- To, co zrobił Donald Tusk przed szczytem na Malcie to była kompromitacja zarówno Europy, jak i Polski - mówił w "Kawie na ławę" Stanisław Tyszka (Kukiz'15), komentując list szefa Rady Europejskiej do przywódców UE. Według wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, Tusk skrytykował w liście nową administrację USA, co może mieć negatywny wpływ na relacje Warszawy z Waszyngtonem. Listu broniła Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna), która stwierdziła, że "czasami trzeba dosyć wyraźnie powiedzieć, jaka jest sytuacja".
Donald Tusk zadeklarował w piątek na Malcie, że jest gotów kontynuować swoją pracę na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Jego pierwsza kadencja zakończy się w połowie roku. Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział w sobotę, że gabinet Beaty Szydło nie podjął jeszcze decyzji, czy poprze byłego polskiego premiera w tych staraniach.
"To jest przecież taka gra"
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła w sobotę w "Faktach po Faktach", że jeśli polski rząd nie poprze Tuska, będzie "kompletnie osamotniony".
- To nie kryterium osamotnienia decyduje, tylko kryterium skutecznego działania na rzecz swoich interesów - skomentował te słowa w "Kawie na ławę" prezydencki doradca prof. Andrzej Zybertowicz. - Czasami w polityce międzynarodowej państwo musi posiadać taką umiejętność, której nie posiadało w poprzedniej kadencji: umiejętność wchodzenia w konflikt, nieobawiania się konfrontacji jako elementu, dzięki któremu potem można dużo wynegocjować - stwierdził.
Jak ocenił, "dopiero okaże się", czy inne państwa UE rzeczywiście popierają kandydaturę Tuska. - To jest przecież taka gra. Ludzie spotykają się, żeby coś ustalić i mała grupa mówi: ale wszyscy tak myślą. I ci o słabszym charakterze przypisują się według mentalności stada do dominującego nurtu. A to nie zawsze jest skuteczne - powiedział.
"Sądzę, że ostatecznej decyzji jeszcze nie ma"
Wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS Patryk Jaki podkreślił, że "nie ma żadnego oficjalnego stanowiska w sprawie reelekcji Donalda Tuska, nawet ze strony Europejskiej Partii Ludowej". - Dopiero kiedy takie stanowisko powstanie, myślę, że będzie zasadne, aby Polska włączyła się do gry jako państwo, które chce odgrywać podmiotową rolę w polityce międzynarodowej - tłumaczył.
Jak wyjaśnił, gra toczy się o to, "by zachować jak najwięcej naszego interesu". - Nie zawsze jest tak, że akurat kandydat, który pochodzi z naszego państwa będzie najlepiej reprezentował nasze interesy. Może tak być, ale nie musi - stwierdził.
Zdaniem Jakiego, polski rząd nie zdecydował jeszcze, jakie stanowisko zajmie wobec reelekcji Tuska. - Sądzę, że ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. Gdyby była, zostałaby ogłoszona - powiedział. Prof. Zybertowicz zauważył przy tym, że "efektywność Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że potrafi dokonywać zaskakujących dla przeciwników zwrotów".
"Absolutnie nikt w Europie nie zrozumie"
Rafał Trzaskowski (PO) przekonywał, że w Unii Europejskiej bardzo trudno być skutecznym, jeśli nie ma się sojuszników.
- Jeżeli chodzi o wywoływanie konfliktów, to PiS jest niezrównany. Problem polega na tym, że PiS wywołuje te konflikty tam, gdzie to jest kompletnie niepotrzebne - ocenił.
Zdaniem byłego wiceministra spraw zagranicznych "absolutnie nikt w Europie nie rozumie, jak rząd polski może nie popierać swojego obywatela" na stanowisku przewodniczącego RE.
- Myślę, że nikt w Polsce też nie zrozumie, że może być lepszym kandydatem na to stanowisko np. włoski lub francuski socjalista - mówił. - Wiadomo, że Donald Tusk posiada pewną wrażliwość, która jest bardzo podobna do wrażliwości większości z nas w kwestiach najbardziej zasadniczych, jak sankcje wobec Rosji czy dalsza liberalizacja jednolitego rynku - wyliczał.
Komentując list Tuska do europejskich przywódców, w którym przewodniczący RE wymienił ułożenie stosunków z nową amerykańską administrację wśród wyzwań stojących przed Europą, Trzaskowski przyznał, że choć Tusk jasno zdefiniował problemy, on sam byłby prawdopodobnie bardziej ostrożny w słowach i zachował większą dozę dyplomacji.
"Kompromitacja zarówno Europy, jak i Polski"
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) ocenił, że list Tuska to "kompromitacja zarówno Europy, jak i Polski". - Frontalnie zaatakował nową administrację amerykańską. Współpraca transatlantycka jest podstawą naszego bezpieczeństwa. Zaatakował też Chiny, zaprzeczając swoim własnym wypowiedziom sprzed lat i przyjmując narrację ministra Macierewicza, że nagle Chiny są zagrożeniem - stwierdził.
Jego zdaniem, Tusk zdecydował się na taki krok, bo "jest małym człowiekiem". - Zauważył, że jest rywalizacja o jego stanowisko - powiedział.
- Uważam, że i w interesie Polski, i w interesie Europy jest, żeby Donald Tusk nie został przewodniczącym Rady Europejskiej na kolejną kadencję - dodał. - Nie chcę jako polski obywatel ponosić odpowiedzialności za to, że mamy człowieka, który naraża nas na niebezpieczeństwo, zarówno narażając relacje ze Stanami Zjednoczonymi, jak i interesy z Chinami - tłumaczył.
"Trzeba być odważnym"
Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) oceniła, że określanie Tuska mianem "małego człowieka" jest "wysoce niestosowne".
- W polityce czasem trzeba być odważnym i myślę, że ten list Donalda Tuska pokazuje, że jednak sytuacja na świecie nie jest taka jasna i klarowna. Trzeba o tym mówić. Przypomnijmy sobie lata 30. - argumentowała.
- Czasami jest taki moment, kiedy trzeba dosyć wyraźnie powiedzieć, jaka jest sytuacja - podkreśliła.
Posłanka Nowoczesnej stwierdziła, że zadziwiające jest dla niej to, iż "politycy PiS nie mają chęci na to, aby promować nas, Polaków". - Już widzę te miny polityków PiS, kiedy Donald Tusk zostanie wybrany na kolejną kadencję. To będzie wstyd - stwierdziła. Dodała przy tym, że Polska po roku rządów PiS stała się krajem "totalnie marginalnym w Unii Europejskiej".
"Najprawdopodobniej będzie poparcie"
Piotr Zgorzelski (PSL) zauważył, że skoro Donald Tusk ogłosił gotowość do kontynuacji swojej pracy, oznacza to, iż przeprowadził już negocjacje, które dają mu szanse na pozostanie na stanowisku.
- Pytanie jest takie: czy rząd polski udzieli poparcia czy nie? Jeżeli miałby nie udzielić, to dla mnie jedyną wiarygodną i trafiającą do mnie przesłanką jest to, że ma lepsze dla Polski rozwiązanie, czyli lepszego kandydata - mówił. Zdaniem Zgorzelskiego, szanse na takie rozwiązanie są jednak zerowe. - W związku z tym, ponieważ jest to jedyny kandydat nie tylko z Polski, ale i z naszego regionu, to najprawdopodobniej po rozmowie Merkel-Kaczyński będzie poparcie, może z jakimiś zastrzeżeniami na użytek polityki wewnętrznej - prognozował.
W opinii Patryka Jakiego "nikt tak źle nie pokazuje Polski za granicą jak Donald Tusk, krytykując nową administrację amerykańską". - Z punktu widzenia interesów Polski najważniejszy jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Teraz, niestety, ja się boję, że przez słowa Donalda Tuska będziemy mieć trudniejsze relacje my jako Polska, bo to jest jednak Polak. W polityce zagranicznej nie ma sympatii, są interesy. I dobrze, żebyśmy o tym pamiętali - powiedział.
Autor: kg/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24