Podczas konferencji prasowej doszło do spięcia ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z pracownikiem Telewizji Republika. Zapytał szefa polskiej dyplomacji o reparacje wojenne od Niemiec i jednocześnie o sprawę katastrofy smoleńskiej, zarzucając nowemu rządowi brak działań w tym zakresie. - Kłamie pan - odpowiedział szef MSZ. Podkreślił, że "sprawa reperacji jest zamknięta". Jak mówił, "próbujemy uzyskać to, co jest do uzyskania, czyli nie reparacje, ale formę zadośćuczynienia, która by nas przekonała, że Niemcy na poważnie żałują tego, co robili w Polsce podczas II wojny światowej".
Szef MSZ Radosław Sikorski spotkał się w czwartek z ministrem spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa Davidem Cameronem. Obaj wygłosili oświadczenie dla mediów. Po nim Sikorski wrócił na salę, by odpowiedzieć na pytania dziennikarzy.
Przedstawiciel Telewizji Republika zapytał Sikorskiego o kwestię reparacji od Niemiec i o katastrofę smoleńską.
- Moje pytanie o pański dzisiejszy wywiad i dzisiejsze słowa. Ja zacytuję: "niech Niemcy wymyślą, jak przywrócić poczucie, że Niemcom jest przykro i chcą coś w tej sprawie zrobić". To w kontekście reparacji czy też zadośćuczynienia od Niemiec za II wojnę światową. Skąd ta łatwość w oddawaniu innym stolicom pola do działania po katastrofie smoleńskiej? - pytał.
- Po zamachu smoleńskim, pan ma na myśli? - wtrącił Sikorski. - Po katastrofie smoleńskiej - kontynuował pytający. - Ale jak to? To już nie było zamachu? - dopytywał szef MSZ.
- Oddaliście śledztwo Rosjanom, teraz oddajecie pole działania Berlinowi - kontynuował pracownik Telewizji Republika, na co Sikorski wszedł mu w słowo, mówiąc: "kłamie pan".
Przedstawiciel Telewizji Republika przypomniał wtedy ostatnie wypowiedzi Donalda Tuska. - Premier Tusk mówił w Berlinie o tym, że sprawa reparacji jest formalnie, prawnie zamknięta wiele lat temu. Mamy raport ministra (Arkadiusza - red.) Mularczyka i całego zespołu eksperckiego, który wystawił rachunek Niemcom, ponad 6 bilionów 200 miliardów złotych. Zatem dlaczego te działania nie są kontynuowane? Dlaczego, tak jak pan mówił, Niemcy powinni znaleźć nowy, kreatywny sposób na rozliczenie się z przeszłością? Dlaczego zwyczajnie nie zawalczycie, panie ministrze, o te pieniądze? - pytał dziennikarz.
Sikorski: kłamie pan
- Panie redaktorze, kłamie pan. Nikt nie oddał żadnego śledztwa Rosji. To jest po prostu nieprawda. Proszę przestać powielać tę konfabulację - odpowiedział mu bez chwili wahania Sikorski. - Jeśli chodzi o śledztwo, to śledztwo w sprawie wypadku smoleńskiego, a nie zamachu, jak twierdzi lider pańskiej partii - skomentował minister. Zareagował wtedy przedstawiciel Telewizji Republika, mówiąc, że nie jest w żadnej partii.
- Śledztwo przeprowadziła polska Komisja Badania Wypadków Lotniczych i ta polska komisja opublikowała raport, który został przez poprzedni rząd zdjęty z rządowych serwerów. A jest to raport, który Jarosław Kaczyński przedstawił w sądzie jako dowód. Czyli widzi pan, na potrzeby propagandy mówicie o zamachu, a gdy przychodzi do odszkodowań, czy do przedstawiania dowodów w sądzie, jest wypadek. Radzę się zdecydować - mówił Sikorski.
Dodał, że "to samo, jeśli chodzi o reparacje". - Robicie na tym politykę, tymczasem moja poprzedniczka w tym gmachu, pani minister Anna Fotyga, już wiele lat temu w odpowiedzi na interpelację poselską odpowiedziała, że niestety pozycja prawna Polski jest taka, że reparacje były już w Poczdamie. Niestety zostały, jak pan wie, przywłaszczone przez Związek Radziecki i niestety pozycja prawna jest taka, że niestety reparacji uzyskać się nie da - powiedział.
Sikorski: nie będzie żadnych reparacji, bo Poczdam zdecydował inaczej
- I co więcej, rząd, którego pan był entuzjastą, w nocie przekazanej stronie niemieckiej, przeczytałem ją osobiście, słowa "reparacje" nie umieścił. Nie umieścił też niestety numeru konta bankowego, na które Niemcy mieliby przekazać te sześć bilionów, które pan Mularczyk wymyślił. Więc jeśli mówi pan o reparacjach, to znowu pan konfabuluje, bo nie będzie żadnych reparacji, bo niestety Poczdam zdecydował inaczej i niestety ministrowie poprzedniego rządu doskonale wiedzą, że reparacji Polska niestety nie może uzyskać - kontynuował Sikorski.
- Mam nadzieję, że doceni pan to, że próbujemy uzyskać to, co jest do uzyskania, czyli nie reparacje, ale formę zadośćuczynienia, która by nas przekonała, że Niemcy na poważnie żałują tego, co robili w Polsce podczas II wojny światowej. Więc pan musi się zdecydować, czy chce pan robić politykę na kłamstwach, czy chce pan, żeby Polska skorzystała. My wolimy, żeby Polska skorzystała, a nie żeby (...) wprowadzać w błąd swój elektorat mówieniem o jakichś zamachach i o reparacjach, na które sami dobrze wiecie, nie ma żadnych szans - dodał.
- Przestańcie oszukiwać ludzi. Nie było zamachu i sami dobrze wiecie, że sprawa reparacji jest zamknięta - zakończył Sikorski.
MSZ publikuje pismo z czasów rządów PiS, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin
Tego samego dnia na stronie resortu pojawił się komunikat MSZ. "W związku z pojawiającymi się w części mediów informacjami, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zrezygnował ze starań o reparacje wojenne od Niemiec, a także pytaniami w tej sprawie ze strony Telewizji "Republika" przedstawiamy stanowisko MSZ w tej sprawie z czasów rządu koalicji Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony oraz Ligii Polskich Rodzin". Paweł Wroński, obecny rzecznik MSZ, zaznaczył przy tym, że "według doniesień medialnych minister Anna Fotyga w 2022 roku twierdziła, że to pismo zostało jej 'być może podłożone'".
Pod komunikatem zostało opublikowane archiwalne pismo MSZ z 2006 roku - odpowiedź na interpelację poselską podpisane przez ówczesną minister spraw zagranicznych Annę Fotygę. Pytania posła Janusza Dobrosza, w latach 2006–2007 wicemarszałka Sejmu V kadencji z Ligi Polskich Rodzin, dotyczyły głośnego w tamtym czasie wątku roszczeń niemieckich w stosunku do majątków pozostawionych na Ziemiach Zachodnich i Pomorzu. Bezpośrednim powodem skierowania interpelacji była publikacja przez niemieckie media pisma Karla Dillera, ówczesnego niemieckiego wiceministra finansów, do Johannesa Singhammera, posła do Bundestagu, zawierającego bardzo szerokie wyliczenie niemieckich świadczeń finansowych na rzecz Polski, poczynając od reparacji przekazywanych za pośrednictwem ZSRR, jak i późniejszych świadczeń m.in. o charakterze humanitarnym, pożyczkowym czy ubezpieczeniowym. Z archiwalnego pisma MSZ wynika, że przedstawienie takich wyliczeń mogło stwarzać wrażenie, "jakby niemieckie Ministerstwo Finansów chciało podważyć stanowisko prawne rządu RFN prezentowane w tych kwestiach oficjalnie stronie polskiej. Takie postawienie sprawy może być potraktowane przez stronę polską jako zamiar otwarcia negocjacji w odniesieniu do tematów, które traktowane były dotychczas jako zamknięte.
Z pisma z 2006 roku wynika, że takie stanowisko RFN może stanowić "podbudowę polityczną postulatu zgłoszonego przez Prezesa Rady Ministrów RP Jarosława Kaczyńskiego w trakcie ostatniego spotkania z Kanclerz RFN Angelą Merkel, w sprawie podjęcia rozmów na temat ostatecznego uregulowania zagadnień prawnych związanych ze skutkami II wojny światowej w stosunkach polsko - niemieckich, które pozwoliłoby na usunięcie wszystkich wątpliwości".
W dalszej części pisma znalazło się jednak wyraźne stwierdzenie, że "problem niemieckich reparacji wojennych został rozwiązany przez trzy zwycięskie mocarstwa: ZSRR, USA i Wielką Brytanię na konferencji w Jałcie i Poczdamie. Polska nie miała prawa głosu w tej sprawie. Zgodnie z podjętymi decyzjami, Polska zaliczona do wschodniej strefy reparacyjnej (...). Reparacje tej strefy zostały przyznane bezpośrednio ZSRR, który zobowiązał się zaspokoić żądania reparacyjne Polski".
W piśmie podpisanym przez Annę Fotygę wymieniono także kolejne prawne kroki dotyczące rozliczenia reparacji za pośrednictwem ZSRR zakończone oświadczeniem rządu PRL z 23 sierpnia 1953 roku, w którym ówczesne polskie władze uznały, że Niemcy w znacznym stopniu uregulowały swe zobowiązania z tytułu odszkodowań wojennych i zrzekły się "z dniem 1 stycznia 1954 roku spłaty odszkodowań wojennych na rzecz Polski".
Zdaniem ówczesnej minister, pomimo wątpliwości dotyczących mocy wiążącej decyzji podejmowanych przez władze PRL "stanowisko polskiej doktryny prawa międzynarodowego w przeważającej mierze jest jednoznaczne i nie pozwala na wątpliwości co do faktu zrzeczenia się przez Polskę reparacji od Niemiec". Anna Fotyga zwróciła przy tym uwagę na wątpliwości "polskiej doktryny prawa międzynarodowego" co do legalności przejęcia przez władze PRL majątków milionów niemieckich obywateli pozostawionych na "Ziemiach Zachodnich i Północnych" po tym, jak zostali przesiedleni w myśl Układu Poczdamskiego.
Tusk o reparacjach w Berlinie: wyrównanie pewnych rachunków byłoby na pewno dziejową sprawiedliwością
W ostatnim czasie - 12 lutego 2024 roku podczas wspólnej konferencji z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem w Berlinie, premier Donald Tusk został zapytany o kwestię reparacji wojennych od Niemiec.
- Moi poprzednicy zwrócili się do rządu niemieckiego formalnie nie o reparacje. Ten dokument, jaki został przesłany przez poprzedni polski rząd do rządu niemieckiego, mówił o jakiejś formie kompensaty. Powołano także instytut, który oblicza straty, jakie Polska poniosła z tytułu napaści niemieckiej na Polskę w 1939 roku - powiedział.
- Bardzo chciałbym patrzeć w przyszłość. Mieliśmy okazję rozmawiać o tym tutaj w Berlinie, kiedy mer Kijowa (Witalij - przyp. red.) Kliczko odbierał w imieniu narodu ukraińskiego nagrodę, (...). Wymienialiśmy wtedy też uwagi na temat sprawiedliwego rozstrzygnięcia. W sensie formalnym, prawnym, międzynarodowym kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu - mówił. Dodał jednak, że "kwestia moralnego, finansowego, materialnego zadośćuczynienia nigdy nie została zrealizowana". - Nie z winy kanclerza Scholza, nie z mojej winy - powiedział.
- To jest zawsze dobry temat do poważnej rozmowy, ale - inaczej niż moi poprzednicy - będę szukał wspólnie z kanclerzem Scholzem takich form współpracy, które z przeszłości nie uczynią jakiegoś fatum, które by ciążyło nad naszymi relacjami - mówił dalej szef polskiego rządu.
- Bardzo bym chciał, żeby ta refleksja historyczna i decyzje, które mogłyby nas usatysfakcjonować, żeby one służyły przyszłości, wspólnemu bezpieczeństwu. Podejrzewam, że kanclerz może mieć inne zdanie. Ja uważam, że Niemcy mają tutaj coś do zrobienia. Nie będę używał tej narracji w sposób agresywny. Nie tylko dlatego, że jestem polskim politykiem, jestem też historykiem i jestem gdańszczaninem. Wszystkie te trzy powody każą mi myśleć serio o tym, że wyrównanie pewnych rachunków byłoby na pewno dziejową sprawiedliwością - podkreślił Donald Tusk.
CZYTAJ W KONKRECIE 24: Tusk i słowa o reparacjach. Politycy opozycji manipulują cytatem
Źródło: TVN24