Biedny jak poseł. Co prawda ma dwa auta, motocykl i kilka nieruchomości. Do tego własną praktykę lekarską, ale i tak bierze poselską pensję. To poseł Radosław Lubczyk. W jego historii ważne są szczegóły. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Do Sejmu przyjeżdżał na motocyklu. Z zamiłowania do motoryzacji stał się znany po filmie, kiedy wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski (Suwerenna Polska) zastanawiał się, czy ferrari stojące pod budynkiem parlamentu to auto Donalda Tuska.
Wtedy poseł Radosław Lubczyk (Koalicja Polska) zachęcał, że może go podrzucić gdzieś swoim autem. Teraz okazuje się, że to ferrari wcale nie jest jego. Wcale nie jest też taki bogaty, jakby się wydawało, patrząc na zdjęcia polityka z samochodami. Pobiera uposażenie poselskie.
- Miesięcznie zarabiam tyle, ile wypłaca mi Kancelaria Sejmu. Plus z indywidualnej praktyki lekarskiej zarabiam około tysiąca złotych, czyli wychodzi około 10 tysięcy złotych miesięcznie - oświadczył poseł.
Radosław Lubczyk ma motocykl bmw, porsche i fiata 500. Do tego kilka nieruchomości, w tym dwa mieszkania warte milion złotych, i zarabiającą pół miliona złotych rocznie spółkę dentystyczną.
- Zwracam uwagę, że to są wszystko modele aut na leasingach. Nieruchomosci są kredytowane i spłacane z zarobku działalności gospodarczej, dlatego ta sytuacja jeszcze nie jest tak kolorowa i różowa, jakby się wszystkim wydawało, bo to wszystko trzeba spłacić ciężką pracą - powiedział rzecznik PSL Miłosz Motyka.
"Poseł Lubczyk nie chowa swoich dochodów za plecami małżonki czy przyjaciółek"
Jak wynika z oświadczenia majątkowego posła Lubczyka, ma też udziały w spółkach. - Spółka ma duże dochody i zarabia, ale ja nie mam z tego pieniędzy. Spółka z o. o. jest osobowością prawną. I to nie są moje pieniądze, ale spółki, żeby była jasność - podkreślił parlamentarzysta.
- Poseł Lubczyk nie chowa swoich dochodów za plecami małżonki czy przyjaciółek. One zwyczajnie są wpisane i jawne, ale pozostają watpliwości, czy (posłowie - red.), prowadząc działalność gospodarczą, powinni być uposażeni - skomentował poseł Koalicji Polskiej Marek Sawicki.
Jeśli poseł prowadzi jakąś jeszcze działalność to nie przysługuje mu uposażenie. Może zmienić to Prezydium Sejmu. Tak jak w tym przypadku.
- Trudno znaleźć miażdżące powody, by krytykować taką sytuację - ocenił wiceszef Polski 2050 Michał Kobosko. - Lubczyk jest przedstawicielem najlepszej grupy Polaków, czyli przedsiębiorców żyjących z owoców własnej pracy - skomentował Władysław Teofil Bartoszewski (Koalicja Polska).
Takich posłów w Sejmie może być dużo więcej. Mimo że nawet oni sami mają w tej sprawie wątpliwości. - To albo nie wolno się obnosić, albo trzeba pobierać tylko i wyłącznie uposażenie, a nie brać dochody z różnych źródeł - stwierdził Tomasz Trela z klubu parlamentarnego Lewicy.
- Jest to zaskakujące i nie dodaje to dobrego wizerunku - ocenił Adam Szłapka (Koalicja Obywatelska). - Chyba była dziura w regulaminie Sejmu, która na to pozwoliła, ale w wymiarze moralnym to nie jest etyczne - skomentował wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała.
Pytania o start w wyborach
"Fakt" ustalił także, że poseł wydał 35 tysięcy złotych z publicznych pieniędzy w ramach tak zwanych "kilometrówek" na służbowe przejazdy. - Szczecinek a Warszawa to jest 500 kilometrów w jedna stronę. Proszę sobie przeliczyć, ile kosztuje wyjazd do Warszawy. Jeśli ktoś mi pokaże, ktoś, kto nie pobiera kilometrówki to ja oddam swoją w całej zupełności - powiedział Lubczyk.
Poseł ma być teraz jedynką w Koszalinie na wyborczej liście Trzeciej Drogi. Pytanie, czy to mu teraz nie zaszkodzi. - Jeżeliby się okazało, że to jest takie cwaniactwo, to ja tego nie akceptuję i byłbym zdziwiony, gdyby tak było - stwierdził Roman Wiśniewski, radny Rady Powiatu w Wałczu.
Decyzję poznamy najpóźniej 5 września.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24