Kucharz i rzeźbiarz Rafał "Bern" Bernatowicz przeszedł rozległy udar. Odzyskał ruchomość kończyn, ale wciąż ma problemy z pamięcią, paraliż twarzy, problemy z pisaniem i czytaniem, gorzej widzi. Branża gastronomiczna postanowiła wesprzeć kolegę po fachu i zbiera pieniądze na jego rehabilitację.
Restauratorzy zorganizowali wspólną zbiórkę pieniędzy dla kolegi, który musi poddać się rehabilitacji. Rafał "Bern" Bernatowicz, rzeźbiarz i kucharz w RestoBar Ogień w Pogorzanach, 18 lutego podczas podróży pod Łomżę dostał rozległego i ciężkiego udaru mózgu. Przetransportowano go helikopterem na oddział neurologiczny szpitala w Białymstoku, gdzie uratowano mu życie. Odzyskał ruchomość kończyn, ale wciąż ma problemy z pamięcią i kojarzeniem faktów, paraliż twarzy, ogromne problemy z pisaniem i czytaniem, utracił też znaczną część pola widzenia. Podczas badań rozpoznano u Bernatowicza również zagrażającego życiu tętniaka w prawej półkuli mózgu.
"Przede wszystkim jest świetnym ojcem"
Przemysław Błaszczyk, szef kuchni w RestoBar Ogień, mówił w TVN24, że Berna poznał sześć lat temu. - Jest świetnym kucharzem, świetnym szefem, jest świetnym artystą rzeźbiarzem, natomiast przede wszystkim jest świetnym ojcem, który ma dwie wspaniałe, kochające córki i rzadko się zdarza, żeby można było zobaczyć tak superrelację między ojcem a dziećmi. Nie widzieli się miesiąc, więc trzeba pomóc i sprawić, żeby oni mogli się jak najszybciej zobaczyć, żeby rehabilitacja była możliwa do przeprowadzenia - powiedział.
W zbiórkę zaangażował się również szef kuchni Wojciech Modest Amaro. - Ja znam bardzo dobrze Rafała od 2012 roku. Mogę powiedzieć, że praktycznie jest częścią naszego zespołu Atelier Amaro, ponieważ wiele rzeczy wypracował, przygotował dla nas do restauracji. Z drewna oczywiście, bo jest artystą pracującym w drewnie, więc nieskończone godziny razem spędzaliśmy nad tym jak dane rzeczy, naczynia dla nas przygotować. Jest przyjacielem całego zespołu Atelier Amaro - podkreślił.
Amaro opowiedział o "dramatycznych i tragicznych" okolicznościach wypadku Bernatowicza. - Został znaleziony na parkingu podczas udaru, w konwulsjach, helikopterem przetransportowany do szpitala. Tam toczyła się walka o jego życie. W międzyczasie okazało się, że ma tętniaka i z tym tętniakiem oczywiście jest jeszcze sprawa do rozwiązania. Dwa dni temu miała być operacja, ona się nie udała z powodów medycznych - opowiadał szef kuchni. Dodał, że ponowna próba operacji Bernatowicza ma zostać podjęta na początku kwietnia.
"Trzeba otworzyć serce"
- Trzeba po prostu wspierać, otworzyć serce, pomóc komuś, kto został też zapędzony w kozi róg w wyniku tej sytuacji, która jest ogólna dla całej gastronomii w wyniku pandemii. Gigantyczny stres, odpowiedzialność za rodzinę, utrata dochodów - tłumaczył Amaro. - Teraz jeszcze staje przed ogromnym wyzwaniem walki o zdrowie, powrotu do zdrowia, do normalności. Trudno jeszcze dzisiaj oszacować jakie spustoszenie poczynił ten wylew - dodał.
Przemysław Błaszczyk zaznaczył, że poza zbiórką pieniędzy jest kilka sposobów, aby wspomóc Bernatowicza. - Można wpisać hasztag #gastrodlaBerna i zobaczymy restauracje (biorące udział w akcji - red.). Pójść na spacer, kupić w jednym z lokali, który zgłosił się do akcji, posiłek. W tym momencie część dochodów zostaje przekazana na rehabilitację. Jest też grupa w social mediach "Bern Your Heart", gdzie można wziąć udział w licznych licytacjach. Można kupić obraz, można kupić rzeźbę, można kupić wykonane przez Berna deski i całość ze sprzedaży jest przeznaczana na rehabilitację - wymieniał.
W akcję #gastrodlaBerna zaangażowało się kilkadziesiąt restauracji z całej Polski, które można znaleźć na specjalnym wydarzeniu na Facebooku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24