Po reportażu Marty Gordziewicz "Państwo Ziobry" w TVN24 odbył się w środę program specjalny. Autorka reportażu mówiła, że w tę sprawę zostały zaangażowane "bardzo duże siły" podległe Zbigniewowi Ziobrze. Dodała, że należy postawić pytanie, czy przeciętny obywatel w podobnej sytuacji mógłby liczyć na takie zaangażowanie państwa. Prokurator Katarzyna Szeska mówiła, że nie przypomina sobie ze swojego doświadczenia "żadnej innej sprawy, by prokuratura tak się zaangażowała w sprawę indywidualną". - Mamy sytuację taką, chyba jedyną w całym cywilizowanym świecie, że stroną w procesie jest urzędujący minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny - mówił adwokat, profesor Jan Widacki.
Marta Gordziewicz w reportażu "Państwo Ziobry" pokazała działania śledczych w sprawie śmierci ojca ministra sprawiedliwości. Sprawa była dwa razy umarzana przez niezależną od Zbigniewa Ziobry prokuraturę. Gdy PiS przejął władzę, zaangażowały się w nią zarówno nadzorowana już przez Ziobrę prokuratura, jak i kierowane przez niego Ministerstwo Sprawiedliwości.
Żona zmarłego Jerzego Ziobry i matka urzędującego ministra złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. To z jej doniesienia podległa synowi prokuratura postawiła zarzuty kolejnej lekarce, dawnej przyjaciółce rodziny Ziobrów - Wandzie Cabali. Lekarka w reportażu po raz pierwszy publicznie opowiedziała o tej sprawie. Nie rozstrzygamy, czy dopuściła się ona przestępstwa, czy nie - o tym zdecyduje sąd. Reporterka "Czarno na białym" pokazuje działania śledczych - działania, których Cabala, jak sama mówi, nigdy się nie spodziewała.
Gordziewicz: w tej sprawie zostały zaangażowane bardzo duże siły, podległe Ziobrze
W środę wieczorem na antenie TVN24 i w TVN24 GO odbyła się specjalna debata, dotycząca reporterskiego śledztwa Marty Gordziewicz. Zaproszony był na nią Zbigniew Ziobro.
W dyskusji wzięli udział sama autorka reportażu, Katarzyna Szeska, prokurator, przedstawicielka stowarzyszenia Lex Super Omnia, Magdalena Krzyżanowska-Mierzewska, radczyni prawna, która przez ponad 20 lat pracowała w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, oraz profesor Jan Widacki, adwokat, który w tej sprawie jest pełnomocnikiem lekarki oskarżonej przez rodzinę Ziobrów w procesie lekarzy, który się jeszcze nie skończył.
- W aktach różnych postępowań dotyczących sprawy śmieci Jerzego Ziobry doliczyłam się kilkunastu osób. Wśród tych kilkunastu osób jest co najmniej pięciu lekarzy i pracowników medycznych. Dla mnie doktor Wanda Cabala jest głosem tych osób, ponieważ historie tych osób są bardzo podobne - powiedziała Marta Gordziewicz.
Dziennikarka mówiła o całokształcie spraw związanych z działaniem rodziny ministra w związku ze śmiercią Jerzego Ziobry. - Mamy różne śledztwa, mamy bardzo szerokie zaangażowanie prokuratury w tę sprawę. Śledztwo w sprawie sędzi, tuż przed ogłoszeniem wyroku, w sprawie biegłych, wcześniej zmiana prawa - zwracała uwagę.
- Tutaj, w tym nowym reportażu, pokazaliśmy śledztwo w sprawie lekarki, która badała Jerzego Ziobrę tuż przed tym, jak trafił do szpitala. Mnogość opinii zamawianych w różnych postępowaniach, które kosztują bardzo dużo - to wszystko pokazuje, że w tej sprawie zostały zaangażowane bardzo duże siły, ale są to siły podległe Zbigniewowi Ziobrze - wyliczała. - I teraz należy postawić pytanie - czy przeciętny obywatel, który jest w podobnej sytuacji i chce dochodzić swoich praw, bo uważa, że jest pokrzywdzony błędem lekarskim, może liczyć na takie zaangażowanie państwa - dodała.
Szeska: to było dla mnie gorzkie doświadczenie
Sprawę komentowała też Katarzyna Szeska.
- Moje ponad 20-letnie doświadczenie prokuratorskie nie nasuwa mi w pamięci żadnej innej sprawy, by prokuratura tak się zaangażowała w sprawę indywidualną, dotyczącą obywatela - powiedziała.
- Obejrzałam reportaże i muszę przyznać, że było to dla mnie bardzo gorzkie doświadczenie, ponieważ na moim miejscu, tu przy tym stole, powinien siedzieć któryś z prokuratorów prowadzących postępowanie, jedno z wielu postępowań. Natomiast nikt się nie zdobył na odwagę - kontynuowała.
- Przeczytałam również komunikat Prokuratury Krajowej, który ukazał się na jej stronach we wtorek wieczorem, i jestem zszokowana. Ponieważ z tego komunikatu zwykły odbiorca, który nie zna kulis sprawy, a już na pewno ten, który na pewno nie oglądał reportaży, może odnieść wrażenie, że chodzi o jedną sprawę. Tych spraw jest bardzo dużo - zwracała uwagę.
Krzyżanowska-Mierzewska: to jest w najwyższym stopniu niepokojące
Magdalena Krzyżanowska-Mierzewska odniosła się do stanowiska polskiego rządu w sprawie skargi, którą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka złożyła matka ministra. Jak wynika z reportażu, resort sprawiedliwości nie chciał bronić interesu Polski w tym sporze. W reportażu zaprezentowano fragment wymiany maili między przedstawicielami resortów sprawiedliwości i dyplomacji, z których wynika, że Zbigniew Ziobro uczestniczył w konsultacjach odnoszących się do stanowiska, jakie miała zająć Polska w tej sprawie.
- Szczególnie bulwersujące jest dla mnie to, że z tych maili, które prezentowała wczoraj pani redaktor Gordziewicz, odbywały się nieformalne, na poziomie mailowym, rozmowy między wiceministrami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i wiceministrami w Ministerstwie Sprawiedliwości, w których po stronie Ministerstwa Sprawiedliwości uczestniczył pan (ówczesny wiceminister, Łukasz - red.) Piebiak, znany ze swojego udziału w tak zwanej aferze hejterskiej - mówiła.
- Wyglądało z tego, że stanowisko, które było sugerowane jako stanowisko ministra sprawiedliwości, było konsultowane z panem ministrem Ziobrą, co stoi w wyraźnej sprzeczności - jak się wydaje - z tym, co usłyszeliśmy jako obywatele z trybuny sejmowej, kiedy pan Ziobro twierdził, że się z tej sprawy wyłączył - powiedziała radczyni prawna.
- Rozumiał zatem niestosowność mieszania się do niej osobiście. A nie tylko, że się do niej osobiście mieszał, ale także zapewniał nas, że tego nie robił. Jest to w najwyższym stopniu niepokojące - dodała.
Widacki o sytuacji "chyba jedynej w całym cywilizowanym świecie"
Profesor Widacki zwracał uwagę na sytuację, w jakiej znalazł się Zbigniew Ziobro w związku z tym, że łączy sprawowanie funkcji ministerialnej i prokuratora generalnego.
- Zapominamy o tym, że pan minister Ziobro i prokurator generalny w jednej osobie, (…), powinien się wyłączyć jako strona procesowa, czego nie zrobił i świadomie kłamał w Sejmie - powiedział. - Okłamał publicznie Sejm i wszystkich, którzy transmisję z Sejmu oglądali - powiedział.
- Mamy sytuację taką, chyba jedyną w całym cywilizowanym świecie, że stroną w procesie jest urzędujący minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny - mówił.
- Ten spór rozstrzyga sąd. Jedną stroną jest prokurator, którego zwierzchnikiem jest prokurator generalny, ale tenże prokurator generalny jako minister sprawiedliwości jest też przełożonym dyscyplinarnym sędziów. W związku z tym praktycznie strona jest równocześnie zwierzchnikiem sądu w pewnym aspekcie, no i oczywiście prokuratora, który go reprezentuje - dodał Widacki.
Zobacz pierwszą część serii o wykorzystywaniu stanowiska przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę w prywatnej sprawie - "Operacja Ziobry".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24