Błażej Kmieciak, przewodniczący państwowej komisji do spraw pedofilii, komentował w "Faktach po Faktach" pierwszy raport z wynikami prac. Jak przekazano w dokumencie, w prawie 30 procentach spraw podejrzaną była osoba duchowna. - Kluczową kwestią jest uzyskanie dokumentów, które są na terenie Polski - mówił gość TVN24. - My nie dążymy do konfliktu z żadną ze stron, ale jak ktoś mówi mi jako przewodniczącemu komisji, że ma dobrą wolę, to ja bym chciał poznać owoce dobrej woli, bo na razie tego nie mamy - dodał.
Państwowa komisja do spraw pedofilii, której pełna nazwa brzmi: Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15, opublikowała w poniedziałek pierwszy raport z wynikami swoich prac. W liczącym ponad 250 stron dokumencie znalazły się między innymi rezultaty badań akt spraw sądowych oraz rekomendacje skierowane do organów państwa. Z raportu wynika, że ponad 35 procent wskazanych sprawców pedofilii to członkowie rodziny skrzywdzonego dziecka, zaś w prawie 30 procentach spraw podejrzanym była osoba duchowna.
Kmieciak: kluczowa kwestia to jest uzyskanie dokumentów, które są na terenie Polski
Raport w środowym wydaniu "Faktów po Faktach" komentował dr hab. Błażej Kmieciak, przewodniczący państwowej komisji do spraw pedofilii.
Odnosząc się do spraw, w których podejrzana była osoba duchowna, mówił, że "do Watykanu skierowaliśmy pismo jako komisja, oczekując i prosząc Stolicę Apostolską o przesłanie nam danych statystycznych dotyczących tego, jak przez ostatnich 20 lat wyglądało zjawisko wykorzystania seksualnego w poszczególnych diecezjach i męskich zgromadzeniach zakonnych".
Jak dodał, "usłyszeliśmy pewne generalne 'nie' ze strony Konferencji Episkopatu Polski". - Wystąpiliśmy jako państwowa komisja w lutym, marcu do wszystkich sądów biskupich w Polsce, a także diecezji i ordynariusza polowego Wojska Polskiego o przekazanie nam dokumentów i informacji dotyczących poszczególnych spraw - mówił.
Błażej Kmieciak przekazał, że komisja do Watykanu skierowała pismo niecały miesiąc temu i czeka na odpowiedź. Jednocześnie zwracał uwagę, że "kluczowa kwestia to jest uzyskanie dokumentów, które są na terenie Polski, w kuriach i sądach biskupich, które dotyczą postępowań kanoniczno-karnych, a także administracyjno-kanonicznych prowadzonych w stosunku do polskich duchownych w Polsce". - My tych dokumentów oczekujemy i o nie prosiliśmy, ponieważ mamy do nich pełne prawo jako państwowa komisja zobowiązana mocą ustawy do monitorowania postępowań, także organizacji wyznaniowych w zakresie przeciwdziałania pedofilii - dodał.
Kmieciak: chciałbym poznać owoce dobrej woli, bo na razie tego nie mamy
Kmieciak podkreślał, że "tylko badając dokumenty, możemy w sposób rzetelny i weryfikowalny sprawdzić coś najważniejszego". - Sprawdzić, jak osoba, która była w danym systemie, w tym wypadku kościelnym wymiarze sprawiedliwości, była traktowana - mówił.
- Jeżeli ze strony, która głośno mówi o tym, że upomina się o prawa dziecka, że poszukiwana jest płaszczyzna do przekazania nam dokumentów, że jest dobra wola (…), mamy albo milczenie, brak odpowiedzi na informacje, albo informację mówiącą o tym, że możemy dostać publicznie dostępne dane statystyczne, to coś jest nie tak - oceniał gość "Faktów po Faktach". - My mamy podstawę prawną i w piśmie zarówno do arcybiskupa (Wojciecha - red.) Polaka, jak i do Watykanu ją podajemy - mówił.
Jak powiedział Kmieciak, "w pewnym momencie doszło do ucięcia dialogu". Dopytywany o możliwe wyjście z tej sytuacji przewodniczący państwowej komisji ds. pedofilii mówił, że "jeśli będzie potrzebna nowelizacja ustawy, to ona nastąpi". - My mamy propozycje zmian legislacyjnych po to, by być może pewne przepisy były bardziej czytelne dla niektórych - powiedział. Jednocześnie zwracał uwagę, że "przepisy nie stanowią żadnego problemu dla instytucji takich jak prokuratura czy sąd". - Argument mówiący o tym, że tam są dane poufne, jest zupełnie pozbawionym sensu, bo my jako państwowa komisja doświadczamy trudności właśnie z tym, że mamy dostęp do szczególnie poufnych i bolesnych informacji. Ale taka jest nasza rola i zadanie - dodał.
- My nie dążymy do konfliktu z żadną ze stron, ale jak ktoś mówi mi jako przewodniczącemu komisji, że ma dobrą wolę, to ja bym chciał poznać owoce dobrej woli, bo na razie tego nie mamy - podsumował Błażej Kmieciak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24