Miała pracować do końca listopada, ale Antoni Macierewicz mówi, że podkomisja smoleńska działa dalej. Raport z jej prac nie został upubliczniony, więc nie wiadomo, nad czym pracowała dokładnie, jakie są efekty jej prac, ani na co wydano publiczne pieniądze - tylko w zeszłym roku na działania podkomisji wydano 3 miliony złotych. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Prace podkomisji smoleńskiej, podobnie jak ich efekty, nadal owiane są tajemnicą, choć zgodnie z planem wszystko miało być już ujawnione, wyjaśnione i zakończone. Przewodniczący podkomisji Antoni Macierewicz pytany, czy komisja nadal działa, odpowiada: "Tak i owszem". Na uwagę, że przecież miała działać do końca listopada, mówi, że "to nie jest prawda".
Dwa miesiące temu Marcin Ociepa, wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej, które to zespół Antoniego Macierewicza formalnie powołało, mówił wprost, że "komisja działa na podstawie decyzji, która pozwala jej dokończyć swoje prace do listopada bieżącego roku".
Tymczasem listopad dobiegł końca, ale prace podkomisji nie. - Minister obrony narodowej oczekuje na raport końcowy z prac podkomisji – mówi wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. - Dotąd dopóki nie ma raportu na biurku ministra Błaszczaka, a nie ma raportu, nie ma tematu – dodaje.
Antoni Macierewicz dotąd nie przedstawił raportu swojemu następcy, choć miał on zostać przyjęty przez komisję już w sierpniu. - Raport został już przegłosowany, przyjęty i jest gotowy – zapewnia przewodniczący podkomisji smoleńskiej.
Oczekiwanie na publikację raportu podkomisji smoleńskiej
Raport liczy około 300 stron, ale na razie nie został zaprezentowany publicznie - mogą zapoznać się z nim tylko rodziny zmarłych. – Widziałam raport podkomisji smoleńskiej. W tym raporcie jest to, co Macierewicz wielokrotnie opowiadał już i powtarzał – mówi Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej. Córka zmarłej pod Smoleńskiem Izabeli Jarugi-Nowackiej wyjaśnia, że są tam "różne sposoby udowodnienia jego ulubionej tezy".
Relacja posłanki opozycji pokrywa się z dotychczasową wiedzą na temat prac podkomisji, jej eksperymentów, spektakularnych animacji i wybuchowych wniosków. – Podkomisja Macierewicza działa dlatego, że tak chce Prawo i Sprawiedliwość i prezes Kaczyński, który rozpostarł nad Macierewiczem parasol ochronny i legitymizuje działania tej podkomisji – mówi Sławomir Rybicki z Koalicji Obywatelskiej, brat zmarłego w Smoleńsku Arkadiusza Rybickiego.
Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak uważa, że podkomisja smoleńska to "wielka kompromitacja". – Nie obciąża już Macierewicza, bo on nie jest w stanie mieć gorszej reputacji niż ta, którą ma. Obciąża to ministra Błaszczaka, premiera Morawieckiego, prezydenta Dudę, prezesa Kaczyńskiego. Nie interesuje ich, co jest w raporcie? Nie chcą tego przedstawić opinii publicznej? Czego się wstydzą? – pyta Siemoniak.
Rodziny ofiar chcą zakończenia sprawy katastrofy w Smoleńsku
Przez prawie sześć lat działalności skład podkomisji wielokrotnie się zmieniał. Część byłych jej członków kwestionuje ostateczne ustalenia, które znalazły się w raporcie, a niektórzy bliscy zmarłych 10 kwietnia - w tym posłanka PiS Małgorzata Wassermann - domagają się audytu komisji.
Wdowiec po Aleksandrze Natalli-Świat, poseł Jacek Świat z PiS podkreśla, że chciałby, żeby "ta sprawa wreszcie została zakończona jakąś konkluzją i ostatecznym wynikiem, który nie będzie podważany". – Chcielibyśmy poznać prawdę – dodaje. Kolejny termin zakończenia prac komisji na razie nie jest znany.
Źródło: TVN24