- Doszło do sytuacji, w której wybraliśmy urzędnika, który jest najwyższym urzędnikiem kontrolującym państwo, jego instytucje, samorządy, a on sam był w trakcie kontroli, która nie została zakończona - mówiła we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Róża Rzeplińska, szefowa serwisu "Mam prawo wiedzieć". Odniosła się w ten sposób do kontrowersji wokół oświadczenia majątkowego obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, które ujawniono w "Superwizjerze" TVN. - Obywatele zaczną weryfikować swoje zobowiązania wobec państwa, bo władza to robi - dodała.
Dziennikarz "Superwizjera" TVN Bertold Kittel w swoim reportażu wskazał na wątpliwości dotyczące oświadczenia majątkowego obecnego prezesa NIK.
Wedle jego ustaleń, w kamienicy, którą Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego, funkcjonował hotel na godziny. W sobotę wieczorem zniknęły wszystkie informacje i tabliczki o prowadzonej tam działalności. Strona internetowa firmy też przestała działać.
Wcześniej Banaś był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Pancerny Marian i pokoje na godziny". Reportaż "Superwizjera">
CZYTAJ WIĘCEJ: Kim jest prezes Najwyższej Izby Kontroli?>
"Obywatele mają prawo wiedzieć kim jest osoba, która stara się o urząd publiczny"
O tej sprawie mówiła we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Róża Rzeplińska, szefowa serwisu "Mam prawo wiedzieć". Mówiła, że "obywatele mają prawo wiedzieć, kim jest osoba, która stara się o urząd publiczny (...) i jaki ma majątek".
- Pytanie, gdzie była kontrola kontrwywiadowcza, zanim Sejm powołał szefa Najwyższej Izby Kontroli. Gdzie są służby, które służą temu, żeby ktoś, kto piastuje jeden z najwyższych urzędów państwowych, miał szansę być bezpieczny, to znaczy nie być narażony na współpracę z takimi osobami, jakie widzieliśmy w reportażu? - dopytywała, odnosząc się do faktu, że w materiale widać, że mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo.
Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich.
"Coś jest na rzeczy"
Komentując zniknięcie w sobotę 21 września wieczorem wszystkich tabliczek i informacji o prowadzonej w kamienicy działalności, oceniła, że to wskazuje, że "coś jest na rzeczy".
- Oczekuję od pana prezesa, że opublikuje swoje oświadczenie majątkowe i nie będzie go zdejmował ze stron internetowych, po to, żeby opinia publiczna i również Centralne Biuro Antykorupcyjne, które jest w trakcie kontroli (oświadczenia - red.) pana ministra, miało szansę się do tego odnieść - mówiła.
Rzeplińska stwierdziła, że "doszło do sytuacji, w której wybraliśmy urzędnika, który jest najwyższym urzędnikiem kontrolującym państwo, jego instytucje, samorządy, a on sam był w trakcie kontroli, która nie została zakończona". Przypominała jednocześnie, że kontrola oświadczenia majątkowego Banasia przez CBA została przedłużona. - To oznacza, że służby mają podejrzenia, że oświadczenie czy też to, co jest przedmiotem kontroli, budzi pewne podejrzenia - dodała.
"Obywatele zaczną weryfikować swoje zobowiązania wobec państwa, bo władza to robi"
Szefowa serwisu "Mam prawo wiedzieć" mówiła także o ewentualnej reakcji społecznej na informacje w sprawie niejasności majątkowych szefa NIK. - Jest pytanie, jak zachowa się przeciętny urzędnik czy przedsiębiorca poddany kontroli skarbowej? Czy nie powie, żeby najpierw 'prezes NIK-u poddał się kontroli, a potem ja wam wydam wszystkie papiery'? - zwracała uwagę.
- Doprowadziliśmy do sytuacji, w której obywatele zaczną weryfikować swoje zobowiązania wobec państwa, bo władza to robi - oceniła.
Oświadczenie Mariana Banasia
Po emisji programu prezes NIK poinformował PAP w oświadczeniu, że łączenie jego osoby z działalnością przedstawioną w materiale redaktora Bertolda Kittela jest "oszczerstwem i pomówieniem". "Nie zarządzałem pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości" - podkreślił Banaś.
"Materiał odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji. W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę na drogę sądową" - zapowiedział prezes NIK.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24