Decyzja Prokuratury Krajowej jest jednym z elementów czarnego scenariusza, którego należało się spodziewać – powiedział w rozmowie z TVN24 sędzia Igor Tuleya. - Działania prokuratury są bezprawne. Jeśli dobrowolnie bym wziął w nich udział, to swoją osobą afirmowałbym takie niezgodne z prawem zachowania prokuratury - uzasadnił.
W piątek Prokuratura Krajowa przekazała, że w związku z tym, że sędzia Igor Tuleya po raz trzeci nie stawił się na przesłuchanie w prokuraturze "Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej wystąpi do Sądu Najwyższego o zgodę na jego przymusowe doprowadzenie".
"Jeden z elementów czarnego scenariusza, którego należało się spodziewać"
- Ta decyzja jest jednym z elementów czarnego scenariusza, którego należało się spodziewać. Prokurator też lojalnie uprzedzał w tych wezwaniach, że jeśli nie stawię się dobrowolnie, muszę się liczyć z tym, że będą zastosowane środki przymusu – powiedział Igor Tuleya w rozmowie z reporterem TVN24 Michałem Traczem, komentując zapowiedź PK.
Przyznał, że zrobił to "świadomie". - Dlatego, że działania prokuratury są po prostu bezprawne. Uważam, że jestem chroniony dalej immunitetem sędziowskim, tak zwana Izba Dyscyplinarna, która nie jest niezależnym sądem, nie uchyliła tego immunitetu. W efekcie działania prokuratury również trudno uznać za zgodne z prawem, abstrahując od samej absurdalności tego zarzutu, który jest mi stawiany – ocenił.
"Trudno tak zwaną Izbę Dyscyplinarną uznać za niezależny sąd i trudno przyjąć, aby tam orzekali niezawiśli sędziowie"
Tuleya zaznaczył, że nie zmienił swojej oceny i dalej uważa, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. - To jest również ocena naszego Sądu Najwyższego, Sądu Apelacyjnego w Warszawie, sądów europejskich. Trudno tak zwaną Izbę Dyscyplinarną uznać za niezależny sąd i trudno przyjąć, aby tam orzekali niezawiśli sędziowie – mówił.
Pytany, czy była to decyzja polityczna, odpowiedział, iż myśli, że tak. - Trzeba pamiętać, czego dotyczy te postępowanie prokuratorskie. Ono wiąże się z orzeczeniem wydanym w grudniu 2017 roku, które dotyczyło tego, co się działo rok wcześniej w czasie obrad w Sali Kolumnowej, kiedy posłom opozycji uniemożliwiono udział w debacie parlamentarnej – mówił Tuleya.
- Proszę pamiętać, że procedura karna przewiduje, że takie posiedzenia mogą odbywać się jawnie. Ja przed podjęciem tej decyzji poprosiłem o stanowisko stron. Na tym posiedzeniu była pani prokurator, która prowadziła postępowanie przygotowawcze dotyczące Sali Kolumnowej. Ona nie oponowała. W trakcie tego posiedzenia nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, o czym obywatele nie wiedzieliby, ponieważ to, co się działo w Sejmie w grudniu 2016 roku, było na gorąco transmitowane – wyjaśniał.
"Obraz byłby taki, że sędziowie w Polsce ulegają naciskom, można na nich wpływać, można ich zastraszyć"
Po uchyleniu immunitetu przez Izbę Dyscyplinarną przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości mówili, że sędzia Tuleya może swoją niewinność udowodnić przed sądem. Tuleya pytany, dlaczego nie poszedł do prokuratura i nie chce stanąć przed sądem, powtórzył, że "działania prokuratury są bezprawne".
- Jeśli dobrowolnie bym wziął w nich udział, to swoją osobą afirmowałbym takie niezgodne z prawem zachowania prokuratury. Wydaje mi się, że obraz byłby taki, że sędziowie w Polsce ulegają naciskom, można na nich wpływać, można ich zastraszyć – skomentował.
Tuleya powiedział, że nie pójdzie do Izby Dyscyplinarnej, która ma decydować o wydaniu zgody na przymusowe doprowadzenie sędziego. - Bo nawet w takiej sytuacji nie zmienię swojej oceny, że to nie jest niezależny sąd, więc co najwyżej pojawię się, ale pod budynkiem Sądu Najwyższego – mówił.
Dodał jednak, że "nie trzeba mieć jakichkolwiek złudzeń, jaka decyzja w tak zwanej Izbie Dyscyplinarnej zapadnie".
Pytany, czy jest gotowy na to, że któregoś dnia przyjdzie policja i go wyprowadzi, Tuleya odparł: - Jeśli tak zwana Izba Dyscyplinarna podejmie taką decyzję, to prawdopodobnie tak to właśnie będzie wyglądało.
Źródło: TVN24