Poseł Mirosław Sekuła jest rozważany przez PO jako kandydat na szefa komisji hazardowej - dowiedziała się TVN24. To, czy będzie sprawował tę funkcję, rozstrzygnie się w środę wieczorem podczas posiedzenia klubu. Platforma pokieruje pracami nowej komisji śledczej, gdyż nie chce zrobić tego jej koalicjant - PSL. - Nie jesteśmy zainteresowani - przyznał Waldemar Pawlak.
PiS i SLD chciałyby by szefem komisji hazardowej był ktoś z opozycji, bo tylko wtedy afera dotycząca domniemanego nielegalnego lobbingu zostanie wyjaśniona. PO mówiła początkowo, że na jej czele mógłby stanąć polityk PSL. Ale zmieniła zdanie i postanowiła nie oddawać stanowiska szefa komisji, by jej prace nie wymknęły się spod kontroli.
Sprawa wydaje się być przesądzona. Świadczą o tym choćby słowa wicepremiera Waldemara Pawlaka, który oświadczył, że PSL nie jest zainteresowane, by polityk tej partii pokierował komisją hazardową (ludowcy od początku komentowali całą aferę bardzo powściągliwie). - Nie chcemy się w taki sposób angażować. Chcemy tylko rzeczowo wyjaśnić sprawę, bez bicia piany - powiedział lider PSL.
Przetasowania w komisjach śledczych?
Stanowisko szefa komisji hazardowej miałoby przypaść posłowi Platformy Mirosławowi Sekule, niegdyś szefowi Najwyższej Izby Kontroli. Sam zainteresowany - pytany przez dziennikarzy - czy dostał już propozycję pokierowania komisją hazardową, stwierdził lakonicznie: - Wszystko jest w rękach klubu. Poseł musi być gotowy na objęcie każdego stanowiska.
Faktem jest, że Sekuła przestał być szefem komisji "Przyjazne Państwo". Na stanowisko to wrócił Janusz Palikot, który nie ukrywał, że widzi Sekułę na czele nowej komisji śledczej.
Skrzydłowymi Sekuły mieliby zostać z kolei: Sebastian Karpiniuk (jego miejsce w komisji nacisków zająłby były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma) i Jarosław Urbaniak. Wymieniało się nazwisko Pawła Grasia, ale - wbrew zapowiedziom premiera - zachowa on stanowisko rzecznika rządu. Padało też nazwisko szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka, ale - jak on sam powiedział - w byciu sejmowym śledczym nie widzi "dobrej energii".
Komisja hazardowa ma liczyć - według projektu PO, który ma największe na poparcie - siedmiu członków: trzech z PO, dwóch z PiS-u i po jednym z PSL i SLD.
Z ramienia PiS w komisji hazardowej mają zasiąść: Zbigniew Wassermann i Beata Kempa, z SLD - Bartosz Arłukowicz, a z PSL - Adam Krzyśków.
To, kto ostatecznie z ramienia PO trafi do komisji hazardowej rozstrzygnie się w środę wieczorem, kiedy zbierze się klub. Początek posiedzenia o godz. 20.
Wtedy też zostanie wybrane nowe prezydium PO. Wiadomo, że jednym z zastępców nowego szefa klubu PO Grzegorza Schetyny będzie Janusz Palikot. Funkcję wiceprzewodniczącego miałby zachować Grzegorz Dolniak (wraz innymi członkami prezydium podał się do dymisji, kiedy funkcję szefa klubu stracił Zbigniew Chlebowski - jego nazwisko występuje w stenogramach z podsłuchów CBA ws. afery hazardowej).
"Atakują nas służby, musimy się konsolidować"
Największe znaki zapytania są przy nazwiskach: Jarosława Gowina i Sławomira Nowaka. Pierwszy z nich nie chce być zastępcą nowego szefa klubu PO, mimo że Schetyna bardzo o to zabiega. Zależy mu na tym, by mieć przy sobie również przedstawiciela konserwatywnego skrzydła Platformy, a nie tylko liberalnego (Palikot).
W namawianie Gowina włączył się też Palikot. - Po raz pierwszy od 1,5 roku przeprowadziłem z nim 40 minutową rozmowę. Dalej pozostaliśmy na pan, ale relacje między nami posunęliśmy we właściwym kierunku - powiedział Palikot, podkreślając, że przed posiedzeniem klubu będzie jeszcze jedna tura rozmów. - Nie chodzi o stanowisko wiceprzewodniczącego, lecz o to, czy konsolidujemy się w obliczu ataku służb specjalnych na naszą formację. W tej sytuacji Jarosław Gowin nie powinien mówić "nie", przy wszystkich różnicach między nami - stwierdził Palikot.
I dodał, że jeśli Gowin się nie zgodzi, na wiceszefa klubu PO zostanie wybrany inny poseł z tzw. skrzydła konserwatywnego. - Nie chodzi jednak o Marka Biernackiego, bo odmówił - przyznał Palikot.
Gowin już wie, a co z Nowakiem?
Gowin też już raz powiedział "nie" propozycji wejścia do prezydium klubu PO.
Co więcej, krytykował plany doboru sejmowych współpracowników Schetyny, wskazując, że zamiast starych partyjnych wyjadaczy (jak Nowak czy Grupiński) do prezydium powinni trafić posłowie z tzw. drugiego szeregu. - Podjąłem już decyzję, moi koledzy dowiedzą się o niej wieczorem - powiedział portalowi tvn24.pl Gowin.
- Obawiam się, że oznacza to, iż jego stanowisko się nie zmieniło. Odmówi, bo uważa, że jego głos nie będzie traktowany poważnie (w jednym z ostatnich wywiadów Gowin uskarżał się na "brak demokratycznej debaty" w PO - red.) - komentuje członek kierownictwa partii.
Gowin mówi "nie", z kolei Nowakowi mówią "nie" posłowie PO, którzy nie chcą szefa komitetu politycznego premiera w prezydium klubu. Czy Schetyna przekona parlamentarzystów?
- Nazwiska wiceszefów klubu PO na pewno będą znane jeszcze w środę - zapewnia w rozmowie z tvn24.pl Dolniak.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fot. PAP/TVN24/po.org.pl/adamkrzyskow.pl