Na kilka dni przed wyborami prezydenckimi w Rzeszowie Marcin Warchoł, który ubiega się o to stanowisko, przekazał pół miliona złotych dla jednego z rzeszowskich szpitali. Wyjaśnił, że środki uruchomione zostały z Funduszu Sprawiedliwości. - Tu nie ma buchalterii, przeciągających się wielomiesięcznych, wieloletnich procedur, skomplikowanych wniosków – mówił Warchoł, który jest jednocześnie wiceministrem sprawiedliwości.
Kandydat na prezydenta Rzeszowa i sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Marcin Warchoł zorganizował we wtorek konferencję przed Klinicznym Szpitalem Wojewódzkim nr 1 imienia Fryderyka Chopina w Rzeszowie. Tam poinformował, że wspólnie z byłym już prezydentem Tadeuszem Ferencem przekazuje pół miliona dla tego szpitala. Na konferencji przekazał dyrekcji symboliczny czek z logo Funduszu Sprawiedliwości.
Warchoł przypomniał, że w tym szpitalu na początku tego roku leczył się Tadeusz Ferenc. - Pan prezydent wykonał telefon do mnie, że potrzeba na to, na to i na to. Uruchomiłem w związku z tym Fundusz Sprawiedliwości, który ma nieść pomoc służbie zdrowia – wyjaśnił. Następnie, zwracając się do Ferenca, powiedział: - Panie prezydencie, melduję wykonanie zadania.
Kandydat na prezydenta wymienił, że z tych środków zostaną zakupione trzy ultrasonografy dla chirurgii ogólnej i onkologii, nefrologii oraz hematologii. Dodatkowo środki pozwolą sfinansować gastroskop ultrasonograficzny. - Z mojej strony jest to wypełnienie zobowiązań wobec mieszkańców naszego miasta – stwierdził Warchoł.
Przedterminowe wybory prezydenckie w Rzeszowie wyznaczono na 13 czerwca. Przekazanie 500 000 złotych dla rzeszowskiego szpitala odbyło się zatem na ostatniej prostej kampanii.
Środki przekazane po jednym telefonie? "To właśnie świadczy o sprawczości państwa"
Na konferencji Warchoła zapytano, czy Fundusz Sprawiedliwości będzie wspierać w przyszłości także inne szpitale. Podano też w wątpliwość sposób gospodarowania środkami z funduszu, skoro do przekazania pół miliona złotych wystarczy "jeden telefon".
- To właśnie świadczy o sprawczości państwa. Nie ma buchalterii, przeciągających się wielomiesięcznych, wieloletnich procedur, skomplikowanych wniosków. Piękno naszego funduszu polega na tym, że niesiemy pomoc tam, gdzie ona jest potrzebna. Niesiemy pomoc szybko i skutecznie – odpowiedział.
Zacytował przy tym fragment uzasadnienia wniosku, przedstawionego przez władze szpitala: - Pacjenci, którzy doświadczają różnego rodzaju przykrych zdarzeń, również zdarzeń przestępczych, trafiają tutaj. Trafiają tu ofiary pobić, rozbojów, przemocy domowej. To pacjenci poszkodowani, którzy wymagają natychmiastowej opieki – mówił.
- Do czego służy Fundusz Sprawiedliwości? Niesiemy pomoc pokrzywdzonym, pomagamy sprawiedliwie – przekonywał Warchoł. - W jaki sposób mamy pomagać osobie pobitej, ofierze przemocy domowej, jak nie przekazywać najnowocześniejszy sprzęt do jednostek, które tę pomoc niosą? – zapytał. - Będziemy pomagać do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej – zapewnił.
Poproszony o odpowiedź na pierwsze z pytań, Warchoł odparł: - Wiele szpitali otrzymuje od nas wsparcie. Szpital w Mielcu między innymi... wiele innych szpitali otrzymało. Szpital miejski na Rycerskiej otrzymał od nas wsparcie w postaci ultrasonografu.
Fundusz Sprawiedliwości zaczął funkcjonować w 1997 roku. Szefem resortu sprawiedliwości był wtedy profesor Leszek Kubicki, a premierem Włodzimierz Cimoszewicz. W założeniu fundusz miał pomagać finansowo ofiarom przestępstw i stanąć na nogi więźniom kończącym odbywanie kar. Z jego środków miały też korzystać organizacje pozarządowe niosące pomoc właśnie takim osobom.
Sam Fundusz jest zasilany grzywnami, które na sprawców przestępstw nakładają sądy. Przed trzema laty – na wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – tak zmieniono prawo, by pieniądze mogły trafiać także do instytucji publicznych. Wcześniej środki były przekazywane wyłącznie ofiarom przestępstw, organizacjom pozarządowym i więźniom, wychodzącym na wolność.
W 2018 roku działalność Funduszu Sprawiedliwości prześwietliła Najwyższa Izba Kontroli. Raport był miażdżący dla resortu – okazało się, że ministerstwo nie dysponowało nawet podstawowymi danymi o liczbie pokrzywdzonych, liczbie podstępowań karnych, w których występowali pokrzywdzeni czy przestępstw uprawniających do ubiegania się o wypłatę z funduszu. Jak wyliczyli inspektorzy NIK, w efekcie z 385 milionów zł, którymi dysponował fundusz, ofiarom przestępstw wydano 16 milionów zł.
Wybory w Rzeszowie w tę niedzielę
Marcin Warchoł przedstawia się jako kandydat niezależny, mimo że pełni funkcję wiceministra sprawiedliwości w resorcie Zbigniewa Ziobry oraz jest kandydatem popieranym przez Solidarną Polskę i Porozumienie – koalicjantów PiS w obozie rządzącym. Przed startem w wyborach na prezydenta Rzeszowa Warchoł był politykiem Solidarnej Polski.
Oprócz Warchoła na urząd prezydenta Rzeszowa kandydują: wojewoda podkarpacki Ewa Leniart popierana przez PiS; były współpracownik Ferenca, wiceprzewodniczący rady miasta i szef klubu Rozwój Rzeszowa Konrad Fijołek, popierany m.in. przez PO, Lewicę, PSL i Ruch Polska 2050; Grzegorz Braun, poseł Konfederacji.
Fijołek: kobiety to często nasze ośrodki decyzyjne w życiu
We wtorek przedstawicielki rzeszowskich środowisk kobiecych wsparły kandydaturę Konrada Fijołka. - Pochodzimy z różnych środowisk, mamy różne potrzeby, problemy i aspiracje. Łączy nas jednak jedno: chcemy mieć wpływ na otaczającą nas rzeczywistość – mówiła współorganizatorka przedsięwzięcia Patrycja Pawlak-Kamińska.
Przypomniała, że Fijołek w kampanii wyborczej "stworzył przyjazną i bezpieczną przestrzeń dla kobiet, gdzie mogły napisać program dla siebie i dla rodzin". - One najlepiej znają własne potrzeby – dodała. Jak mówiła, ten program "odpowiada na potrzeby różnych kobiet: matek, seniorek, kobiet nauki, kultury, biznesu, aktywistek miejskich". - A Konrad Fijołek sprawi, że głos kobiet będzie słyszany – powiedziała. Fijołek, obecny na wydarzeniu, podkreślił, że "kobiety to często nasze ośrodki decyzyjne w życiu". - To jest ogromny, autentyczny, rzeczywisty potencjał miasta – stwierdził.
Leniart: to jest wszystko, czego brakuje w tej chwili
Ewa Leniart zaprezentowała we wtorek projekt budowy w stolicy Podkarpacia wielofunkcyjnego, intermodalnego dworca autobusowego. Zwróciła z prośbą i apelem do pełniącego funkcję prezydenta Rzeszowa Marka Bajdaka, "aby zgodził się na to, by uwzględnić propozycję zmiany planu zagospodarowania przestrzennego" z tym związaną.
Dodała, że w nowym dworcu przewozy oferowaliby różni przewoźnicy, w tym prywatni, krajowi i międzynarodowi. - Bardzo nam zależy, żeby centrum Rzeszowa było też wizytówką miasta – mówiła. Leniart poinformowała, że w projekcie nowego obiektu jest przestrzeń na usługi, handel oraz parking, a część dworcowa jest tak ukryta, że jej widok się "nie narzuca". - To jest wszystko, czego brakuje w tej chwili – oceniła.
Braun: Chcemy samorządności realnej. Za tym opowiadamy się tutaj
Grzegorzowi Braunowi wsparcia udzielili we wtorek, na wspólnej z nim konferencji, posłowie Konfederacji: Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Tuduj, Michał Urbaniak i Robert Winnicki. - Wyrażamy poparcie jako Konfederacja i zachęcamy rzeszowian do tego, żeby dali możliwość, żeby zatrudnili Grzegorza Brauna na stanowisko włodarza miasta, żeby dali możliwość pokazania Polakom, jaka będzie jakość rządów Konfederacji. Tego jeszcze nie było. Rzeszów może być pierwszym miejscem, gdzie to się odbędzie – zachęcał poseł Tuduj.
- Grzegorz Braun w ostatnich miesiącach pokazał, że potrafi być bliski ludziom tak, jak w samorządach. Dlatego też jesteśmy tutaj, dlatego popieramy, wspieramy Grzegorza Brauna, bo wiemy, że może być dla Rzeszowa tą lepszą zmianą – mówił Urbaniak.
Przed wyborami 13 maja w TVN24 odbyły się dwie debaty przedwyborcze, pierwsza - 2 maja, druga - 5 czerwca.
Źródło: TVN24