Decyzję marszałek Sejmu Elżbiety Witek w sprawie reasumpcji głosowania komentował w "Faktach po Faktach" europoseł i były premier Włodzimierz Cimoszewicz. - Marszałek zapoznała się z opinią jednego prawnika. Mam na myśli oczywiście Kaczyńskiego. I zastosowała się do tej opinii - ocenił. Były premier pytany był także o przesłaną do Komisji Europejskiej odpowiedź rządu w sprawie orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek przekonywała, że decydując 11 sierpnia w sprawie reasumpcji głosowania "zasięgnęła opinii pięciu prawników". W poniedziałek Centrum Informacyjne Sejmu przekazało listę pięciu ekspertyz prawnych, którymi miała się kierować. Jak się okazało, dotyczyły wydarzeń sprzed trzech lat. O kontrowersyjną decyzję Witek pytany był w środowych "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, prawnik i eurodeputowany Włodzimierz Cimoszewicz.
- Chciałbym powiedzieć coś, czego do tej pory nikt nie mówił. Zwracam uwagę na to, że Sejm podejmuje decyzje w głosowaniu. To znaczy, że w momencie, gdy posłowie nacisnęli przyciski, decyzja zapada. To może być decyzja pozytywna, negatywna, ale ona wtedy zapada - zwrócił uwagę.
- My się dowiadujemy, jaka to decyzja wtedy, kiedy liczby są wyświetlone na odpowiedniej tablicy, a marszałek ma ograniczoną rolę. Ten, kto prowadzi to posiedzenie, odczytuje te wyniki, decyzja już zapadła. W momencie, kiedy przegłosowano wniosek o odroczenie obrad do drugiego września, zgłoszony przez (prezesa PSL Władysława) Kosiniaka-Kamysza, decyzja zapadła. Marszałek nie ma prawnej możliwości odrzucenia decyzji, która już jest - wyjaśniał.
Co w wypadku, gdy posłowie wniosą o reasumpcję takiego głosowania? - Regulamin przewiduje, zupełnie wyjątkowo, możliwość powtórnego głosowania, ale wtedy, gdy są uzasadnione wątpliwości co do wyników głosowania - odparł Cimoszewicz.
- Te uzasadnione wątpliwości mogą albo dotyczyć techniki, tego, czy urządzenia działają prawidłowo, albo mogą też dotyczyć tego, czy wniosek był sformułowany w sposób jasny. W tym przypadku był oczywiście sformułowany w sposób jasny. Chodziło o odroczenie do konkretnej daty, do drugiego września - przypomniał.
Cimoszewicz pytany o wątpliwości co do rzeczywistego "zasięgnięcia" opinii prawników przez Witek i zdania jej obrońców, że to jej wyłączna prerogatywa, aby decydować o reasumpcji głosowania, odparł, że "to nie jest tak, że tego można dokonywać w sposób całkowicie dowolny". - W przeciwnym razie to jest kpina z formułowanych przepisów - skomentował.
- Praktyka parlamentarna tego demokratycznego parlamentu ma już kilkadziesiąt lat i rozumienie tego sformułowania regulaminu jest dosyć jasne. W moim przekonaniu oczywiście pani Witek kłamała, mówiąc o tych opiniach, chociaż trochę ironizując można powiedzieć, że zapoznała się z opinią jednego prawnika. Mam na myśli oczywiście (prezesa PiS, Jarosława) Kaczyńskiego - ocenił. - I zastosowała się do tej opinii - skwitował.
Czytaj więcej na Konkret24: Konstytucjonaliści o opiniach z 2018 roku pokazanych przez Elżbietę Witek
Cimoszewicz o słowach Andrzeja Dudy: byłbym zaskoczony, gdyby miał tyle odwagi
Cimoszewicz został zapytany o słowa Andrzeja Dudy, który 15 sierpnia publicznie zapewnił, że będzie "cały czas stał na straży konstytucyjnych zasad: wolności słowa, swobody prowadzenia działalności gospodarczej, prawa własności, a także równego traktowania".
Słowa prezydenta, według niektórych komentatorów, można odczytywać jako zapowiedź weta do ustawy lex TVN. - Byłbym zaskoczony, gdyby (prezydent) miał tyle odwagi, no ale coś powiedział publicznie i wszyscy to odnotowali. Zareagował na to nawet sekretarz (Antony) Blinken - skomentował z kolei Cimoszewicz.
- Spodziewam się osobiście, że on prześle to do Trybunału Konstytucyjnego pani (Julii) Przyłębskiej, a tam, jak wiadomo, to może leżeć sobie nie wiadomo ile. Decyzja Trybunału będzie zapewne taka, jakie będą polityczne polecenia, więc nic nie zostanie rozwiązane - stwierdził. - Być może zostanie stworzona droga do tego, żeby rząd PiS-owski zaczął prowadzić jakieś negocjacje ze strona amerykańską. Osobiście przypuszczam, że o to w tym wszystkim może chodzić - sugerował Cimoszewicz.
"Jestem przekonany, że Komisja Europejska uzna to za próbę przeciągania"
Były premier pytany także o przesłaną w ostatnim dniu przed końcem wyznaczonego terminu odpowiedź polskiego rządu do Komisji Europejskiej. Chodzi o decyzję unijnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie kwestionowanego jako niezależny organu Sądy Najwyższego, czyli Izby Dyscyplinarnej.
- Do 16 sierpnia Polska powinna się zastosować do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, nie zastosowała się. To istota tej odpowiedzi - powiedział Cimoszewicz.
Według niego rząd powinien odpowiedzieć "działaniem polegającym na wykonaniu decyzji Trybunału Sprawiedliwości". - Bo decyzje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej są wiążące - przypomniał.
- Jeżeli rząd miał jakieś wątpliwości, to powinien był je zgłosić po dwóch dniach, po trzech, po pięciu dniach. W tej chwili rząd, po upływie kilku tygodni, wnosi na przykład o zawieszenie stosowania tymczasowych zarządzeń, co świadczy po prostu o złej woli - ocenił. - Wykorzystano maksimum tego terminu, aby teraz wnieść o zawieszenie. Jestem przekonany, że Komisja Europejska uzna to za próbę przeciągania całej tej sprawy i się na to nie zgodzi - prognozował.
Przypomnijmy. W połowie lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem unijnym. Dzień wcześniej zobowiązał Polskę do "natychmiastowego zawieszenia" przepisów dotyczących uprawnień nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. W poniedziałek (16 sierpnia) minął termin Komisji Europejskiej na odpowiedź polskiego rządu. Komisja oczekiwała, że polski rząd zastosuje się do decyzji i wyroku TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej oraz ostrzegła, że "w przypadku niespełnienia tej prośby Komisja zwróci się do TSUE o nałożenie kary na Polskę".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24