Kobieta i męczyzna - rodzice Szymona, którego ciało znaleziono dwa lata temu w Cieszynie - zostali aresztowani na trzy miesiące. Taką decyzję wydał w poniedziałek Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej. O areszt wnioskowała prokuratura. Po wczorajszym przesłuchaniu ojciec chłopca przyznał się do stawianego mu zarzutu nieudzielenia pomocy dziecku i spowodowania w ten sposób nieumyślnej śmierci. Matka Szymona nadal nie przyznaje się do winy.
Zdaniem sądu, gdyby rodzice chłopca pozostali na wolności, mogliby mataczyć w śledztwie. Na taką decyzję sądu miała też wpływ wysoka kara, jaka grozi matce chłopca.
- W stosunku do obojga podejrzanych - Beaty Ch. i Jarosława R. sąd uznał, że zachodzi tak zwana obawa matactwa procesowego, czyli, że pozostając na wolności będą w bezprawny sposób utrudniali postępowanie karne. (...) Dodatkowo w stosunku do Beaty Ch. sąd uzasadnił rozstrzygnięcie tym, iż zarzucony jej czyn zagrożony jest wysoką karą, która przekracza 8 lat więzienia. To zagrożenie może ją skłaniać, by w bezprawny sposób utrudniała postępowanie - powiedział prezes sądu Mariusz Grążawski.
I dodał, że stosując areszt sąd wziął również pod uwagę duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego czynu. - Oczywiście, wina w tej chwili nie została przesądzona, bo to wymaga przeprowadzenia postępowania w sprawie - podkreślił.
Zabójstwo
Rodzice dziecka zostali zatrzymani w sobotę wieczorem. Domniemanej matce chłopca postawiono zarzut zabójstwa. Grozi jej do 25 lat więzienia. Kobieta nie przyznaje się do winy.
Do stawianych zarzutów, czyli nieudzielenia pomocy dziecku znajdującemu się w położeniu, które bezpośrednio zagrażało jego życiu, i spowodowania w ten sposób nieumyślnej śmierci, przyznał się natomiast - po przesłuchaniu - ojciec dziecka. Grozi mu 5 lat więzienia.
- Złożył obszerne wyjaśnienia - poinformowała Małgorzata Borkowska, rzeczniczka bielskiej prokuratury. Zastrzegła jednak, że nie może ujawniać ich treści.
Dodała, że zeznania matki i ojca Szymona w części się różnią. Dotychczas nie było jeszcze konfrontacji obojga podejrzanych, Borkowska nie wykluczyła jednak do do niej dojdzie.
Wiadomo natomiast, że ani kobieta, ani jej konkubent nie kwestionują, że są rodzicami chłopca. W poniedziałek po godz. 16 mają być znane wyniki badań DNA, które potwierdzą ich domniemane rodzicielstwo.
Jak powiedziała rzeczniczka bielskiej prokuratury, w sprawie będzie badanych wiele wątków, również wątek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie, który otrzymywał m.in. sygnały, że matka wraz z Szymonem nie stawiła się na obowiązkowe szczepienia ochronne.
- Przesłuchanych zostało wiele osób - powiedziała Borkowska. I dodała, że w charaktrze świadka przesłuchana została także córka podejrzanej, której dziecko miało podstawiane jako Szymon.
Alarm w sądzie
Wnioskiem o areszt sąd miał się zająć już o godz. 11.3. Jednak posiedzenie zostało przerwane z powodu alarmu. - Otrzymaliśmy telefon o podłożeniu ładunku wybuchowego w sądzie - mówił prezes sądu w Bielsku-Białej. I dodał, że w sądzie zarządzono ewakuację.
Policja: dla nas jest to Jaś
Jak mówią policjanci, którzy zajmowali się poszukiwaniami chłopca, trudno przyzwyczaić się, że chłopiec ma na imię Szymon. - Nadal posługujemy się imieniem Jaś. Dla nas jest to Jaś - mówi dla TVN24 Jacek Bąk, zastępca komendanta policji w Cieszynie.
Jak dodaje, ustalenie tożsamości chłopca to dopiero początek pracy dla funkcjonariuszy. - Mamy więcej pracy, głównie dowodowej, związanej z przygotowaniem aktu oskarżenia - zaznacza.
Jak przyznaje jednak, policjanci poczuli ulgę, że dowiedzieli się, kim był chłopiec.
Przypadkowo znalezione ciało
Ciało dziecka zauważyli 19 marca 2010 roku w stawie na obrzeżach Cieszyna dwaj przechodzący w pobliżu chłopcy. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Pod koniec kwietnia chłopiec został pochowany w Cieszynie. Pod koniec kwietnia tego roku roku bielska Prokuratura Okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie śmierci chłopca. Nie udało się ustalić jego tożsamości.
Przełomem w sprawie według prokuratury był anonimowy telefon do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Osoba, przedstawiająca się jako sąsiadka, niedawno poinformowała, że w mieszkającej obok rodzinie od dłuższego czasu nie widziała jednego z dzieci - Szymona.
Ukrywali prawdę? O sprawie została powiadomiona policja. Kiedy funkcjonariusze odwiedzili wskazane mieszkanie, zastali w nim tylko ojca. Mężczyzna powiedział, że matka jest razem z dziećmi w Mysłowicach, gdzie opiekuje się chorym ojcem. Przedstawiciele tamtejszego MOPS-u ustalili, że kobieta rzeczywiście była u ojca, ale tylko raz i w towarzystwie dwóch córek, bez syna. Będziński MOPS ma też pismo z jednej przychodni, z informacją, że dzieci nie stawiły się na obowiązkowe szczepienie ochronne. Po interwencji, w listopadzie ubiegłego roku, matka przyszła do przychodni z jakimś chłopcem. Prokuratorzy nie ustalili, kim było dziecko.
Autor: jk, mac//kdj/k/fac,tr / Źródło: tvn24.pl, PAP