Wydalając ambasadora Rosji w Polsce, zapewne stracilibyśmy także swojego ambasadora w Rosji - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski. Jego zdaniem, Andriejew "jest w pewnym sensie użyteczny", bo prezentując "twardą wersję putinowskiej demagogii", przypomina nam, czego już nigdy w Polsce nie chcemy.
Tydzień temu ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, który został wezwany do MSZ w celu złożenia wyjaśnień w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjski pocisk manewrujący, nie zjawił się w ministerstwie. Tłumaczył swoją decyzję brakiem przedstawienia mu dowodów, dlatego uznał spotkanie w MSZ za bezprzedmiotowe.
Prezentowanie "twardej wersji putinowskiej demagogii"
Sikorski został zapytany w środę w radiowej Trójce, czy ambasador Rosji powinien zostać wydalony z naszego kraju. Szef MSZ zauważył, że w takim przypadku Polska zapewne również straciłaby swojego ambasadora w Rosji. Dodał, że ambasador Rosji "jest w pewnym sensie użyteczny".
- Prezentując tu taką twardą wersję putinowskiej demagogii, przypomina nam wszystkim, jak wyglądała rosyjska i sowiecka okupacja w Polsce. Przypomina nam, z czym walczą Ukraińcy i czego już nigdy w Polsce nie chcemy – tłumaczył minister.
Szef MSZ ocenił, że "neoimperialne klimaty" w wypowiedziach rosyjskiego dyplomaty są przypomnieniem i działają na Polskę mobilizująco, "żeby zwiększać nasze zdolności obronne i możliwości odstraszania". - Po to, aby ktoś taki jak pan Andriejew już nigdy nie był tu gubernatorem - podkreślił Sikorski.
39 sekund w polskiej przestrzeni
24 marca Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało, że tego dnia o godz. 4.23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych w nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej. Miało to związek z rosyjskim atakiem, przeprowadzonym w nocy na obwód lwowski na Ukrainie.
"Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund" - podano w komunikacie dowództwa na platformie X. Podkreślono, że w trakcie całego przelotu obiekt był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne.
Źródło: PAP, tvn24.pl