- Po tym głosowaniu rozum był smutny, serce się cieszyło. Nie będę wyciągał żadnych konsekwencji jeśli chodzi o parlamentarzystów PO, którzy głosowali przeciwko lub wstrzymywali się od głosowania, bo sam dobrze rozumiem ten typ wrażliwości - zadeklarował w piątek premier Donald Tusk.
Sejm odrzucił w piątek rządowy projekt ustawy dopuszczającej ubój rytualny. Wniosek o odrzucenie projektu poparło 222 posłów, przeciw było 178, wstrzymało się 9 posłów. Wniosek o odrzucenie projektu zgłosił Ruch Palikota.
Przeciw rządowemu projektowi noweli ustawy o ochronie zwierząt zagłosowało 38 posłów PO, w tym: Ewa Kopacz, Halicki, Artur Dunin, Sławomir Neumann, Paweł Suski, Krystyna Skowrońska, Jakub Szulc, Elżbieta Gelert i Agnieszka Pomaska. 37 posłów PO nie wzięło udziału w głosowaniu, wśród nich Waldy Dzikowski, Marcin Kierwiński, Lidia Staroń i Elżbieta Radziszewska.
Premier przegrywa
Tusk podkreślił, że "ubój rytualny od początku był problemem dośc trudnym dla PO". - Z jednej strony mieliśmy determinację i sporo argumentów ze strony koalicjanta na rzecz uboju. To są argumenty dotyczące polskich przedsiębiorstw, dość dużego eksportu związnego z tym typem bicia zwierząt. Podawano różne dane, ale one z reguły oscylowały w okolicach 1 mld zł i na różne sposoby przeliczano to na miejsca pracy. Z punktu widzenia rządu miejsca pracy to priorytet - powiedział Tusk.
I dodał: - Z drugiej strony szczególnie dla PO było rzeczą bardzo przykrą zaakceptowanie rygoru ubijania zwierząt co do którego jest przekonanie, że zwiększa ich cierpienie. Dlatego powiem uczciwie, że nie najlepiej czuję się w sytuacji, w której promuję rozwiązania, do których nie mam przekonania i nie najlepiej się czuję, kiedy przegrywam - ocenił premier.
Polityczna hipokryzja
Zdaniem szefa rządu ws. uboju do rozstrzygnięcia był "dośc typowy w polityce dylemat". - To nie jest tak, że z jednej strony jest czarne, a z drugiej białe. Z jednej strony jest interes polskich producentów i dość dużej grupy pracowników. Więc rozum podpowiada brać coś takiego (pod uwagę - red.). Z drugiej strony rozumiem i podzielam w dużym stopniu taką wrażliwość, szczególnie młodych ludzi, którzy w żadnym wypadku nie chcą przeliczać cierpienia zwierząt na pieniądze. Na końcu mieliśmy do czynienia także z odrobiną hipokryzji. W tej dyskusji nie pojawił się żadnen wniosek dotyczący np. polowań. Zwierzęta ranne w trakcie polowania cierpią bardziej niż w trakcie uboju klasycznego, czy rytualnego. Mam wrażenie, że wielu polityków, znając nastawienie szczególnie młodych ludzi nagle zamieniło się w niezwykle gorliwych obrońców praw zwierząt - powiedział Tusk.
I skrytykował swoich poprzedników. - Ci, którzy prawnie uzasadniali sens takiego uboju rytualnego, czyli politycy SLD, dziś byli w awangardzie obrońców zwierząt. Ci, którzy przez dwa lata mieli wszystkie instrumenty w swoim ręku i ubój rytualny kwitł wtedy w latach 2005-2007, dziś byli w awangardzie obrońców zwierząt. Dlatego ta bardzo trudna lekcja dla mnie na końcu była też lekcją politycznej hipokryzji wszystkich ugrupowań politycznych - ocenił premier.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24