Kolejne wypadki spowodowane przez kierowców jadących pod prąd ekspresówkami zmusiły drogowców do ustawienia na węzłach wielkich tablic ostrzegających. Nowy minister infrastruktury Dariusz Klimczak obiecał, że poszuka rozwiązania problemu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Przy dużej prędkości wystarczy chwila nieuwagi, by doszło do wypadku. Na S12 na szczęście nikt nie zginął, ale na S5 koło Bydgoszczy życie straciły trzy osoby. Kierowca, jadąc pod prąd, zderzył się z busem. Zginął na miejscu. Pasażerowie busa trafili do szpitala.
- Niestety, z soboty na niedzielę zmarła 4-letnia dziewczynka, która uczestniczyła w tym wypadku, a wczorajszego poranka zostaliśmy poinformowani o śmierci kierowcy tego busa - mówi kom. Lidia Kowalska z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Dlaczego kierowca pędził pod prąd? To wciąż zagadka, którą próbują rozwiązać policjanci i prokuratura. Służby chcą ustalić też, dlaczego 69-latek na widok policji zaczął uciekać. Patrol, który natrafił na kierowcę jadącego pod prąd, chciał go zatrzymać - ten na widok radiowozu przyspieszył.
Wypadki z udziałem osób w podeszłym wieku
To wcale nieodosobniony przypadek. Trzy miesiące temu 71-latek wjechał pod prąd na S7. Pięć miesięcy temu 86-latek jechał niezgodnie z kierunkiem jazdy na A4, zginęła jedna osoba. Łukasz Zboralski od lat śledzi tego typu zdarzania i widzi wspólny mianownik - to zwykle byli kierowcy starsi.
Zdaniem eksperta od bezpieczeństwa ruchu drogowego Łukasza Zboralskiego z portalu brd24.pl, nie bez znaczenia jest fakt, kiedy te osoby zdobyły prawo jazdy. Kilkadziesiąt lat temu nie było tras szybkiego ruchu.
- Ci starsi kierowcy panikują, kiedy zrobią coś źle albo kiedy przejadą zjazd. Dla nich przejechanie zjazdu na drodze szybkiego ruchu to jest zgubienie się w mieście. Tego rodzaju emocje powodują, że podejmują nieracjonalne decyzje - mówi.
Marek Konkolewski, były policjant drogówki, sam kiedyś wjechałby pod prąd. Wszystko przez złe oznakowanie. Jego zdaniem za pomyłki odpowiadają jednak najczęściej kierowcy seniorzy.
- Ci ludzie tracą głowę. Gorszy refleks, gorszy wzrok, gorsza reakcja psychoruchowa, demencja, paraliż, strach, do tego trudne warunki atmosferyczne, ci ludzie się gubią - ocenia.
Resort infrastruktury poszuka sposobu na poprawę bezpieczeństwa
Drogowcy od lat zastanawiają się, co zrobić, by nie dochodziło do tego typu pomyłek i w końcu powstały tablice. Jest ich już 519. "Stop! Zły kierunek" mogą przeczytać kierowcy, którzy wjeżdżają pod prąd na trasy szybkiego ruchu. Tablice powstały na wybranych węzłach, gdzie zdaniem drogowców najłatwiej o pomyłkę.
- Pozornie może się wydawać, że wielkie znaki informacyjne załatwią sprawę. Nie, nie załatwiają sprawy. Tutaj kłania się także oznakowanie przed wjazdami. To jest dla nas ogromne wyzwanie i nie wiązałbym go jedynie z osobami w dostojnym wieku - mówi szef resortu infrastruktury Dariusz Klimczak.
Minister zapowiada, że z ekspertami poszuka nowej drogi do poprawy bezpieczeństwa na drogach.
- Jeśli już coś takiego się zdarzy, to nie ma gorszej rzeczy jak próba dojachania do najbliższego zjazdu - tłumaczy Marek Konkolewski. - Nie zawracamy, nie cofamy. Spokojnie zjeżdżamy na pas albo awaryjny, ale najlepiej na pas rozdzielający przy barierce - dodaje.
Zjazd z drogi i telefon o pomoc to w takiej sytuacji jedyny odpowiedni kierunek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Bandyci Drogowi