- Próbuje się narzucić jedną tylko wizję katastrofy. Domagamy się zwrotu szczątków samolotu – zaapelowała Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, w imieniu stowarzyszenia 'Katyń 2010''. Jej zdaniem w sprawie jest "drugie dno", a strona polska "zrobiła wszystko, czego chcieli Rosjanie"
Podjęcia działań na rzecz przekazania Polsce wraku samolotu Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem, domaga się stowarzyszenie "Katyń 2010" zawiązane przez rodziny niektórych ofiar. Pismo do premiera Donalda Tuska i do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przedstawili w siedzibie "Gazety Polskiej" Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, i Andrzej Melak - brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka.
Merta poinformowała też, że niektóre rodziny będą się domagać ekshumacji ciał ofiar, ponieważ mają wątpliwości, czy w trumnach istotnie są szczątki ich bliskich. - Śledztwo wyjaśniające przyczyny katastrofy toczy się opieszale, z pogwałceniem wszelkich standardów, norm etycznych i humanitarnych. Stowarzyszenie zwraca się o podjęcie działań mających na celu niezwłoczny zwrot dowodów rzeczowych w postaci szczątków samolotu Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia - napisano w liście, który podpisały, oprócz Melaka i Merty, także Beata Gosiewska i Zuzanna Kurtyka. Zdaniem stowarzyszenia wrak może mieć "decydujące znaczenie" dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
"Próbują narzucić jedną tylko wizję katastrofy"
- Towarzyszy nam głębokie poczucie bezsilności, głębokie poczucie krzywdy, jaką się nam robi, po tej straszliwej krzywdzie, która już nas dotknęła w kwietniu, nie doprowadzając do rzetelnego wyjaśnienia okoliczności tego, co stało się pod Smoleńskiem i próbując narzucić jedną tylko wizję katastrofy - powiedziała Merta.
Według niej śledztwo zostało podporządkowane założeniu o nieumyślnym spowodowaniu katastrofy, przez co "pewna część domniemań w ogóle nie zostaje podjęta". - Jesteśmy dalecy od forsowania spiskowej teorii dziejów - zapewniła, dodając, że pewne wątpliwości - jak początkowe rozbieżności dotyczące godziny katastrofy - każą "myśleć, że w sprawie jest drugie dno".
"Strona polska zrobiła wszystko, czego chcieli Rosjanie"
- Na państwie polskim bardzo się zawiedliśmy. Strona polska zrobiła wszystko, czego chcieli Rosjanie. Gdybyśmy trafili na innych reprezentantów państwa, to z całą pewnością śledztwo byłoby w polskich rękach albo w rękach międzynarodowej komisji - powiedziała Melak.
kaw/fac
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.mak.ru