Nasza odpowiedź musi być proporcjonalna i musi być też w koordynacji z innymi państwami - powiedziała w "Faktach po Faktach" politolożka, profesor Katarzyna Pisarska, odnosząc się incydentu związanego z rosyjską rakietą w naszej przestrzeni powietrznej. Bartosz Wieliński, wicenaczelny "Gazety Wyborczej", ocenił, że "Rosja rozumie język siły". - Nasz lęk przed eskalacją być może jest troszkę przeceniony - powiedział.
Profesor Katarzyna Pisarska ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, politolożka i działaczka społeczna, przewodnicząca Rady Fundacji Kazimierza Pułaskiego oraz dziennikarz Bartosz Wieliński, wicenaczelny "Gazety Wyborczej" mówili w "Faktach po Faktach" w TVN24 o rosyjskiej rakiecie, która w niedzielę wcześnie rano wleciała w polską przestrzeń powietrzną i pozostawała w niej 39 sekund.
Goście programu byli pytani, co Polska powinna zrobić w takiej sytuacji i czy powinniśmy reagować bardziej stanowczo. - Po pierwsze zostawiłabym to jednak wojskowym w koordynacji ze wszystkimi państwami NATO. Nasza odpowiedź musi być proporcjonalna i musi być też w koordynacji z innymi państwami - oceniła politolożka.
- Ale równocześnie przypomnę, że Rosja rozumie tylko siłę. W 2015 roku, kiedy Rosjanie walczyli aktywnie w Syrii i wielokrotnie przekraczali przestrzeń (...) turecką swoimi MiG-ami, (Recep Tayyip) Erdogan w pewnym momencie zdecydował się na zestrzelenie rosyjskiego samolotu - przypomniała. Zaznaczyła, że wtedy "Rosja nie tylko nie odpowiedziała, ale przestała naruszać przestrzeń powietrzną Turcji".
"Musimy zachowywać się troszkę nieprzewidywalnie dla Putina"
Pisarska przyznała, że rakiety manewrujące prowadzą swoją trajektorię lotu w sposób często niekontrolowany. - Ale powiedzmy sobie szczerze, Rosjanie również przekraczają naszą przestrzeń powietrzną setki razy w roku. Musimy podnosić samoloty, ponosić tego koszty. Myślę, że jeżeli chcemy zachować niejednoznaczność strategiczną, o której mówił Emmanuel Macron, to musimy zachowywać się troszkę nieprzewidywalnie dla Władimira Putina - stwierdziła.
Według niej, rosyjski prezydent "myśli, że nie jesteśmy w stanie zestrzeliwać, reagować w przestrzeni, w której mamy prawo". - To jest nasza przestrzeń powietrzna, więc przynajmniej powinniśmy tę dyskusję podjąć. Ja nie mówię, żeby od razu używać całej drabiny eskalacyjnej, ale naprawdę powinniśmy tę dyskusję podjąć - podkreśliła.
"Nasz lęk przed eskalacją być może jest troszkę przeceniony"
Wieliński przypominał, że "jest taki pomysł generała (Stanisława) Kozieja z początku wojny, żeby część strefy powietrznej w Ukrainie, tej najbliższej naszym granicom, po prostu objąć parasolem obrony przeciwlotniczej stacjonującej w Polsce i pociski, które się zbliżają do naszego kraju, zestrzeliwać jeszcze nad ukraińskim terytorium".
Zauważył, że to rozwiązanie generuje jednak pewne problemy. - Bo spadnie rakieta zestrzelona na przykład przez polskiego Patriota na ukraiński dom i są ofiary. Jest problem pokazywania też Białorusinom i Rosjanom (...) możliwości naszych systemów przeciwlotniczych, radiolokacyjnych - wyliczał.
Dziennikarz zgodził się, iż "racją jest to, że Rosja rozumie język siły". - I ten nasz lęk przed eskalacją być może jest troszkę przeceniony. Rosja tworzyła bardzo wiele czerwonych linii: jeżeli dacie taką broń, to my odpowiemy. Ukraina w tej chwili jest w stanie razić pociskami rakietowymi każdy cel na terenie Krymu, na terenie sąsiednich terenów rosyjskich, zniszczono całą praktycznie siłę Floty Czarnomorskiej. I co Rosja zrobiła? Nic, przyjęła do wiadomości - wskazywał.
"Musimy zacząć reagować", ale "trzeba wyważyć argumenty"
Pisarska podkreśliła, że "warto pamiętać, że teraz Rosja ma naprawdę ograniczone możliwości eskalacji działań z NATO". - Kiedy mówimy o ewentualnej wojnie z Rosją, mówimy o perspektywie pięciu, siedmiu lat. Dzisiaj Rosja musi również bardzo ważyć to, co robi z Zachodem, z NATO. Też nie chce być wciągnięta tak naprawdę w wojnę NATO - przekonywała.
Stwierdziła też, że "doszliśmy do jakiegoś punktu, gdzie jakoś musimy zacząć reagować". - Jest ten moment, tu się wszyscy zgadzamy, ale trzeba wyważyć wszystkie argumenty, bo tutaj jest bezpieczeństwo, ale też życie ludzi - mówiła Pisarska.
Natomiast Wieliński wskazywał, że "uwarunkowania strategiczne też się zmieniły, ponieważ NATO rozpoczyna się w Arktyce, na granicy fińsko-rosyjskiej czy norwesko-rosyjskiej i dociera aż do cieśnin czarnomorskich". - To jest nasze terytorium, nasze podwórko i my go po prostu musimy zdecydowanie bronić - dodał.
Źródło: TVN24