- Rozpocznie się teraz w Polsce era więźniów politycznych i zakończy się tym, że zbrodniarze komunistyczni i przestępcy z III RP trafią do więzienia - wieszczy Adam Słomka. Były opozycjonista został zwolniony dziś z aresztu, gdzie odbywał 14-dniową karę za uniemożliwianie ogłoszenia wyroku w procesie autorów stanu wojennego.
Słomka nie krył żalu, że jednak doszło do odbycia przez niego kary. Zaznaczył, że mógł temu zapobiec minister sprawiedliwości wpływając na prezesa sądu, by zawiesił karę.
Jednocześnie były opozycjonista ogłosił "początek kampanii ludzi represjonowanych". - Otrzymałem tysiące listów z całego świata z poparciem. Ich autorzy deklarują, że chcą ze mną rozpocząć kampanię na rzecz osądzenia sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy SB ze stanu wojennego - zapowiedział Słomka.
Jak mówił, w związku z jego pobytem w areszcie dochodziło do różnych nieprawidłowości. Wśród nich wymienił m.in. fakt, iż decyzja o aresztowaniu go opiewała na inne dane personalne, poza tym - jak się okazało - była nieprawomocna.
- Zostałem nielegalnie wsadzony do aresztu śledczego - skarżył się Słomka. - Takie osoby powinny przebywać w więzieniu półotwartym - wskazał opozycjonista. Poza tym, jak twierdził, odmówiono mu zgody na widzenia, choć były trzy próby. W jego opinii, w areszcie warunki były ciężkie. - Otrzymywanie listów nie jest żadnym luksusem - dodał, wspominając, że to była jedyna dozwolona forma kontaktów ze światem.
- To jest karykatura wymiaru sprawiedliwości - komentował swoją sprawę.
Słomka zapowiedział, że więcej szczegółów z pobytu w areszcie poda na konferencji prasowej, która odbędzie się jeszcze dzisiaj.
Bo zakłócił spokój
Słomka został ukarany przez Sąd Okręgowy w Warszawie 14 dniami aresztu za uniemożliwianie ogłoszenia 12 stycznia wyroku ws. stanu wojennego. Gdy sędziowie wchodzili na salę, wtargnął on za stół sędziowski, skąd został wyprowadzony przez policję. Potem wrócił na salę, gdzie nadal wygłaszał swe zarzuty pod adresem wymiaru sprawiedliwości III RP. Wyrok musiał być ogłoszony z półtoragodzinnym opóźnieniem, w innej sali i bez publiczności.
To nie koniec kłopotów Słomki
28 lutego przed katowickim sądem ma ruszyć proces 47-letniego Słomki za fałszowanie list poparcia przed wyborami prezydenckimi w 2005 r. Gliwicka prokuratora oskarżyła go w 2011 r. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było takie przestępstwo przeciw wyborom. Słomka nie przyznaje się do zarzutu, za który grozi do 10 lat więzienia.
Było to największe w Polsce postępowanie pod względem liczby przesłuchanych świadków - w kilka lat przesłuchano ponad 60 tys. osób z całej Polski, których dane znalazły się na listach poparcia Słomki. W wyborach tych zajął on ostatnie 12. miejsce z poparciem 8895 wyborców (0,06 proc).
W PRL Słomka działał w nielegalnym KPN. W stanie wojennym aresztowany. W 1986 r. został skazany na 2,5 roku więzienia w procesie kierownictwa KPN. Był posłem w latach 1991-2001.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24