- Mówili, że dzwonią z kancelarii, więc odbierałem. Dałem się lekko sprowokować, ta rozmowa to tylko wstęp do prowokacji - tłumaczył się reporterce TVN24 sędzia Ryszard Milewski. Pytany o to czy poda się do dymisji, Milewski powiedział, że "nie uchyla się od tego ale chce, żeby całą taką sytuację wyjaśniła prokuratura"
W rozmowie z dziennikarką TVN24 sędzia Ryszard Milewski zdenerwowany powtórzył, że jego rozmowy zostały zmanipulowane, a sprawą zajęła się prokuratura i ABW. - Były dwie rozmowy, są dokumenty, wszystko złożyłem w prokuraturze, nie mogę nic więcej mówić - przekonywał Milewski.
Tłumaczył, że rozmowy łączone były przez sekretariat, dlatego "odebrał telefon". - Powiedziano mi, że to pilna sprawa. Co miałem powiedzieć? Że nie odbieram? Mówili, że dzwonią z kancelarii, więc odbierałem. Dałem się lekko sprowokować, ta rozmowa to tylko wstęp do prowokacji - mówił zdenerwowany Milewski. Jak zaznaczył, wcześniej podobnych rozmów nie było. Za to według niego w rozmowie, której jest bohaterem "brakuje jeszcze wielu innych rzeczy o które mają być niedługo ujawnione.
"Odbyły się dwie rozmowy"
Po nerwowiej rozmowie na korytarzu Ryszard Milewski w rozmowie z reporterem w swoim gabinecie spokojnie tłumaczył, dlaczego nie wzbudził jego podejrzeń telefon z Kancelarii Premiera. - Spytałem czy chodzi o cywilne sprawy i usłyszałem w odpowiedzi, że tak przede wszystkim cywilne sprawy bo to ma być spotkanie z sędziami - relacjonował Milewski.
Zorientowałem się " że coś jest nie tak"
Sędzia dodał, że już po drugiej rozmowie zorientował się "że coś jest nie tak". - Bo cały czas było, że będzie kontakt z panem ministrem bądź mailowy bądź telefoniczny i po otrzymaniu maila w poniedziałek, już widziałem na sto procent, że jest to prowokacja i natychmiast złożyłem zawiadomienie w prokuraturze okręgowej w wydziale śledczym i w ABW. Natychmiast podjęto czynności - powiedział Milewski. Twierdzi, że nie może ujawnić z jakiego adresu przyszedł mail. Pytany o to, czy poda się do dymisji, powiedział, że "nie uchyla się od tego ale chce, żeby całą sytuację wyjaśniła prokuratura". - Moim zdaniem jest to szeroko idąca prowokacja, to wynika z różnych materiałów i z tych rozmów, które tam nie zostały jeszcze ujawnione. Poza tym mam jeszcze inne powody, żeby tak sądzić - dodał sędzia.
Prosił o instrukcje
W czwartek "Gazeta Polska Codziennie" i portal niezależna.pl opublikowały rozmowę, jaką przeprowadził dziennikarz podający się za asystenta szefa Kancelarii Premiera z prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. W nagraniu "urzędnik" ustala z sędzią Ryszardem Milewskim termin posiedzenia sądu ws. decyzji o areszcie dla Marcina P. oraz umawia go na spotkanie z premierem ws. postępowań dotyczących Amber Gold.
"To była manipulacja"
Ryszard Milewski złożył w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na pośrednictwie w załatwieniu sprawy w instytucji państwowej. Poprzez swojego rzecznika poinformował, że rozmowa jest częścią większej całości, a całe zdarzenie zostało zmanipulowane.
Postępowanie wyjaśniające
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin powiedział, że wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, a jeśli treść nagrania się potwierdzi, to oczekuje podjęcia wobec sędziego postępowania dyscyplinarnego. Gowin podał, że wystąpił też do KRS o opinię w związku z zamiarem odwołania prezesa Milewskiego.
Autor: km/fac / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24