Liczymy, że do końca września uda nam się wdrożyć program szczepień grupy wiekowej 5-12 lat, a do końca roku rozpocząć szczepienia w grupie od pół roku do 5. roku życia - powiedział w czwartek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. W rozmowie z TVN24 przyznał, że tempo szczepień w Polsce spada. - Jeżeli nie będziemy się szczepić, to realne jest każde rozwiązanie - oznajmił.
W Polsce spada zainteresowanie szczepieniami przeciwko COVID-19. - Każdy kraj w zakresie szczepień przeżywa swój punkt przesilenia - skomentował to w TVN24 w czwartek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Dodał, że w każdym kraju jest to inny poziom wyszczepienia. - My jesteśmy na pułapie mniej więcej 56 procent, mówię tu o pierwszej dawce, i widzimy, że rzeczywiście liczba chętnych spada. Teraz średnio dziennie mamy około 41-42 tysięcy szczepień pierwszą dawką, drugą dawką w okolicach 200 tysięcy - poinformował.
"Loteria poniekąd trochę podtrzymała to zainteresowanie"
- Przygotowujemy różnego rodzaju inne zachęty, które mogłyby skłonić do szczepień - mówił. Jako najważniejszy projekt wymienił "jak najściślejszą współpracę z lekarzami Podstawowej Opieki Zdrowotnej, zaangażowanie lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej, w tym lekarzy pediatrów, do których często chodzimy z dziećmi i którym ufamy bezgranicznie, do promocji i zachęt w ramach Narodowego Programu Szczepień".
Skomentował też zapowiedź prezydenta Francji Emmanuela Macrona o obostrzeniach dla osób, które nie są zaszczepione. Zdaniem Andrusiewicza takie działanie "to nie jest zachęta". - Wczoraj już na ulicach Francji pojawiły się dość spore grupy osób protestujących przeciw tym rozwiązaniom. My ostatnie, czego byśmy chcieli w Narodowym Programie Szczepień, to dyskusja z ludźmi na ulicach o tym, czy się szczepić, czy się nie szczepić, więc my na dziś takiej decyzji nie podejmujemy - wyjaśnił. Dodał, że poczekałby z oceną takich rozwiązań kilka tygodni.
Przypomniał, że jedną z zachęt do szczepień w Polsce jest loteria szczepionkowa. - Jeżeli obserwowaliśmy dynamikę spadkową, to ta loteria poniekąd trochę podtrzymała zainteresowanie szczepieniami i nie pozwoliła na bardziej drastyczne spadki - mówił.
Zapowiedział, że jeśli współpraca z POZ nie przyniesie efektów, to na pewno ministerstwo wprowadzi kolejne scenariusze. - Nie chciałbym, żebyśmy teraz na hura ruszyli ze wszystkimi rozwiązaniami, ze wszystkimi działaniami, które mają skłonić nas do szczepienia. Krok po kroku, każda zachęta idzie w następstwie wcześniejszej - powiedział.
"Realne jest każde rozwiązanie"
Andrusiewicz mówił także o szczepieniach dzieci i perspektywach na nadchodzący rok szkolny.
- Liczymy, że do końca września uda nam się wdrożyć program szczepień grupy wiekowej 5-12 lat, a do końca roku dodatkowo wdrożyć szczepienia w grupie od pół roku do 5. roku życia - powiedział rzecznik. Zaznaczył, że rząd w tej kwestii czeka na rekomendację koncernu Pfizer, którą firma ma przedstawić Europejskiej Agencji Leków we wrześniu.
Jak zaznaczył, "jest to niezwykle istotne także pod kątem roku szkolnego i bezproblemowego powrotu dzieci do szkół".
Zapytany, czy możliwe jest, że pozostanie hybrydowy model nauczania, Andrusiewicz odparł: - Jeżeli nie będziemy się szczepić, to realne jest każde rozwiązanie.
"Gros osób, które dziś się zakażają, to są osoby młode"
Rzecznik resortu zdrowia odniósł się też do skali zakażeń w Polsce. Zaznaczył, że 50 procent zakażeń stanowią osoby do 40. roku życia. - Natomiast osoby od 65. roku życia to jest 27 procent. Widać więc, że gros osób, które dziś się zakażają, to są osoby młode - powiedział Andrusiewicz. Podkreślił, że "najwięcej zakażeń jest nadal w grupie wiekowej 21-30 lat". - Obserwujemy wzmożenie tego trendu. Większość z tych osób jest niezaszczepionych - wskazał.
Zwrócił uwagę, że od stycznia - od kiedy podawana jest w Polsce druga dawka szczepionki - na 1 000 300 osób, które zachorowały na COVID-19, jedynie 8,5 tysięcy stanowiły osoby w pełni zaszczepione, u których upłynęło 14 dni od drugiej dawki, co stanowi 1 procent. Jak dodał - Od stycznia 46 tysięcy 100 osób zmarło, z tego w pełni zaszczepionych było 635 z nich, co stanowi 1,3 procent. - Widzimy więc, w jakim stopniu szczepienia w Polsce chronią obywateli przed zakażeniem - powiedział Andrusiewicz, apelując do Polaków o zaszczepienie się.
Podkreślił, że szczepienia mogą uchronić przed czwartą falą. - Widzimy, że liczba zakażeń w Europie rośnie - Wielka Brytania, Holandia, Dania, Francja, Niemcy - jednak osoby zaszczepione nie trafiają do szpitali. Większość zakażeń jest w grupach wiekowych, które jeszcze się nie zaszczepiły - mówił. Przypomniał, że w przypadku wątpliwości można skorzystać z infolinii NFZ i wyjaśnić wszelkie zawiłości.
Andrusiewicz: ponad 50 tysięcy Polaków nie stawiło się po drugą dawkę szczepionki
Jak zaznaczył Andrusiewicz, obecnie część osób korzysta z możliwości zaszczepienia się drugą dawką szczepionki przeciw COVID-19 w dowolnym punkcie w Polsce, także podczas pobytu na urlopie. - Niestety, to się rozkłada tak po połowie - połowa korzysta z tej możliwości zaszczepienia się w innym punkcie, ale połowa nie korzysta w ogóle z przyjęcia drugiej dawki szczepionki. W tej chwili, licząc od początku czerwca, ta liczba niestawiennictwa na drugą dawkę to już jest w granicach 52-53 tysiące osób - poinformował.
Zdaniem Andrusiewicza część osób "zdaje się wypierać ze swojej świadomości to, że mamy epidemię". - Pamiętajmy, że teraz szczepienia są realizowane w minimalnych odstępach czasowych, więc możliwość zaszczepienia się później nadal istnieje - zastrzegł.
Andrusiewicz wyjaśnił, że optymalny czas, kiedy pacjent powinien zgłosić się na przyjęcie drugiej dawki szczepionki określają "widełki czasowe". - Nawet po tym czasie - jak wynika z badań - szczepienie może jest troszeczkę mniej skuteczne, ale nadal skutecznym jest - zaznaczył.
Przypomniał, że konsultanci Narodowego Funduszu Zdrowia nadal dzwonią do osób, które jeszcze się nie zaszczepiły i zachęcają do szczepień. - Rzeczywiście część osób wyraża wolę zaszczepienia i mówi, że ma problem z zapisaniem się, brak im czasu i to wyjście naprzeciw przez konsultantów infolinii NFZ rozwiązuje te problemy - ocenił Andrusiewicz.
"Wszystko w naszych rękach"
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska pytany był w czwartek w Programie I Polskiego Radia, czy uważa, że czwarta fala pandemii jest nieuchronna. - Myślę, że tak, ale jestem przekonany, że to nie będzie taka skala jak w trzeciej fali - ocenił Kraska. Jak podkreślił, odsetek przetestowanych próbek, w których wykryto wariant Delta koronawirusa wzrósł z 8 procent w połowie czerwca do 27 procent obecnie, co, jak ocenił, wskazuje na dynamiczny wzrost udziału wariantu Delta w ogólnej liczbie zakażeń koronawirusem.
- Trudno w tej chwili powiedzieć, czy to będzie połowa sierpnia, czy wrzesień, czy październik. To będzie oczywiście zależało od liczby osób, które się zaszczepią, a więc jak zawsze wszystko w naszych rękach - ocenił.
Wiceminister podkreślił również, że w tym momencie w Polsce nie ma żadnych planów wprowadzania obowiązku szczepienia przeciw COVID-19. Dodał, że "obserwujemy sytuację, która dzieje się w Europie; to, że niektóre kraje planują wprowadzać szczepienia obowiązkowe, również bacznie obserwujemy".
- Na razie sytuacja w Polsce jest stabilna i takiego obowiązku na pewno nie planujemy - zaznaczył. Ocenił, że nie ma również potrzeby wprowadzać obowiązku szczepień dla medyków, gdyż ponad 90 procent osób wykonujących zawody medyczne jest już zaszczepionych.
Apel o przyspieszenie akcji szczepień
Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) oświadczyło w środę, że według jego szacunków do końca sierpnia 90 procent wszystkich zakażeń koronawirusem w Unii Europejskiej będzie wywołanych wariantem Delta.
W związku z tymi szacunkami Europejska Agencja Leków (EMA) zaapelowała o przyśpieszenie kampanii szczepień i podkreśliła, że do ochrony przed wysoce zaraźliwym wariantem niezbędne są dwie dawki szczepionki.
Polscy pacjenci otrzymują szczepionkę przeciw COVID-19 jednej z czterech firm. Tylko szczepionka Jannsen (Johnson & Johnson) jest jednodawkowa. Pozostałe wymagają powtórzenia dawki. Preparatami firm Moderna, AstraZeneca i Jannsen szczepione są osoby od 18. roku życia. Od 7 czerwca preparatem firmy Pfizer/BioNTech, obok osób pełnoletnich i w wieku 16-18, lat mogą być szczepione także dzieci w wieku 12-15 lat
Źródło: TVN24, PAP