W miejscowości Ścienne (województwo zachodniopomorskie) lód załamał się pod stadem jeleni. Strażakom udało się uratować 15 zwierząt, jednak część stada nie przeżyła. - Pierwszy raz widziałem taką liczbę zwierząt pod lodem, a pracuję w zawodzie ponad 24 lata – powiedział strażak, który kierował akcją.
Oficer prasowy Powiatowej Straży Pożarnej w Stargardzie młodszy kapitan Rafał Matysik przekazał w rozmowie z tvn24.pl, że przed godziną 16 strażacy otrzymali zgłoszenie o załamaniu się lodu pod przechodzącymi przez jezioro jeleniami. Zwierząt było kilkadziesiąt.
Na miejsce pojechało pięć zastępów strażaków, w tym trzy – ochotników. Ich działania - tłumaczył mł. kpt. Matysik - polegały na skruszeniu lodu i ułatwieniu dostępu do zwierząt, by umożliwić wyciągnięcie jeleni na brzeg.
Akcja zakończyła się około godziny 19.30. Strażakom udało się uratować 15 z 28 jeleni. Pięć wyciągnięto na brzeg, ale okazało się, że były już martwe. Do ośmiu nie udało się dotrzeć i również utonęły. Po kilku godzinach walki akcja została przerwana ze względu na pogarszające się warunki, które stanowiły zagrożenie dla strażaków.
"Pierwszy raz widziałem taką liczbę zwierząt pod lodem, a pracuję w zawodzie ponad 24 lata"
Starszy kapitan Grzegorz Kacprzak, który kierował akcją ratowniczą, relacjonował jej przebieg w rozmowie z PAP. - Zwierzęta były w trzech grupach, oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów. Najbliższa grupa jeleni znajdowała się około 50 metrów od linii brzegowej i to te zwierzęta zaczęli najpierw uwalniać ochotnicy – mówił.
Strażacy dostali się do nich na specjalnych saniach, ze sprzętem asekuracyjnym, ubrani w kamizelki wypornościowe. Aby móc uratować zwierzęta, trzeba było pilarkami usuwać lód od brzegu do przerębla. Lód był kruchy, grubości około siedmiu centymetrów, więc nie można było wyciągnąć jeleni bezpośrednio na niego. - Ponacinaliśmy lód w kierunku linii brzegowej, wykonaliśmy pas prowadzący do brzegu i pojedynczo wyciągaliśmy je na brzeg, łapiąc każde zwierzę za poroże linami ratowniczymi – opowiadał strażak.
Kolejna grupa jeleni była już dalej – około 120 metrów od brzegu. - Nie było innej możliwości, jak tylko kolejne nacięcie pasa (do bliższego przerębla - red.), aby znów móc pojedynczo wyciągać jelenie – relacjonował Kacprzak, dodając, że strażakom udało się dotrzeć tylko do dwóch grup zwierząt. Ostatniej grupy, oddalonej około 250 metrów od brzegu, nie udało się uratować. Gdy ratownicy do nich dotarli, jelenie były już martwe.
- Pierwszy raz widziałem taką liczbę zwierząt pod lodem, a pracuję w zawodzie ponad 24 lata. W przeszłości zdarzały się takie przypadki, ale nigdy nie było 28 zwierząt naraz w kilku miejscach i w dodatku tak odległych od brzegu – powiedział strażak.
- Jeśli ktoś wymaga pomocy, czy to człowiek, czy zwierzę – trzeba mu pomóc i go ratować. Sądzę, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty i sporo ryzykowaliśmy – dodał.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Koło Łowieckie GŁOWACZ w Szczecinie