1 września 2022 roku do szkół ponadpodstawowych pójdą uczniowie, którzy zaczynali naukę jako sześciolatki. W obecnych klasach ósmych uczniów jest tak dużo, że nie wiadomo, jak pomieszczą się w liceach i technikach, ani kto będzie ich uczył. Kłopoty w szkołach ponadpodstawowych będą ciągnęły się aż do 2027 roku.
Do rozpoczęcia rekrutacji do szkół ponadpodstawowych zostało jeszcze kilka miesięcy (rozpoczyna się wiosną). Jednak ta sprawa już teraz spędza sen z powiek wielu uczniom, ich rodzicom, dyrektorom szkół i samorządowcom, którzy będą musieli zorganizować edukację. W przyszłym roku szkolnym będzie to szczególnie trudne, bo w liceach, technikach oraz szkołach branżowych pierwszego stopnia skumulują się konsekwencje kilku nakładających się na siebie reform edukacyjnych.
Sześciolatki idą do liceów
Uczniów w tegorocznej rekrutacji będzie zdecydowanie więcej niż zazwyczaj. To skutek reformy z czasów rządu PO-PSL, czyli obniżenia wieku szkolnego. W obecnych ósmych klasach uczy się więc pół rocznika dzieci urodzonych w 2008 roku (od stycznia do czerwca), które decyzją ówczesnej władzy w 2014 roku obowiązkowo poszły do szkół. To oznacza, że łącznie uczy się w nich półtora rocznika dzieci - cały rocznik 2007 (wówczas siedmioletnich) i pół rocznika 2008.
Jakie problemy może to rodzić w praktyce? Jako pierwsza - na przykładzie Warszawy - pokazała to "Gazeta Wyborcza". O miejsca w szkołach ponadpodstawowych w stolicy - wedle szacunków - ma ubiegać się wiosną aż 30 tys. uczniów z obecnych klas ósmych. Tymczasem w tym roku szkoły ukończy tylko ok. 19,4 tys. nastolatków. To ostatni absolwenci gimnazjów.
To problem, z którym zmagać się będzie nie tylko Warszawa, ale cała Polska (choć bardziej dotkliwy będzie dla dużych miast). W skali kraju w 2014 roku naukę w podstawówkach rozpoczęło około 522 tys. sześcio- i siedmiolatków. W typowym roczniku szkolnym dzieci jest tylko około 350 tys.
Jak Zalewska rozciągnęła szkoły
Wróćmy do gimnazjów - to właśnie ich likwidacja - a więc kolejna reforma, tym razem rządu PiS, sprawi, że tegoroczny nabór będzie jeszcze trudniejszy. Gdyby ich nie zlikwidowano, we wrześniu w liceach mielibyśmy 1,5 rocznika pierwszaków i dwa standardowe roczniki w klasach drugich oraz trzecich (razem 3,5 rocznika). Ale po likwidacji gimnazjów licea są już czteroletnie, więc od 1 września 2022 roku będzie w nich 4,5 rocznika uczniów. Analogicznie w technikach - 5,5 rocznika.
To może być bardzo trudne organizacyjnie, bo w wielu szkołach już cztery roczniki (od 2019 roku) są trudne do pomieszczenia. W przeszłości pisaliśmy o tłoku na korytarzach, przepełnionych klasach i lekcjach do wieczora.
A będzie jeszcze gorzej?
I o ile rok szkolny 2022/23 będzie trudny, to kolejny - 2023/24 - organizacyjnie będzie jeszcze trudniejszy. 1 września 2023 roku w szkołach ponadpodstawowych znów naukę rozpocznie 1,5 rocznika - cały rocznik "sześciolatków" (ur. 2009) i pół rocznika "siedmiolatków" (2008), którzy zaczynali naukę 1 września 2015 roku.
A tak naprawdę dzieci będzie jeszcze więcej, bo tu znów dają o sobie dać znać reformy. W 2014 roku była grupa sześciolatków, których nauka na wniosek rodziców została odroczona. W Warszawie szacują, że wtedy o miejsca w szkołach ponadpodstawowych będzie starało się około 35 tys. uczniów.
W do niedawna trzyletnich liceach będą musieli pomieścić się uczniowie pięciu roczników - po 1,5 w klasie pierwszej i drugiej oraz po standardowym roczniku w klasie trzeciej i czwartej. A ta sytuacja będzie się utrzymywała aż do momentu, gdy dzisiejsi ósmoklasiści zdadzą maturę. "Normalna" liczebność czteroletnich liceów będzie wtedy, gdy szkoły ukończą obecni siódmoklasiści, czyli w 2027 roku.
Kto ich będzie uczył?
Samorządy - szczególnie wielkomiejskie - już teraz martwią się, kto będzie uczył tak wielu uczniów. Wiele szkół boryka się bowiem z brakami kadrowymi, głównie dotyczącymi nauczycieli przedmiotów ścisłych.
- Dyrektorzy będą zmuszeni układać plany lekcji pod nauczycieli, którzy pracują na półtora etatu lub w kilku różnych szkołach i będą musieli mieć czas na dojazd ze szkoły do szkoły. Apeluję do włodarzy gmin i powiatów mazowieckich, a w szczególności w aglomeracji warszawskiej, by organizowali miejsca do nauki na swoim terenie - mówił "Wyborczej" Krzysztof Skolimowski, wiceburmistrz stołecznego Mokotowa.
Więcej o trudnościach związanych z rekrutacją i tym, jak szykują się do niej samorządy - dziś po godz. 21 w programie "Polska i Świat".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN