Tego typu sytuacje mogą być celowo sprowokowane przez wroga po to, by testować polski system obrony powietrznej - powiedział gen. Stanisław Koziej, komentując poranne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę. Ponadto - ocenił - Rosjanie mogą chcieć wykorzystywać przygraniczną przestrzeń powietrzną do ataków obiektów ukraińskich manewrem od zachodu, gdzie ukraińska obrona powietrzna jest zapewne słabsza. Według niego NATO powinno ustanowić strefę obrony przeciwrakietowej wysuniętej przed granicę Polski, nad terytorium Ukrainy.
W niedzielę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało na platformie X, że "o godz. 4.23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych dzisiejszej nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej". Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. "Celem wykonywanych uderzeń były miejscowości znajdujące się w zachodniej Ukrainie" - poinformowano.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rosyjska rakieta naruszyła polską przestrzeń powietrzną. MSZ: będziemy domagali się wyjaśnień
"Nigdy nie wiadomo, co taka rakieta może zrobić"
Zdaniem Stanisława Kozieja, generała brygady w stanie spoczynku, tego typu zdarzenia stanowią dla Polski realne zagrożenie.
- Nigdy nie wiadomo, co taka rakieta może zrobić. Tym bardziej, że często są to rakiety tak zwanego podwójnego przeznaczenia, które mogą przenosić ładunek nuklearny - zaznaczył były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i były wiceszef MON.
Z tego względu - jak wyjaśnił - konieczna jest wzmożona czujność i monitorowanie wszystkich rakiet, które lecą w kierunku terytorium Polski.
Gen. Koziej przyznał, że tego typu incydenty mogą się powtarzać, ponieważ Polska jest obecnie krajem przyfrontowym. - Za naszą granicą trwa walka, latają rakiety uzbrojone, a nie ćwiczebne. Przypadkowo może się zdarzyć, że któraś z nich przekroczy granicę, wpadnie w przestrzeń powietrzną naszego kraju i eksploduje na naszym terytorium - powiedział.
Koziej: tego typu sytuacje mogą być celową prowokacją
Jednocześnie zastrzegł, że tego typu sytuacje równie dobrze mogą być celowo sprowokowane przez wroga po to, by testować polski system obrony powietrznej, szybkość reagowania, wykorzystywane środki, częstotliwości, komendy i sygnały.
- Ponadto, Rosjanie mogą chcieć wykorzystywać przygraniczną przestrzeń powietrzną, przy okazji naruszając także polską granicę, do ataków rakietami manewrującymi obiektów ukraińskich manewrem od zachodu, gdzie obrona powietrzna jest zapewne słabsza - ocenił.
Zdaniem eksperta nie możemy na tego typu zdarzenia patrzeć jako na przypadki, które się po prostu zdarzają. - Musimy aktywnie zwalczać tego typu zdarzenia, aby wyeliminować u przeciwnika chęć celowych prowokacji oraz świadomego wykorzystywania naszej przestrzeni powietrznej do zwiększania skuteczności swoich ataków. Musimy dać jasny sygnał, że tego nie akceptujemy - stwierdził.
"To jedyny sposób na zabezpieczenie terytorium NATO"
Według gen. Kozieja sytuacja wymaga "bardzo zdecydowanych działań". - Moim zdaniem jedynym lekarstwem na uchronienie polskiej przestrzeni powietrznej i polskiego terytorium przed tego typu zdarzeniami jest ustanowienie przez Sojusz Północnoatlantycki strefy obrony przeciwrakietowej wysuniętej przed granicę Polski, nad terytorium Ukrainy - ocenił.
W jego opinii dokładne określenie, ile kilometrów w głąb Ukrainy powinna sięgać taka strefa, należy pozostawić specjalistom.
- Powinniśmy, jako NATO, oświadczyć Rosji, że jeżeli jeszcze raz taki incydent się zdarzy, to uruchomimy właśnie taki system obrony przeciwrakietowej, aby wszystkie rakiety, które lecą w kierunku naszej granicy, zostały zestrzelone, zanim tę granicę przekroczą - podkreślił gen. Koziej.
Dodał, że władze polskie powinny zaproponować tego typu rozwiązanie i przekonywać do niego sojuszników z NATO. - To jedyny sposób na zabezpieczenie terytorium NATO przed przypadkowymi bądź celowymi działaniami Rosji - ocenił.
"Rakiety mogą zbierać informacje o naszym systemie obrony"
- Rosja, chcąc pokonać Ukrainę, musi niszczyć strategiczne obiekty nie tylko na linii frontu, ale i w głębi. Graniczący z Polską region lwowski stanowi dla Rosji strategiczny obszar zainteresowania. Sądzę, że operacje rosyjskie w tym obszarze są także świadomie i celowo wykorzystywane do działań prowokacyjnych, dywersyjnych i rozpoznawczych - wskazał.
Jak mówił, rakiety operujące w pobliżu naszej granicy - także te, które są wystrzeliwane z terytorium Białorusi - mogą zbierać informacje o naszym systemie obrony, który współpracuje z systemem ukraińskim.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: plut. Aleksander Perz / 18 DZ