Jak wygląda rola Konrada Kornatowskiego w sprawie dotyczącej śmierci Tadeusza Wądołowskiego? Jan Rokita zarzuca mu jej tuszowanie, skąd wynikają jego obecne kłopoty z komornikiem. Jak ustalił jednak Sąd Najwyższy oraz IPN, nie potwierdzono, że Wądołowski zmarł na skutek pobicia, ani że którykolwiek z uczestniczących w śledztwie prokuratorów - w tym Kornatowski - nie dopełnił obowiązków. Rola b. szefa policji sprowadzała się, zdaniem sądu, do oględzin zwłok, miejsca znalezienia zwłok i przesłuchania świadków.
Informacja o rzekomym udziale Kornatowskiego w tuszowaniu zbrodni komunistycznej pojawiła się w 1991 roku w tzw. raporcie Rokity, który był sprawozdaniem działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji, badającej zbrodnie MSW z lat 80.
O sprawie zrobiło się jednak głośno dopiero w 2007 r., gdy Kornatowski został szefem policji.
Kornatowski w latach 80. brał udział w śledztwie dotyczącym śmierci Tadeusza Wądołowskiego, zatrzymanego za kradzież kury w Trójmieście. Według wersji milicjantów, zatrzymano go w trakcie libacji alkoholowej 21 października 1986 r. Wądołowski zmarł w areszcie - według wersji oficjalnej z powodu zawału serca. Śledztwo umorzono 22 stycznia 1987 roku. Bliscy mężczyzny twierdzili jednak, że Wądołowski został przez milicjantów śmiertelnie pobity, a sprawę zatuszowano.
Rokita: Kornatowski tuszował sprawę
Takiej wersji trzyma się Jan Rokita. W marcu 2007 roku w "Dzienniku" oraz Radiu TOK FM i Radiu Zet mówił m.in. o tym, że Kornatowski "sfabrykował dowody niewinności osób odpowiedzialnych za zabójstwo Tadeusza Wądołowskiego przez nakazanie biegłemu przeprowadzającemu sekcję zwłok sporządzenia fałszywej opinii, że bicie Wądołowskiego nie ma związku z jego śmiercią". W opinii Rokity miał też ukrywać dowody winy osób, które dokonały zabójstwa Wądołowskiego oraz bezprawnie naruszać zasady prowadzenia postępowania karnego. Nazwał też Kornatowskiego "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję".
Z powodu tych wypowiedzi Kornatowski wytoczył mu proces o ochronę dóbr osobistych, który Rokita przegrał. Wyrok utrzymał także sąd apelacyjny i Sąd Najwyższy. Rokita miał w efekcie przeprosić Kornatowskiego, jednak tego nie uczynił, czego pokłosiem są obecne kłopoty z komornikiem.
Rokita swoich opinii jednak nie zmienił. W środę w "Faktach po Faktach" w TVN24 mówił, że Wądołowski został zabity na komisariacie policji i że są na to "koronne dowody", w tym ślady krwi w celi. - Natomiast Kornatowski tak przesłuchiwał biegłego, żeby biegły stwierdził, iż liczne ślady krwi w celi, na ścianach, na podłodze, nastąpiły wskutek zawału serca i upadku. Jak ktoś zna odrobinę sytuację w latach 80., to wie, że tego typu przesłuchania prowadzone przez prokuratorów miały na celu wymuszenie zeznań - to ustaliła komisja sejmowa - powiedział.
Sąd o roli Kornatowskiego
Sejmowa Komisja zajmująca się sprawą śmierci Wądołowskiego dysponowała faktycznie notatką sporządzoną przez prokuratora Józefa G. i adwokata Andrzeja Z. (wynika to z uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego ws. Rokity). Według SN, dokumenty te wskazywały, że śledztwo ws. Wądołowskiego prowadzone było "powierzchownie i przewlekle", a szczególne wątpliwości budziło przeprowadzenie sekcji zwłok i opinia wydana w tej sprawie na podstawie śledztwa. Z notatki wynikało też, że umorzenie śledztwa było przedwczesne. Ponadto, Andrzej Z. w notatce zarzucił Kornatowskiemu, że ten jako prokurator przesłuchał lekarza Tadeusza G. w czasie, gdy nie toczyło się już śledztwo- raz w charakterze świadka, a drugi raz jako biegłego.
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku podał jednak, że udział Kornatowskiego - wówczas asesora prokuratorskiego - sprowadzał się do "dokonania, z udziałem lekarza, oględzin zwłok Tadeusza W. w miejscu jego śmierci i oględzin tego miejsca oraz zarządzenia przekazania zwłok do Akademii Medycznej (...) celem dokonania sekcji. Następnie Kornatowski przesłuchał lekarza, który przeprowadzał sekcję Wądołowskiego. Zrobił to na skutek zalecenia prokuratora z Prokuratury Wojewódzkiej w Gdańsku. Przesłuchanie odbyło się 17 sierpnia i 14 października 1987 r., czyli już po umorzeniu śledztwa 22 stycznia 1987 r.
Kornatowski: nie tuszowałem sprawy
Później śledztwo ws. śmierci Wądołowskiego wznowiono, a jego prowadzenie powierzono Kornatowskiemu. Przesłuchał on w jego toku świadków - grabarzy i załogę karetki pogotowia, zwrócił się też do jego rodziców o wskazanie osób, które przebywały z nim w jednej celi. Śledztwo zostało ostatecznie umorzone 25 lipca 1990 roku przez Kornatowskiego z powodu niestwierdzenia popełnienia przestępstwa.
Sam Kornatowski od początku podkreślał, że nie brał udziału w tuszowaniu sprawy. Zaznaczył też, że miał z nią związek jedynie poprzez udział w oględzinach i sporządzenie z nich notatki. Przypomniał, że ani on, ani lekarz nie zauważyli na ciele Wądołowskiego obrażeń, które wskazywałyby na śmiertelne pobicie.
IPN: przyczyną śmierci zawał serca
W czerwcu 2007 roku śledztwo w sprawie śmierci Wądołowskiego wszczął IPN. 4 lutego 2010 roku umorzył je stwierdzając, że nie potwierdziła się wersja o pobiciu Wądołowskiego. Istotne znaczenie w śledztwie IPN miała opinia biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej i Toksykologii Sądowo - Lekarskiej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy przebadali tkanki Wądołowskiego, które zachowały się w Akademii Medycznej w Gdańsku. Ustalili oni ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną śmierci Wądołowskiego była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa w związku z zawałem mięśnia sercowego.
IPN stwierdził wówczas, że postępowanie nie tylko nie potwierdziło, że Wądołowski został pobity, ale też sugestii, że prokuratorzy mieliby nie dopełnić obowiązków.
Autor: jk/tr/k / Źródło: tvn24.pl, PAP