Każdy dobry prawnik wiedział, że bierze udział w procedurze, która jest ułomna prawnie. I każdy dobry prawnik zdaje sobie sprawę z tego, że uleczenie tej sytuacji będzie wymagało kolejnych kroków - powiedziała w "Kawie na Ławę" wiceminister Joanna Mucha (Polska 2050), odnosząc się do projektu rozporządzenia nowego ministra sprawiedliwości dotyczącego sędziów neo-KRS. - Pan prezydent użyje wszelkich legalnych, konstytucyjnych instrumentów, aby tego typu zmianom przeciwdziałać - zapowiedziała Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar chce zmian w Regulaminie urzędowania sądów powszechnych. Proponowane przepisy sprawią między innymi, że sędziowie powołani przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa nie będą mogli zajmować się wnioskami o wyłączenie sędziego powołanego w tym samym trybie. Pomysł wzbudził krytykę ze strony klubu PiS. Ostro zareagowała na niego także nowa KRS.
Paprocka: minister nie ma narzędzi do kwestionowania prerogatywy prezydenta
- Zmiany po przejęciu władzy są czymś oczywistym. Jedyną granicą jest procedowanie tego zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym - powiedziała Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta. Dodała, że projekt ministra sprawiedliwości "budzi bardzo poważne wątpliwości nie tylko Kancelarii Prezydenta, ale również środowiska prawniczego".
- To chyba pierwszy raz w historii Polski, a na pewno w ostatnich kilkunastu latach, (kiedy) próbuje się zmieniać konstytucję i ustawy rozporządzeniem ministra sprawiedliwości. I oczywistym jest, że pan prezydent użyje wszelkich legalnych, konstytucyjnych instrumentów, aby tego typu zmianom przeciwdziałać - zapowiedziała.
Paprocka stwierdziła, że "minister sprawiedliwości nie ma żadnych narzędzi, zresztą żaden inny organ, do kwestionowania prerogatywy prezydenta związanej z powołaniem sędziów". Jej zdaniem minister Bodnar "w bardzo wybiórczy sposób podszedł do uzasadnienia". - Pominięto szereg orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz TSUE. Nie ma mechanizmów, jest to absolutne naruszenie trójpodziału władzy, aby minister sprawiedliwości decydował, którzy sędziowie mogą orzekać, w których sprawach - oceniła.
Dodała, że "pan minister w rozporządzeniu chce wpisywać, czym sędziowie mają się kierować w swoich wyrokach". - Sędziowie są niezawiśli, podlegają konstytucji i ustawom - kropka. Nie ma tam słowa o rozporządzeniach ministra sprawiedliwości - powiedziała Paprocka.
Zaznaczyła, że w ocenie Kancelarii Prezydenta "ci sędziowie są powołani legalnie, są nieusuwalni i mają prawo orzekać". - Jeżeli są wątpliwości w konkretnych sprawach, to są trzy mechanizmy, aby kwestionować sędziów w konkretnych postępowaniach. Natomiast nie ma żadnej podstawy na poziomie ani sądów krajowych, ani sądów międzynarodowych do kwestionowania sędziów en bloc w tej masie 3 tysięcy - przekonywała.
Konieczny: jest ileś rzeczy, które są proste do naprawienia w tym pierwszym ruchu
Maciej Konieczny z Lewicy stwierdził, że "jest ileś rzeczy, które są proste do naprawienia w tym pierwszym ruchu, jak chociażby kwestia odwołania najbardziej skandalicznych postaci, jak chociażby krakowska kurator oświaty (Barbara Nowak), rozwiązanie komisji smoleńskiej, która była jakimś takim symbolicznym bytem, który konstytuował tą mitologię obozu władzy".
- Jest istotna rzecz, chociażby ministra (ds. równości Katarzyna - red.) Kotula chce egzekwować prawo, bo przypomnijmy, że szpitale za PiS-u nie wykonywały zabiegów aborcji, które zgodnie z kontraktami z NFZ-u powinny wykonywać, ale nie wykonywały, bo nie, bo miały relikwie Jana Pawła II czy coś takiego. I podpisywały z kurią jakieś umowy, że nie będą tego robić wbrew obowiązującemu prawu - kontynuował.
- Oczywiście te kwestie związane z przywracaniem praworządności są dużo trudniejsze i bardziej skomplikowane - dodał.
Dopytywany o ocenę decyzji ministra Bodnara, odpowiedział: - Ja myślę, że wszystko powinno dziać się w zgodzie z prawem. - Zdaję się tutaj na ministra Bodnara, który posiada na ten temat znacznie rozleglejszą i większą wiedzę i także ekspertyzę, do której ja nie mam dostępu - dodał.
Mucha: każdy dobry prawnik wiedział, że bierze udział w procedurze, która jest ułomna prawnie
- Przywracamy normalność - stwierdziła Joanna Mucha (Polska 2050) wiceministra w Ministerstwie Edukacji Narodowej, pytana o rozporządzenie ministra sprawiedliwości dotyczące sędziów neo-KRS. Podkreśliła, że "sędzia musi być niezawisły, a sąd niezależny".
Stwierdziła, że "sędziowie, którzy przez ostatnich osiem lat uczestniczyli w tym procederze, przechodząc przez Krajową Radę (Sądownictwa -red.), doskonale wiedzieli, w jakim procesie biorą udział".
- W moim przekonaniu mają wyższą odpowiedzialność, nie niższą. I dokładnie sobie zdają sprawę z tego, że dzisiejsza sytuacja naprawiania wymiaru sprawiedliwości musi wymagać również tego typu ruchów - powiedziała Mucha. Dodała, że ma pełne zaufanie do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. - Jestem absolutnie przekonana o tym, że doprowadzi do tego, żeby sprawiedliwość, tak jak jest na tym posągu, była ślepa. Czyli skazywała tych, którzy są winni, uniewinniała tych, którzy są niewinni. Bo do tego służy wymiar sprawiedliwości - podkreśliła.
- Ja absolutnie zdaję sobie sprawę z tego, że są tacy sędziowie, którzy musieli przejść przez tą procedurę, bo innej nie było w Polsce. W związku z tym to nie jest tak, że ja dzisiaj składam zarzut wobec wszystkich z nich. Natomiast jestem głęboko przekonana o tym, że każdy dobry prawnik wiedział, że bierze udział w procedurze, która jest ułomna prawnie. I każdy dobry prawnik zdaje sobie sprawę z tego, że uleczenie tej sytuacji będzie wymagało kolejnych kroków. Tyle i tylko tyle, i aż tyle - podsumowała Mucha.
Horała: to jest kategoryczne złamanie niezawisłości sędziowskiej
Marcin Horała z PiS przypomniał, że "była próba podważania statusu sędziowskiego tych tak zwanych neo-sędziów przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
- I nawet Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, bo nie mógł orzec inaczej, że są oni pełnoprawnymi sędziami i nie można kwestionować ich statutu sędziowskiego - dodał. Zaznaczył, że "na podstawie polskiej konstytucji mianowanie sędziów jest wyłączną prerogatywą prezydenta". - I nawet ewentualna wadliwość KRS-u jako organu rekomendującego prezydentowi - choć nie zachodzi w tym przypadku - nie powoduje wadliwości powołania - przekonywał.
Jego zdaniem w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości jest coś "dużo groźniejszego". - Jest narzucenie sędziom, że mają orzekać z uznaniem nadrzędności prawa europejskiego - stwierdził. - Po pierwsze pomysł, że minister sprawiedliwości i rozporządzenie mówi sędziom, jak mają orzekać, to jest kategoryczne złamanie niezawisłości sędziowskiej, ale po drugie jest to złamanie polskiej konstytucji, która w artykule 87 mówi, że najwyższym źródłem prawa w Polsce jest polska konstytucja, a nie prawo europejskie - dodał.
Zgorzelski do PiS: złamaliście konstytucję, powołując niekonstytucyjny organ
Piotr Zgorzelski z PSL odpowiadając swojemu przedmówcy z PiS zaznaczył, że "skuteczne powołanie na urząd sędziego wymaga występujących kumulatywnie dwóch przesłanek".
- Po pierwsze wniosku Krajowej Rady Sądownictwa, a takiej nie mamy i drugie postanowienia pana prezydenta. Te dwie przesłanki muszą wystąpić równocześnie - podkreślił. Dodał, że w tej sytuacji, "mamy tylko do czynienia z postanowieniem pana prezydenta, którego nikt nie kwestionuje, natomiast druga przesłanka jest obarczona wadą prawną niekonstytucyjności".
- Złamaliście konstytucję, powołując niekonstytucyjny organ, który produkował niekonstytucyjnych sędziów. Nic do prezydenta. Prezydent ma prerogatywę, ale druga przesłanka jest obarczona wadą - powtórzył.
Tomczyk: ten węzeł raz na zawsze trzeba przeciąć
- Prerogatywy prezydenta, czyli wyłączne uprawnienia prezydenta, są niepodważalne, ale jest pewna procedura - zauważył Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej (KO). - Na przykład prezydent Rzeczypospolitej nie mógłby zaprzysiąc pana Konrada Piaseckiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego, jeśli wcześniej nie zostałby wybrany przez Sejm. Na tym to polega - wyjaśnił.
Zaznaczył, że "prerogatywa ma też swoją konstrukcję". - W tym przypadku jasnym jest, że ciężko, żeby być sędzią we własnej sprawie. My musimy zdecydować tutaj w bardzo jasny sposób - ten węzeł raz na zawsze trzeba przeciąć - oznajmił. - Co więcej - dodał - chciałem państwa uprzedzić, będzie wiele bardzo trudnych decyzji i mam wrażenie, że w wielu bardzo trudnych decyzjach środowisko PiS-u i ludzie związani z PiS-em będą protestować.
Jak wskazał, "tak jest w dawnej komisji Macierewicza, tak będzie w przypadku TVP, tak będzie w przypadku pseudo-Trybunału Konstytucyjnego". - Ale tak jak powiedzieliśmy, te kroki są jasne: po pierwsze zwycięstwo, po drugie rozliczenie zła , po trzecie zadośćuczynienie, a po czwarte pojednanie. Jesteśmy w punkcie drugim. To rozliczanie zła jest potrzebne, żeby w ogóle móc przejść do punktu numer trzy i nie cofniemy się - oświadczył Tomczyk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24