Wojskowy prokurator Mikołaj Przybył po raz pierwszy od postrzelenia się zabiera głos i tłumaczy, dlaczego zdecydował się na taki krok. - Chciałem popełnić samobójstwo. Lufę pistoletu włożyłem sobie do ust. Zadrżała mi ręka, bo ktoś poruszył klamką. Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable - powiedział we wtorek dziennikarzom Radia ZET i Polskiej Agencji Prasowej.
Prokurator w rozmowie z dziennikarzami w poznańskim szpitalu, gdzie przebywa po postrzale, wspominał poniedziałkowe wydarzenia.
- Otworzyłem okno w swoim gabinecie i strzelałem w jego kierunku, żeby uniknąć rykoszetu. Lufę pistoletu włożyłem sobie do ust - opisuje swoją próbę samobójczą Przybył.
Prokurator - jak twierdzi - źle wymierzył, bo zadrżała mu ręka, po tym, jak ktoś poruszył klamką próbując wejść do pomieszczenia. - Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable. Przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się - powiedział Przybył.
Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable. Przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się Płk Mikołaj Przybył
Płk Przybył Pytany jak się czuje, odpowiedział lakonicznie: - Jak po postrzale. Dodał, że w szpitalu zostanie jeszcze przez kilka dni.
"Za moją głowę była nagroda miliona złotych"
Tłumacząc swój krok, mówił, że miały na niego wpływ sprawy, które prowadzi. - Jedne z najpoważniejszych, jeżeli chodzi o kwestie finansowe w Wojsku Polskim. To one spowodowały bezpośredni nacisk na to, żeby przyspieszyć kroki w kierunku likwidacji prokuratury wojskowej (przeciwko temu pomysłowi Przybył zaprotestował na konferencji prasowej, w przerwie której się postrzelił - red.) - powiedział PAP prokurator. (CZYM ZAJMOWAŁ SIĘ PUŁKOWNIK)
I dodał: - Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania (w sprawie postępowania o przeciek ze śledztwa smoleńskiego - red.).
Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania Płk Mikołaj Przybył
Zapewnił też, że bronił honoru ludzi, których zna i którzy - w jego opinii - świetnie pracują. - Chciałem, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego (szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej - red.). To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw. Zawsze, kiedy była jakaś konieczność, lub potrzeba udzielenia pomocy, taką pomoc otrzymywałem. Nigdy nie było żadnych nacisków, człowiek ten zawsze parł do tego, żeby wyjaśnić każdą sprawę do końca - powiedział Przybył.
"Ratować prokuratora"
W rozmowie z Radiem ZET pułkownik - w dramatycznym tonie - stwierdził, że trzeba uratować Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Stacja nie informuje, co Przybył miał na myśli, mówiąc o Parulskim.
Szef NPW na poniedziałkowej konferencji prasowej opowiedział się po stronie Przybyła, który przed postrzeleniem się, ostro krytykował pomysł likwidacji wojskowej prokuratury i odpierał zarzuty o naruszenie prawa przy postępowaniu ws. przecieku ze śledztwa smoleńskiego. Wojskowi - jak wykazali cywilni śledczy - chcieli bezprawnie sięgnąć po billingi i smsy dziennikarzy.
Konferencje Seremeta i Parulskiego ujawniły spór między cywilnymi a wojskowymi śledczymi. Dziś w tej sprawie prezydent spotyka się z oboma śledczymi. Pojawiły się też spekulacje o dymisji Parulskiego.
Niegroźna rana
Płk Przybył postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji prasowej. Jeszcze tego samego dnia wieczorem przeszedł godzinny zabieg. Lekarze poinformowali, że przebiegł pomyślnie. Przybył odniósł rany powierzchowne, niezagrażające zdrowiu. Jego stan jest dobry.
W szpitalu pozostanie jeszcze przez dwa, trzy dni.
Na razie nie wiadomo, czy po próbie samobójczej zostanie poddany badaniom psychiatrycznym.
Źródło: Radio ZET, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP