dwie części - mówił Tusk. A kwestię dokończył, odnosząc się do głosów ze strony sali sejmowej zajmowanych przez posłów PiS: - A ciekawy jestem, gdzie pan Antoni Macierewicz znajdzie siebie - w grupie która ukradła niezgodnie z procedurami, czy w grupie która kradła zgodnie z procedurami - mówił Donald Tusk.
- Bartłomiej Sienkiewicz dobrze przysłużył się Rzeczpospolitej. Bartłomiej Sienkiewicz nadal dobrze będzie służył Rzeczpospolitej - zakończył premier swoje wystąpienie.
Źródło: tvn24.pl