Usłyszałem, że ktoś ranił prezydenta, ale na początku nie było żadnych informacji, że to może być bardzo poważne - powiedział w TVN24 Robert Stockinger, który dla TVN i TTV pracował przy 27. Finale WOŚP w Gdańsku. W niedzielę wieczorem podczas tej imprezy został zaatakowany nożem prezydent miasta Paweł Adamowicz.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został w niedzielę wieczorem zraniony nożem na scenie w Gdańsku podczas "Światełka do Nieba" Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po reanimacji na miejscu koncertu został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie przeszedł kilkugodzinną operację. Jego stan był poważny.
Dziennikarz Robert Stockinger, który pracował dla TVN i TTV przy 27. Finale WOŚP w Gdańsku w chwili ataku był na Targu Węglowym, gdzie odbywała się impreza.
- Wiele razy przez cały dzień wchodziłem przez bramki zabezpieczające, sam bylem przeszukiwany. I spodnie, i kurtka, i wszystkie torby. Widziałem, że kontrola naprawdę była na wysokim poziomie, tych stewardów było naprawdę mnóstwo - opisywał.
Dlatego, jak przyznał, był zaskoczony tym, co się stało. - Zadawałem sobie pytanie: jak udało się temu człowiekowi przejść przez tę ochronę? - mówił Stockinger.
Stockinger: jako media mieliśmy plakietki z napisem "technika"
Zaznaczył, że zszokowało go to, iż napastnik dostał plakietkę z napisem "media". - My jako przedstawiciele mediów często nie mieliśmy takich plakietek - wskazywał dziennikarz. Jak mówił, "mieliśmy plakietki z napisem technika". - I nie wiem, czy przypadkiem te plakietki z napisem media nie dawały mu jeszcze większej możliwości bycia w różnych miejscach za sceną i przed sceną niż nam - dodał.
Wyraził przypuszczenie, że plakietka napastnika "została ukradziona albo sfałszowana". - Mam nadzieję, że ona nie została po prostu wydana, że on nie złożył wniosku akredytacyjnego, nie wypełnił ankiety i po porostu nie została mu ona przyznana jak dziennikarzowi - stwierdził.
"Była przerażająca cisza i tak naprawdę niedowierzanie"
Dziennikarz opisywał, że po ataku na prezydenta Gdańska wśród zgromadzonych "nie było żadnej histerii, nie było rozpaczy".
- Była przerażająca cisza i niedowierzanie - mówił Stockinger. Jak tłumaczył, "ludzie przekazywali sobie tę informację, że ktoś został ranny, ale to w ogóle nie docierało do nikogo". - Ja też usłyszałem, że ktoś ranił prezydenta, ale na początku nie było żadnych informacji, że to może być bardzo poważne ranienie - wskazywał. Dodał, że zdał sobie sprawę, że to musi być coś bardzo poważnego, kiedy "reanimacja na scenie bardzo się przeciągała".
"To nie był zwykły nóż, to było naprawdę duże narzędzie"
Według Stockingera, "sprawca chował się w trakcie 'Światełka (do Nieba)' przy schodach".
- On działał z premedytacją, on czekał na to, aż wybije godzina 20 - ocenił.
Według dziennikarza, napastnik "wiedział, że robi to na oczach ludzi". - I jeszcze ta manifestacja, odebranie konferansjerowi siłą, groźbą z nożem, mikrofonu - opowiadał. Jak mówił Stockinger, słyszał od ludzi, którzy byli na scenie, że mężczyzna "podszedł do konferansjera, który miał mikrofon, pokazał mu nóż i krzyknął do niego: dawaj, bo będziesz następny".
- Wszystkim na scenie wydawało się, że to musi nastąpić już za chwilę, że ten człowiek musi zostać obezwładniony - kontynuował. Tymczasem od pierwszego ciosu nożem do momentu, kiedy napastnik został obezwładniony przez pracownika obsługi technicznej minęło 37 sekund . Napastnika wyprowadzono ze sceny półtorej minuty po ataku.
Zdaniem Roberta Stockingera "ludzie byli zastraszeni". - To nie był zwykły nóż, to było naprawdę duże narzędzie - podkreślał dziennikarz.
"Gdańsk dzisiaj bardzo późno cały położył się spać"
Robert Stockinger zapewniał, że przed atakiem na Targu Węglowym "atmosfera była naprawdę wspaniała". - Był po prostu popis życzliwości, popis szczodrości - ocenił. Jego zdaniem, to, co zdarzyło się na cenie "jest nie do opisania, cały czas w to nie wierzę". - Gdańsk bardzo późno cały położył się spać, wszyscy czuwali, i dziennikarze przed szpitalem, i władze miasta, i współpracownicy - wymieniał Stockinger. - Wszyscy czekali na kolejne informacje - dodał.
Autor: akr//rzw / Źródło: tvn24