Ja się z tymi słowami zdecydowanie nie zgadzam, rząd Prawa i Sprawiedliwości się z tymi słowami zdecydowanie nie zgadza. Należy się szczepić - oświadczył premier Mateusz Morawiecki. Tak zareagował na pytanie o słowa rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka, który podczas dyskusji o szczepieniach zastanawiał się, "czy jest prawnie dopuszczalne eksperymentowanie, bo de facto jesteśmy w okresie eksperymentu, z udziałem dzieci".
Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak wziął udział w poniedziałek w posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. sanitaryzmu, któremu przewodniczyła posłanka klubu PiS Anna Maria Siarkowska. "Sanitaryzm" to - jak przekonywała kilka dni temu na Twitterze - "doktryna polityczna, której założeniem jest podporządkowanie życia społecznego, politycznego, gospodarczego, religijnego a nawet prywatnego walce z epidemią. W myśl tej doktryny, największym zagrożeniem dla człowieka jest właśnie epidemia".
W spotkaniu poświęconym m.in. szczepieniom na koronawirusa wśród dzieci brali udział oprócz posłów z zespołu goście, a wśród nich Karolina Elbanowska i dr Paweł Basiukiewicz. Transmisja ze spotkania została zamieszczona na stronie Sejmu w czwartek.
Co mówił Mikołaj Pawlak?
- Dzieci, grupa ludzi, grupa osób do osiągnięcia 18. roku życia, w konstytucji jest chroniona w sposób szczególny, nadzwyczajny i tutaj musimy stosować nadzwyczajne środki i metody - mówił podczas spotkania Pawlak. - Jakkolwiek duża szczepień grupa faktycznie zadziałała - przyznał.
Posłanka Siarkowska spytała Pawlaka, czy rodzice zgłaszają się w związku ze szczepieniami, czy "rejestruje przypadki dyskryminacji związanej z wymagalnością szczepień", a także, czy docierają do niego "informacje na temat ewentualnych badań klinicznych na dzieciach powyżej trzeciego miesiąca życia".
- Piszą do mnie rodzice, opiekunowie, osoby zatroskane, ale też piszą dzieci, szczególnie młodzież kilkunastoletnia, bo zdarzają się przeróżne układy i poglądy - mówił Pawlak. Dodał, że "zdarzają się sytuacje, że rodzice są w sporze: jedno chce szczepić, drugie nie chce i jest problem", jak również takie, kiedy dziecko chce się zaszczepić, a rodzic nie, czy też odwrotnie. - Młodzież zgłasza się z tymi problemami, przewidywaniem, że być może będzie gdzieś dyskryminowana, jeżeli nie będzie zaszczepiona i tego typu zagadnienia padają. Natomiast wszelkie te głosy, jakie do nas, do mojego biura spływają, a jest ich już dosyć sporo, bo idą w setki, podsumowuję i kieruję właśnie czy do Rady Medycznej przy panu premierze, czy do ministra zdrowia, czy do agencji rejestracji leków, ponieważ to są te bardzo istotne informacje od specjalistów - poinformował.
Postawię takie pytanie dzisiaj za państwa pośrednictwem (...) czy jest prawnie dopuszczalne, eksperymentowanie, bo de facto jesteśmy w okresie eksperymentu, z udziałem dzieci?
Sam również zadał pytania, kierując je do naukowców. - Postawię takie pytanie dzisiaj za państwa pośrednictwem (...) czy jest prawnie dopuszczalne, eksperymentowanie, bo de facto jesteśmy w okresie eksperymentu, z udziałem dzieci? Sprawy dotyczące na razie poszlak, w ten sposób powiem, że dzieci bardzo małe były szczepione i to bez zgody na przykład sądu rodzinnego czy pozbawione opiekunów prawnych - to podlega jeszcze badaniu i te sprawy są każdorazowo przeze mnie badane również w sądach, bo tego rodzaju eksperymenty na najmłodszych dzieciach powinny w razie braku zgody rodziców mieć zgodę sądu rodzinnego - natomiast ja stawiam tego typu pytanie, czy eksperymentowanie, bo de facto jesteśmy wszyscy w okresie eksperymentu i się na to zgadzamy, bo choroba nie jest zwyczajna i zmierzamy ku temu, żeby z nią walczyć w taki czy inny sposób, czy jest prawnie dopuszczalne eksperymentowanie na dzieciach i to nie w zakresie odporności tu i teraz, bo nawet nie wiemy, czy te szczepienia będą trwałe w sensie roku, półtora, czy będzie trzeba doszczepiać trzecią czy czwartą dawką, bo już słyszymy takie głosy, tylko zadaję to pytanie w kontekście różnego rodzaju powikłań czy odporności długookresowej, bo dla dzieci czas 2-3 lat to już jest w perspektywie dzieci okres dłuższy - pytał rzecznik.
Nikt nie robi eksperymentów na dzieciach i nie pracuje na rzecz firmy Pfizer
"Nikt nie robi eksperymentów na dzieciach"
Na pytania rzecznika odpowiadał między innymi prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera do spraw COVID-19 i członek Rady Medycznej przy premierze. - Jeżeli jest coś zarejestrowane, to stosowanie tego czegoś dla tej grupy pacjentów, dla której to coś jest zarejestrowane, nie jest już eksperymentem medycznym - powiedział. Dodał, że polskie prawo dodatkowo dopuszcza eksperymenty medyczne, "uwarunkowując coraz dokładniejszym umocowaniem prawnym". - W medycynie bardzo dużo rzeczy jest na początku eksperymentem medycznym, bo tak jest - stwierdził. - Nikt nie robi eksperymentów na dzieciach i nie pracuje na rzecz firmy Pfizer - podkreślił. Jak mówił, szczepienia nie są obowiązkowe, a szczepionki "powodują to, że te dzieci mają dziadków, babcie i czasami wujków".
Jak na razie wieloukładowy zespół zapalny i liczba zapaleń mięśnia sercowego w przebiegu tego zespołu na pewno przewyższa liczbę niepożądanych działań, które były zgłoszone [po szczepieniach u dzieci]
Członkini rady medycznej prof. Magdalena Marczyńska z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zaznaczyła z kolei, że "około 1 proc. dzieci dotyczy ciężki przebieg" COVID-19, w tym wieloukładowy zespół zapalny. - Jak na razie wieloukładowy zespół zapalny i liczba zapaleń mięśnia sercowego w przebiegu tego zespołu na pewno przewyższa liczbę niepożądanych działań, które były zgłoszone [po szczepieniach u dzieci - red.] - powiedziała. Podkreśliła, że ważne jest szczepienie osób dorosłych, aby "stworzyły kokon dla dzieci".
Rząd o szczepieniach dzieci
W środę w Kaliszu premier Mateusz Morawiecki mówił, że "szczepienie dzieci to coś normalnego". - Dzięki temu pozbyliśmy się takich chorób jak ospa prawdziwa, czy okropna, straszna choroba Heinego-Medina, ale także odra, różyczka. To osiągnięcie medycyny zmieniło nasze życie na lepsze - podkreślił. Dlatego - przekazał - "jeżeli będzie potwierdzenie przez wszystkie najważniejsze agencje lekowe, a w szczególności europejską, że można szczepić przeciwko COVID-19 dzieci poniżej 12. roku życia, to dopuścimy taką możliwość". - To dobrowolne szczepienie, by przerwać łańcuch zakażeń i żeby nie było czwartej fali - dodał.
W rozmowie z TVN24 w czwartek o szczepieniach dzieci mówił również rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. - Liczymy, że do końca września uda nam się wdrożyć program szczepień grupy wiekowej 5-12 lat, a do końca roku dodatkowo wdrożyć szczepienia w grupie od pół roku do 5. roku życia - powiedział. Zaznaczył, że rząd w tej kwestii czeka na rekomendację koncernu Pfizer, którą firma ma przedstawić Europejskiej Agencji Leków we wrześniu. Jak zaznaczył, "jest to niezwykle istotne także pod kątem roku szkolnego i bezproblemowego powrotu dzieci do szkół".
Premier: ja się nie zgadzam z tymi słowami, rząd się z nimi nie zgadza
O słowa Pawlaka premier Mateusz Morawiecki pytany był w piątek na konferencji w Dobrym Mieście na Warmii i Mazurach. - Oczywiście, że wśród wielu głosów padają takie bardziej radykalne, ale nie jest to absolutnie głos naszego rządu, nie jest to głos naszego obozu politycznego, który miałby jakieś znaczenie. Jest to prywatna opinia pana, który pełni dzisiaj ważną funkcję - skomentował premier.
Zauważył, że "tak jak i społeczeństwie polskim, tak i w naszym obozie politycznym znajdują się osoby, które mają bardzo ostre, radykalne poglądy dotyczące szczepienia 'tu i teraz natychmiast wszystkich', a także takie, które są zdecydowanymi przeciwnikami szczepień".
Premier apelował, abyśmy "mieli z tyłu głowy, że komuś może zależeć na tym, żeby tych szczepionek nie używać, komuś może zależeć na tym, żeby była czwarta potężna fala w Europie, w Polsce".
- Natomiast generalnie zwracam uwagę na to, że ja się z tymi słowami zdecydowanie nie zgadzam, rząd Prawa i Sprawiedliwości się z tymi słowami zdecydowanie nie zgadza. Należy się szczepić i to - zachęcam - jak najszybciej, dlatego że niestety, jak to pan minister zdrowia określił, jesteśmy w trendzie bocznym, czyli przestała spadać liczba zakażeń - powiedział Morawiecki.
Zaznaczył, że ryzyko nadejścia czwartej fali epidemii COVID-19 jest "niestety spore". - Mamy szansę jej uniknąć. Wystarczy, że jeszcze kilka milionów osób się zapisze i zaszczepi - przekonywał.
"Zaszczepione dzieci będą chronić swoich rodziców, dziadków, pradziadków"
Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19, pisał na początku czerwca na Twitterze, że "otwarcie możliwości szczepień dzieci od 12 lat to ważny krok w kierunku kontroli pandemii". "Dzieci chorują lżej niż dorośli, ale uczestniczą w transmisji wirusa do otoczenia. Zaszczepione dzieci będą chronić swoich rodziców, dziadków, pradziadków" – dodał.
"Zaszczepieni tylko wtedy transmitują wirusa, kiedy sami zachorują objawowo. Aktualne badania wskazują na mniejsze stężenia wirusa u zaszczepionych, którzy chorują lżej i krócej. A dzieci, chorując niezależnie od szczepienia, łagodniej niż dorośli, po szczepieniu nie będą zarażać" – napisał ekspert.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPRM