Działanie rządzących w sprawie kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich jest tak samo nieodpowiedzialne, jak zwolnienie ratownika na kąpielisku tylko dlatego, że jego następca się spóźnia – mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Trybunał Konstytucyjny rozpoczął w poniedziałek rozpatrywanie wniosku posłów PiS, którzy chcą zbadania konstytucyjności ustawowego przedłużenia pięcioletniej kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich w sytuacji, gdy następca nie zostanie wybrany. Z takim stanem rzeczy mamy do czynienia obecnie – choć kadencja Adama Bodnara upłynęła kilka miesięcy temu, to nadal pełni on obowiązki RPO, gdyż parlamentowi już kilka razy nie udało się wyłonić kolejnej osoby na tę funkcję.
Następna rozprawa w TK ma się odbyć we wtorek.
Do sporu o kadencję RPO odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
"Partii rządzącej Polską przeszkadza to, że ratownik na kąpielisku czeka, aż przyjdzie jego następca"
- To zachowanie, z którym mamy teraz do czynienia, przypomina sytuację, w której partii rządzącej Polską przeszkadza to, że ratownik na kąpielisku czeka, aż przyjdzie jego następca, żeby zapewnić kontynuację ochrony ludziom – powiedział Marcin Matczak.
- Partia rządząca Polską chce zwolnić tego ratownika z obowiązku i narazić ludzi na niebezpieczeństwo. To jest dla niej ważniejsze niż zapewnienie tej funkcji podstawowej, jaką jest ochrona czy to ich bezpieczeństwa, czy to ich praw – kontynuował prawnik.
- To jest moim zdaniem bardzo nieodpowiedzialne i wynika z bardzo izolowanego, wąskiego czytania konstytucji, tylko jednego przepisu, a nie tego, że ona dodatkowo wymaga od prawodawcy realizacji jeszcze innych celów – wyjaśniał profesor Matczak.
Jego zdaniem takie postępowanie "jest tak samo nieodpowiedzialne, jak zwolnienie ratownika tylko dlatego, że jego następca się spóźnia i pozostawienie ludzi w niebezpieczeństwie".
"To nie telewizja i konferencje prasowe są od tego, żeby przedstawiać dowody"
Profesor Matczak komentował także publiczną zapowiedź Zbigniewa Ziobry w sprawie Sławomira Nowaka, który w poniedziałek, na mocy decyzji warszawskiego sądu okręgowego, opuścił areszt. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny powiedział na konferencji prasowej, że jeśli sąd odrzuci zażalenie, jakie zamierza wnieść prokuratura, to on, jako prokurator generalny, ujawni "materiał dowodowy, który w tej sprawie został zebrany".
Matczak podkreślił: - To nie telewizja i konferencje prasowe są od tego, żeby przedstawiać dowody, bo już znamy takie historie z przeszłości, że pewne historie przedstawiano, później okazywało się, że dowody są słabsze.
Dodał, że "jeżeli minister sprawiedliwości jest pewien, że ma mocne dowody, to niech idzie do sądu i niech pozwoli się bronić drugiej stronie, tak jak jej na to pozwala prawo". - Kiedy on organizuje konferencję prasową i ujawnia pewne materiały, to druga strona nie może się tak samo bronić, bo nie dostanie fragmentu programu w mediach publicznych, żeby była równość sił – zauważył.
Sprawa Sławomira Nowaka
Sławomir Nowak podejrzany jest o popełnienie kilkunastu czynów korupcyjnych, w tym przyjmowanie łapówek za przyznawanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy. Były minister stał na czele ukraińskiej państwowej agencji drogowej Ukrawtodor w latach 2016-2019. Został zatrzymany w ramach śledztwa dotyczącego tej agencji. Zatrzymanie było efektem międzynarodowego śledztwa prowadzonego przez wspólny zespół prokuratorów z Polski i Ukrainy, a także funkcjonariuszy CBA oraz NABU.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24