|

Elbanowscy wracają. Kogo tym razem "ratują"?

Społecznicy, którzy ponad dekadę temu rozpętali kampanię przeciwko posyłaniu sześciolatków do szkół, dziś walczą ze szczepieniem dzieci na COVID-19. I znów zbierają podpisy pod hasłem "Ratujmy dzieci". Rzecznik rządu odpowiada: - W zakresie szczepień bazujemy na rekomendacjach najważniejszych międzynarodowych gremiów i instytucji naukowych. 

Artykuł dostępny w subskrypcji

Była wiosna 2008 roku. Karolina Elbanowska z Legionowa, germanistka działająca w radzie osiedla, usłyszała w radiu, że rząd chce dać pierwszakom darmowe podręczniki. Ucieszyła się. Na krótko.

Później doczytała w mediach, że to tylko część większej reformy. I natychmiast wyobraziła sobie syna Joachima (miał wtedy 3,5 roku) na zajęciach w pobliskiej podstawówce, gdzie popołudniami uczyła niemieckiego. Zapamiętała z niej starszych "dwumetrowych", przeklinających i rozkrzyczanych gimnazjalistów. "Ja się do tej szkoły po prostu bałam chodzić" - mówiła w wywiadach.

Zaczęła to sobie wyobrażać, bo to właśnie wtedy rząd PO-PSL ogłosił radykalny plan: od września 2009 roku do pierwszych klas miały iść już nie siedmio-, ale sześciolatki. Rządzący tłumaczyli to wyrównywaniem szans, nazywali cywilizacyjną zmianą, ale pomysł spotkał się z nieoczekiwanym dla rządzących protestem. Minister Katarzyna Hall była zaskoczona, gdy rodzice w czasie majowego Warszawskiego Forum Oświatowego mówili: "To tak, jakbyśmy chcieli zrobić Euro 2012 za miesiąc i liczyli na to, że kibice jakoś dojadą i gdzieś się prześpią".

Wśród tych rodziców była wtedy Karolina i jej mąż Tomasz (historyk pracujący jako dziennikarz w lokalnych mediach). To oni założyli stronę internetową ratujmaluchy.pl i za jej pomocą postanowili powstrzymać "nieprzemyślaną reformę". Logo akcji uczynili dziecko na krzesełku siedzące przy zbyt wysokiej ławce - Karolina sama je narysowała dziecięcymi kredkami. Pod ich listem do Ministerstwa Edukacji Narodowej w kilka dni podpisało się 1,2 tysiąca rodziców.

W lipcu 2008 roku Elbanowscy - jeszcze zupełnie anonimowi - mieli już 16 tysiąca podpisów i rozkręcali się. Ostatecznie zebrali ich 1,6 miliona - pod trzema kolejnymi projektami cofnięcia reformy "sześciolatkowej", ale rząd wszystkie ich wnioski odrzucał.

Sześciolatki poszły do szkoły, choć na krótko.

Najpierw od 2010 roku rodzice mieli w tej kwestii wybór. Kto chciał, mógł posłać dziecko wcześniej. We wrześniu 2014 roku do klas pierwszych poszły wszystkie dzieci siedmioletnie (urodzone w 2007 roku) i pół rocznika sześciolatków (z pierwszej połowy 2008). Rok później do szkół pomaszerowała druga połowa rocznika 2008 i cały 2009. Od tej pory sześciolatki już zawsze miały zaczynać szkołę.

Sześciolatki nie pójdą do szkół
Sześciolatki nie pójdą do szkół (materiał archiwalny z listopad 2015 roku)
Źródło: TVN24

Ale jesienią 2015 roku wybory wygrało PiS i jeszcze w grudniu - ku radości Elbanowskich - odkręciło całą tę reformę. I w zasadzie już nie trzeba było "ratować" dzieci, jak się okazuje - aż do teraz.

Co się zmieniło?

Bardzo ważny komunikat

13 lipca wieczorem na twitterowym koncie Karoliny Elbanowskiej dość niespodziewanie pojawiło się wideo, na którym występuje z mężem. Niespodziewanie – bo mimo wielu lat działalności społecznej Elbanowska nie była aktywna w mediach społecznościowych. Konto na Twitterze założyła dopiero 26 maja. 

Pierwszy wpis był odpowiedzią do rodzica, który opisał, że dyrekcja szkoły jego dziecka zaapelowała o szczepienie uczniów. Elbanowska napisała mu: "Dzieci przechodzą covid bardzo łagodnie. Nie rozumiem po co taka presja na szczepienie dzieci? Jaka miałaby być w tym korzyść dla nich?". Komentarze tej samej treści od tego czasu zostawiała pod wpisami mediów i anonimowych internautów.

Bo dziś to COVID-19, a nie sześciolatki zdają się głównym tematem zainteresowań małżeństwa, a także założonych przez nich stowarzyszenia i fundacji o tej samej nazwie - Rzecznik Praw Rodziców. Tak samozwańczo określili się Elbanowscy i ich współpracownicy.

Ale wróćmy do trwającego nieco ponad półtorej minuty nagrania.

- Mamy do was dzisiaj bardzo ważny komunikat - zaczyna Karolina.

- Prosimy, wysłuchajcie go do końca i roześlijcie wszystkim znajomym rodzicom - dodaje Tomasz. A jego żona informuje, że zaczynają zbieranie podpisów w internecie przeciwko szczepieniu dzieci na COVID-19 i przeciwko edukacji zdalnej od września tego roku.

Małżeństwo odniosło się do wypowiedzi ministra edukacji Przemysław Czarnka, który w tym tygodniu radiowej Jedynce mówił, że w przypadku wzrostu zachorowań możliwa jest nauka hybrydowa.

czarnek
Czarnek o powrocie do szkół we wrześniu: przygotowujemy każdy możliwy scenariusz
Źródło: Polskie Radio

- I dlatego potrzebujemy waszego wsparcia, żeby wyrazić nasz rodzicielski sprzeciw przeciwko temu, co się dzieje - komentowała Karolina. I odsyłała do ich strony internetowej.

Na koniec nagrania zapowiadała zaś: - To jest ważne również dlatego, że prawdopodobnie, jeśli się okaże, że nasz protest w internecie nic nie da, jesteśmy już przygotowani na kolejne działania poważniejszego kalibru.

Dzieci jak "żywe tarcze"

Jakie to działania, na razie nie wiadomo.

Odkąd wybuchła pandemia Elbanowscy zajmowali się tematami m.in. alienacji rodzicielskiej, porodów rodzinnych, dostępu rodziców do wcześniaków, który był utrudniony z powodu COVID-19. Prowadzą telefon wsparcia dla "rodzin zagrożonych pochopnym odebraniem dzieci" i dyżury pod telefonem dla rodziców i nauczycieli. W ostatnich miesiącach domagali się też jak najszybszego powrotu do szkół. Pisali w tej sprawie listy od ministra Czarnka, a w czerwcu udało im się spotkać z rzecznikiem praw dziecka Mikołajem Pawlakiem. Po tym ostatnim, 24 czerwca, napisali na swojej stronie: "Rzecznik podzielał w wielu punktach nasze zdanie i podkreślił, prostując niektóre doniesienia medialne, że nie wypowiadał się za szczepieniem dzieci przeciwko covid". Pawlak nie informował o tym spotkaniu na swojej stronie ani w mediach społecznościowych.

rpd
Rzecznik praw dziecka przedstawił sprawozdanie w Sejmie
Źródło: TVN24

Na początku czerwca Pawlak pytany przez "Super Express" o szczepienie dzieci, powiedział: - Zaufajmy specjalistom, bo pandemia zagraża życiu nas wszystkich, i to na całym świecie. Pierwszeństwo do decydowania w tej sprawie mają naukowcy, wirusolodzy.

O przebieg spotkania z Elbanowskimi i stosunek do szczepień w środę rano zapytałam biuro RPD. Przedstawiciele jego biura (niepodpisani nazwiskiem) odpisali, że "Rzecznik Praw Dziecka stojąc na straży praw dziecka podejmuje działania z różnymi środowiskami, którym przyświeca ten sam cel - dobro dziecka. Rzecznik prowadzi dialog z różnymi organizacji pozarządowymi".

Biuro Pawlaka podkreśliło też, że "szczepienie dzieci powinno być przeprowadzone w sposób dla nich bezpieczny. Dzięki szczepieniom udało się wyeliminować wiele ciężkich chorób np. chorobę Heinego-Medina. Należy przy tym pamiętać, aby zachować prawo rodziców do decydowania o opiece zdrowotnej nad dzieckiem". I przypomniano, że RPD zawsze popierał program szczepień obowiązkowych.

"Nie ulega także wątpliwości, że przedłużająca się nauka zdalna i izolacja dzieci od rówieśników wpływa negatywnie na rozwój najmłodszych. Najlepszym rozwiązaniem byłby oczywiście powrót dzieci do szkoły, ale musi się on odbyć w bezpiecznych warunkach, aby nie narażać ich zdrowia oraz zdrowia ich nauczycieli, rodziców czy opiekunów" - podsumowują przedstawiciele biura RPD.

Tymczasem na stronie Elbanowskich znajduje się krótki, składający się z dwóch punktów apel. Pierwszy brzmi: "Żądamy natychmiastowego powstrzymania masowych szczepień dzieci na COVID-19 organizowanych przez rząd. Dzieci nie chorują ciężko na COVID. Powikłania zdarzają się bardzo rzadko. Szczepionka może być zagrożeniem dla najmłodszych, ponieważ nie zbadano średnio i długofalowych skutków ubocznych. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że szczepionka może u niektórych pacjentów wywoływać zapalenie mięśnia sercowego i osierdzia. Nie wiemy też czy szczepienie hamuje transmisję wirusa. A nawet gdyby tak było, robienie z dzieci żywych tarcz dla niezaszczepionych dorosłych jest niemoralne".

Drugi dotyczy niezgody na nauczanie zdalne, które nie może się powtórzyć. "Poświęcanie młodego pokolenia dla ochrony starszych jest sprzeczne z naturą i nieetyczne. Nikt nie zwróci naszym dzieciom bezpowrotnie odebranego dzieciństwa i młodości" - tłumaczą autorzy pisma.

Tezy bez potwierdzenia

Wcześniej, 8 czerwca, Elbanowscy opublikowali na stronie oświadczenie przeciw szczepieniu dzieci na COVID-19. Zareagowali wkrótce po tym, gdy w Polsce zaczęły się szczepienia dzieci w wieku od 12. roku życia. Wcześniej, pod koniec maja, Europejska Agencja Leków (EMA) wydała decyzję o dopuszczeniu szczepionki Pfizera dla dzieci w wieku 12-15 lat.

Dworczyk: od 7 czerwca rozpocznie się szczepienie osób w wieku od 12 do 15 lat
Źródło: TVN24

Elbanowscy podkreślają, że ich oświadczenie było konsultowane z fachowcami i wymieniają trójkę, którą przedstawiają następująco: "lek. Paweł Basiukiewicz, kardiolog i specjalista chorób wewnętrznych, Magdalena Drąg, Członek Rady Fundacji, dr n. med. Piotr Witczak, biolog medyczny, b. analityk technologii medycznych w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji".

Paweł Basiukiewicz był wcześniej sygnatariuszem listu otwartego, który weryfikowaliśmy na Konkret24. Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej uznał jego treść za manipulację mającą na celu dezinformację. Eksperci, którzy na prośbę Konkret24 przeanalizowali treść apelu, oceniają, że tezy w nim zawarte nie mają podstaw w aktualnej nauce i świadczą o braku fachowej wiedzy autorów pisma.

Gabriela Sieczkowska z redakcji Konkret24 zwraca też uwagę, że listę sygnatariuszy widać dziś tylko w archiwalnej wersji. Ze strony zniknęła, gdy zaczęła się nią interesować NIL.

konkret
Ponad rok z pandemią COVID-19. Jak walczyć z fake newsami?
Źródło: TVN24

Pozostali konsultanci Elbanowskich nie dali się szerzej poznać mediom.

Za to znane są niektóre osoby, które podpisały ich oświadczenie. W ostatnich miesiącach Konkret24 weryfikował trzy listy, pod którymi podpisała się dr n. med. Dorota Sienkiewicz, która jest w zarządzie Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Efekt tych weryfikacji? Wszystkie listy zawierały fałszywe twierdzenia i tezy bez potwierdzenia. Redakcja wytykała także fałszywe i nieprzekonujące tezy głoszone przez innego sygnatariusza oświadczenia Elbanowskich - dr Zbigniewa Hałata, który ostatnio przekonywał, że w szczepionkach jest grafen.

Pytany o to oświadczenie Przemysław Czarnek w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" powiedział: - Rozumiem obawy rodziców i państwa Elbanowskich, dlatego szczepienia nie są obowiązkowe.

Dodawał zaraz: - Pamiętajmy jednak, że osoby zaszczepione nie umierają i nie przechodzą ciężko tej choroby. Dlatego apeluję: szczepmy się.

Wtedy Elbanowscy nie zbierali jeszcze podpisów.

Ministerstwo nie polemizuje

W środę rano wysłałam pytania w sprawie internetowych apeli małżeństwa Elbanowskich do trzech resortów, których działania pokrywają się z ich zainteresowaniami i aktywnością. Od ministerstw edukacji, zdrowia oraz rodziny chciałam się dowiedzieć, czy w latach 2020-21 prowadzili jakieś wspólne działania z fundacją lub stowarzyszeniem Elbanowskich i czy te otrzymały od nich w związku z tym jakieś środki publiczne.

Poprosiłam też o ocenę apelu, by nie szczepić dzieci. I zapytałam, czy przedstawiciele resortu zamierzają spotkać się z nimi w sprawie powrotu dzieci do szkół.

Anna Ostrowska, rzeczniczka Ministerstwa Edukacji i Nauki, poinformowała, że w tym i poprzednim roku fundacja Elbanowskich nie otrzymała żadnych środków publicznych od MEiN, nie prowadziła też z nimi żadnych działań.

- W odniesieniu do kwestii szczepień należy przypomnieć, że są one dobrowolne. To od decyzji rodzica zależy, czy dziecko zostanie zaszczepione - podkreśliła Ostrowska. - Aktualnie szczepienia odbywają się w punktach populacyjnych i powszechnych. Po zakończeniu wakacji szczepienia będą mogły być realizowane w trybie mobilnym na terenie placówek oświatowych. Będą je wykonywały podmioty lecznicze prowadzące stacjonarne punkty szczepień. Przygotowaliśmy informacje dla szkół i placówek w tej sprawie. Wraz z Ministerstwem Zdrowia opracowaliśmy także rekomendacje dotyczące przygotowania się ucznia do szczepienia - poinformowała.

Ministerstwo Zdrowia również zapewniło, że nie współpracuje z Elbanowskimi. Jarosław Rybarczyk z biura komunikacji, pytany o komentarz do akcji Elbanowskich, przekazał nam: "Ministerstwo Zdrowia nie prowadzi polemiki, nie interpretuje i nie bada treści informacji pojawiających się w sferze publicznej, jednoczenie kierując się potrzebą dostarczania społeczeństwu wyłącznie wiarygodnych informacji, zwracamy uwagę na konieczność korzystania z informacji dostępnych na portalach instytucji odpowiedzialnych za zdrowie społeczeństwa, w tym instytucji kontrolujących (GIS, GIF, URPL) i badawczych (NIZP-PZH, PAN)". Wymienione przez Jarosława Rybarczyka instytucje to kolejno: Główny Inspektorat Sanitarny, Główny Inspektorat Farmaceutyczny, Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny oraz Polska Akademia Nauk.

Z fundacją współpracowało za to Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Fundacja w 2020 roku otrzymała dotację na realizację zadania publicznego w ramach programu "Po pierwsze rodzina!" w wysokości 150 tys. zł, z czego kwota niewykorzystana w wysokości 5.327,17 zł została zwrócona. W ramach tej dotacji przygotowano m.in. filmy edukacyjne np. o rozmowie z mediatorami.

Jak resort ocenia obecne działania fundacji? Nie ocenia, odsyła do ministerstw zdrowia i edukacji.

O potencjalną współpracę i ewentualne dalsze kroki zapytałam w środę również fundację Elbanowskich, wysyłając maila na adres ich biura. Odpowiedź, do czasu publikacji tego tekstu nie nadeszła.

Pytania o wspólne projekty zadałam, ponieważ w przeszłości Elbanowscy mieli już takie na swoim koncie. Najgłośniejszy to zlecony przez resort edukacji jeszcze za Anny Zalewskiej projekt "Zmiany w systemie edukacji w Polsce odpowiedzią na oczekiwania społeczne i zmiany gospodarcze". Nie poszedł najlepiej. Po kontroli NIK musieli zwrócić ministerstwu ponad 50 tys. złotych.

Wiceminister edukacji o sprawie fundacji Elbanowskich: oczekujemy że te pieniądze zostaną zwrócone
Wiceminister edukacji o sprawie fundacji Elbanowskich (materiał archiwalny z sierpnia 2019 roku)
Źródło: TVN24

Biuro prasowe resortu przekazało w grudniu 2020 roku RMF FM, że "Fundacja Rzecznik Praw Rodziców zwróciła do MEN łącznie 53 693,32 zł. Kwota ta obejmuje: środki wskazane do zwrotu w ramach kontroli KPRM, środki z końcowej weryfikacji wniosków o płatność oraz odsetki". Rzeczniczka MEiN potwierdziła nam, że Elbanowscy zwrócili wszystkie wymagane środki.

Wcześniej relacje Elbanowskich z władzą układały się lepiej. Gdy w czerwcu 2015 r. otrzymali tytuł Ludzi Roku Tygodnika "Wprost" z uzasadnieniem: "za mobilizację Polaków, nieustępliwość, budowanie społeczeństwa obywatelskiego", mieli już publiczne poparcie polityków PiS i prezydenta Andrzeja Dudy.

Gdy w 2015 roku PiS wygrało wybory, Elbanowscy przestali być tak waleczni, jak za rządów PO-PSL. W listopadzie 2015 roku byli pierwszymi oficjalnymi gośćmi minister Anny Zalewskiej. Gdy zapowiedziała, że odwróci reformę sześciolatkową, bo tego oczekują rodzice, Sławomir Broniarz, prezes ZNP, mówił mi: - Wygląda na to, że zmiany zostały skonsultowane tylko z państwem Elbanowskimi i że to oni teraz rządzą polską oświatą.

Elbanowscy w Ministerstwie Edukacji Narodowej
Elbanowscy w Ministerstwie Edukacji Narodowej (materiał archiwalny z listopada 2015 roku)
Źródło: TVN24

Kilka miesięcy później ich fundacja została oficjalnym partnerem MEN. Razem mieli wydawać unijne pieniądze na "pogłębione konsultacje społeczne". Te, których rozliczenie wzbudziło wątpliwości NIK.

Kontrolerzy sprawdzali wykonanie budżetu za 2018 roku i znaleźli błędy: pięć nieprawidłowo wystawionych umów o dzieło, osiem umów, które były nieprawidłowo opisane, sześć nieprawidłowych wniosków o płatność i trzy przypadki, gdy fundacja zapłaciła inną kwotę niż ta, która była w umowie.

Dostało się też władzom MEN, którym kontrolerzy zarzucili brak odpowiedniego nadzoru w czasie trwania projektu Elbanowskich.

Co zostało ze Szkoły 2020

W ramach projektu z ministerstwem Elbanowscy uruchomili serwis szkola2020.pl, w którym zachęcali do zgłaszania uwag na temat funkcjonowania oświaty. Prowadzili też badania sondażowe i wywiady grupowe. W lutym 2018 roku spotkali się z Anną Zalewską, by porozmawiać o problemach polskich szkół. Ale minister, poza szumnymi deklaracjami, nie zajęła się na poważnie żadnym zgłaszanym problemem. Latem skierowała, co prawda, do konsultacji rozporządzenie regulujące kwestie BHP w szkołach, ale po rozmowach z samorządami szybko złagodziła pierwotne plany (usunęła np. zapis o minimum 10-minutowych przerwach i obowiązkowej długiej przerwie obiadowej).

Państwo Elbanowskich
Państwo Elbanowskich (materiał archiwalny z czerwca 2016 roku)
Źródło: TVN24

Wreszcie fundacja opublikowała oficjalny raport pt. "Obszary edukacji wymagające zmian". W dużej mierze oparł się on jednak nie na ich działaniach, lecz na danych już wcześniej zebranych - przez CBOS, Główny Inspektorat Sanitarny, NIK czy poprzedniego rzecznika praw dziecka Marka Michalaka. Resort Anny Zalewskiej, podobnie jak później Dariusza Piontkowskiego, krytykowali dość symbolicznie. Ci zaś nie podejmowali już żadnych działań, które skutecznie nawiązywałyby do postulatów Elbanowskich, np. wydłużenia szkolnych przerw czy odciążenia dziecięcych plecaków.

Po uwagach KPRM robocza nazwa projektu nadana przez Fundację "Szkoła2020" została zastąpiona przez oficjalną. Wiązało się to z przeniesieniem strony internetowej pod adres: zmianywsystemieedukacjiwpolsce.pl. Dziś ta strona już nie działa, nie wiadomo więc, co zostało ze Szkoły 2020.

Rząd konsultuje

Zapytałam byłą minister edukacji Annę Zalewską, która przychylnie wyrażała się o działalności Elbanowskich, co dziś powiedziałaby im w związku ze szczepieniami. - Zaprosiłabym do dyskusji i przekonywałabym do pozostawienia decyzji o szczepieniu rodzicom. W szkole zaś powinny być punkty informacyjne dostępne dla dzieci i rodziców - odpowiedziała Zalewska.

Pytany o działania Elbanowskich rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział nam, że "polski rząd w zakresie szczepień bazuje na rekomendacjach najważniejszych międzynarodowych gremiów i instytucji naukowych. Dodatkowo korzysta ze wsparcia Rady Medycznej, w skład której wchodzą wybitni polscy naukowcy o światowym dorobku".

mueller o szczepionkach
Rzecznik rządu: bez większej liczby szczepień grozi nam czwarta fala i obostrzenia na jesień
Źródło: TVN24

- Dopuszczanie szczepień w poszczególnych grupach wiekowych - w tym u dzieci - odbywa się wyłącznie po bardzo skrupulatnej i wnikliwej analizie naukowej i badaniach klinicznych - podkreślił Mueller. I dodał: - Szczepienia to najlepszy sposób, żeby uchronić całą populację przed rozwojem choroby, to również najlepsza gwarancja szybszego powrotu do pełnego, normalnego funkcjonowania życia społecznego i gospodarczego, w tym szybkiego powrotu do pełnego funkcjonowania szkół.

Jak chorują dzieci?

- Dzieci nie są zaszczepione. Dzieci chorują na COVID równie ciężko w tej chwili jak dorośli, mają duże problemy z objawami ze strony układu neurologicznego, i te objawy są takim największym dzwoneczkiem dla wszystkich osób słuchających tego, co mówię, żeby szczepić dzieci - apelował pod koniec czerwca w "Tak jest" na antenie TVN24 doktor nauk farmaceutycznych Leszek Borkowski. Jak mówił, coraz więcej dzieci choruje po zakażeniu wariantem Delta.

Dzisiaj możliwe są szczepieniach młodzieży między 12. a 16. rokiem życia, ale kończą się badania kliniczne dotyczące szczepień dzieci między 5. a 12. i między 0. a 5. rokiem życia.

14 lipca premier Matuesz Morawiecki poinformował, że jeśli będzie taka możliwość, rząd dopuści szczepienie również młodszych dzieci.

Morawiecki: jeśli będzie potwierdzenie, dopuścimy szczepienie dzieci poniżej 12
Morawiecki: jeśli będzie potwierdzenie, dopuścimy szczepienie dzieci poniżej 12. roku życia
Źródło: TVN24
Czytaj także: