Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny kierowana przez Wandę Nowicką brała pieniądze od koncernu farmaceutycznego produkującego środki antykoncepcyjne. A słowa wypowiedziane przez Joannę Najfeld o pozostawaniu przez Nowicką "na liście płac przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego" to zwrot publicystyczny, retoryczny, a nie stwierdzający określony fakt - wynika z utajnionego wyroku w procesie, jaki obecna wicemarszałek wytoczyła publicystce. Fragmenty wyroku opublikował "Gość Niedzielny".
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymuje dotacje finansowe na podstawie stosownych umów zawieranych z darczyńcami. Z zapisów księgowych wynika, iż Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymała w okresie od 2004 do 2009 r. od firmy G. kwotę 97 600 złotych a od organizacji I. w 2005 r. kwotę 37 003,00 złotych, zaś w 2007 r. w wysokości 138 253,25 złotych Fragment wyroku
12 września 2011 obecna wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka przegrała proces z katolicką publicystką.
Federacja dostawała wysokie dotacje
Z wyroku wynika, że kierowana przez Wandę Nowicką organizacja miała otrzymywać dotacje od wielu podmiotów, w tym od firm stanowiących część międzynarodowego koncernu farmaceutycznego produkującego środki antykoncepcyjne, a także od międzynarodowej organizacji pozarządowej, która produkuje i rozpowszechnia narzędzia używane przy zabiegach przerywania ciąży.
Federacja - jak ustalono - w latach 2004-2009 r. miała dostać od firmy G. (pełna nazwa w wyroku) dotację w wysokości 97,600 zł. a od organizacji pozarządowej I. (nazwa w wyroku) w 2005 roku 37 003,00 złotych, a w 2007 r. 138 253,25 złotych.
Środki "wpływały na wynagrodzenie"
Zgodnie z wyrokiem jest jasne, że pieniądze te były przeznaczane także na działalność Federacji, więc i na wynagrodzenia osób zatrudnionych w organizacji, w tym Nowickiej. - Pieniądze te były przeznaczane na różne cele. (...) Środki te wprost nie stanowiły źródeł finansowania wynagrodzenia Wandy Nowickiej, jednakże miały one wpływ na całokształt finansów Federacji i przynajmniej pośrednio wpływały na wynagrodzenie osób zatrudnionych w Federacji chociażby poprzez to, że inne środki nie musiały iść na finansowanie bieżącej działalności a na wynagrodzenia - czytamy w wyroku.
"Zwrot publicystyczny,a nie stwierdzający fakt"
Sąd w wyroku napisał także, że słowa wypowiedziane przez Najfeld o "pozostawaniu na liście płac" przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego to "zwrot publicystyczny, retoryczny", a nie stwierdzający określony fakt. - Stanowi on implikację z tezy, że skoro na działalność Federacji łożą providerzy, a Wanda Nowicka pobiera wynagrodzenie z Federacji, to tym samym Wanda Nowicka pozostaje na „liście płac” providerów - napisano.
Sąd stwierdził także, że to stwierdzenie nie oznacza, że Nowicka otrzymuje wynagrodzenie od producentów środków antykoncepcyjnych i sprzętu aborcyjnego, a jedynie - jak czytamy w wyroku - "stanowi próbę ukazania zależności między podmiotami finansującymi daną organizację, a osobami które daną organizacją kierują celem ukazania braku możliwości zachowania bezstronności i obiektywizmu pomiędzy nimi".
Nowicka: Nie utajniałam procesu
Argument o pozostawaniu na liście płac jest zwrotem publicystycznym, retorycznym a nie stwierdzającym określony fakt. Stanowi on implikację z tezy skoro na działalność Federacji łożą providerzy a Wanda Nowicka pobiera wynagrodzenie z Federacji to tym samym Wanda Nowicka pozostaje na „liście płac” providerów Fragment wyroku
Obecna wicemarszałek zaprzeczyła także, że znajduje się na tzw. liście płac "przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego". - Gdybym nie mogła temu zaprzeczyć, to nie wnosiłabym procesu - dodała Nowicka.
"Marszałek powinna tym się zająć"
Stanisław Żelichowski z PSL i Jarosław Gowin z PO zaapelowali o to, by treść wyroku została ujawniona.
Żelichowski powiedział ponadto, że sprawą powinna zainteresować się marszałek Ewa Kopacz. - Wszyscy składaliśmy ślubowanie działań dla dobra parlamentu. Co niektórzy trzymali się za serce i mówili "tak mi dopomóż Bóg". To nie służy dobru parlamentu, gdyby to się potwierdziło - mówił wczoraj poseł PSL.
Wtórował mu Gowin. - Opinia publiczna powinna poznać (uzasadnienie sądu), żebyśmy mieli pewność, że nikt z parlamentarzystów nie jest uwikłany w działalność lobbystyczną na rzecz koncernów farmaceutycznych - mówił poseł Platformy.
Źródło: Gość Niedzielny