Zbigniewa Ziobry nie było w domu w trakcie przeszukania - powiedział rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Zapewnił, że nie wybito okien. Celem prowadzonych we wtorek w wielu miejscach przeszukań było zabezpieczanie dowodów, w tym między innymi dokumentacji dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości. Służby pojawiły się m.in. w domach polityków Suwerennej Polski.
Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej będzie dziś gościem w "Faktach po Faktach" o 19.30. Oglądaj w TVN24 i TVN24 GO.
Prokuratura Krajowa poinformowała we wtorek, że na polecenie prokuratorów z zespołu śledczego ds. Funduszu Sprawiedliwości przeprowadzane są przeszukania w różnych miejscach na terenie kraju. Zatrzymano cztery osoby: trzech urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości związanych z funduszem oraz jedną osobę, która jest jego beneficjantem.
Z naszych informacji wynika, że zatrzymany beneficjent funduszu to bohater naszych materiałów na portalu tvn24.pl i "Czarno na białym" - ksiądz Michał Olszewski.
Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak przekazał na konferencji, że "funkcjonariusze ABW dokonali przeszukań w kilkudziesięciu różnych lokalizacjach, pomieszczeniach". - W każdej tej czynności udział brał prokurator - dodał. Wyjaśnił, że działania były prowadzone "każdorazowo pod obecność albo domownika, albo osoby przez nią wskazanej, albo pod obecność osoby przybranej".
- Same przeszukania w dalszym ciągu trwają. Celem tych czynności jest uzyskanie dodatkowego materiału dowodowego. Należy również podkreślić, iż każda osoba, której prawa zostały lub mogły zostać naruszone, ma prawo złożenia zażalenia na tę czynność. Cztery osoby będą doprowadzone do prokuratury, prokurator postawi im zarzuty. Na chwilę obecną o treści tych zarzutów nie informujemy. Chcemy, aby najpierw dowiedziały się o treści tych zarzutów osoby zatrzymane - tłumaczył.
Podał też, że w toku tego postępowania zachodziła "konieczność uzyskania dodatkowego materiału, którego nie można uzyskać inaczej niż przez przeszukanie".
Rzecznik Prokuratury Krajowej o przeszukaniu w domu Ziobry
Odnosząc się do przeszukania w domu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, powiedział, iż "standardową rzeczą jest, że się nie informuje osoby, u której chce się robić przeszukanie, o tej czynności".
- Przy rozpoczęciu przeszukania oczywiście się taką osobę informuje. Wzywa się ją do dobrowolnego wydania rzeczy - wyjaśnił.
Tłumaczył, że w tym przypadku Ziobry w domu nie było. - Prokurator kontaktował się z rodziną, prosząc o otworzenie tego domu - dodał. - To okazało się bezskuteczne. Wobec powyższego, zgodnie z przepisami (...) do tej czynności została przybrana inna osoba, a więc inna osoba brała w tym udział - mówił.
- Nie wybito okien - zapewnił. - Na tyle naruszono drzwi, żeby wejść do mieszkania - dodał.
Pełnomocnik Ziobry: nikt nie próbował się skontaktować
Jak podaje portal Niezależna, w rozmowie z dziennikarzami tej redakcji Ziobro zapewnił, że nikt nie utrudniał czynności prokuratury i stwierdził, że nie było żadnej próby kontaktu w związku z przeszukaniem jego domu.
Maciej Zaborowski, pełnomocnik Ziobry, powiedział dziennikarzom, że "mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu, żeby funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszli, trzeba powiedzieć, siłą na teren posesji należącej do byłego prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości". Dodał, że "czynności trwają".
- Jeżeli chodzi o samo wejście, nie uczestniczyłem w tym zdarzeniu. Miało to miejsce po godzinie 6 rano. Ja na miejsce dojechałem przed godziną 8 lub bądź tuż po godzinie 8. Natomiast jeżeli zobaczymy na zniszczone drzwi, to świadczy to o tym, że trzeba było użyć siły, żeby pokonać to zabezpieczenie - mówił.
Jak powiedział Zaborowski, według jego wiedzy "nikt na terenie posesji nie był obecny". - Od rodziny mam także informację, że nikt nie próbował się skontaktować z nimi bezpośrednio, jeżeli chodzi o pana Zbigniewa Ziobrę, także jego małżonkę - dodał.
Pytany, co zostało zabezpieczone, odparł, że nie może mówić na temat szczegółów postępowania. - Zabezpieczona jest, jak zwykle w tego typu postępowaniach, dokumentacja - dodał.
Pełnomocnik pytany był także, "kto zasłonił wszystkie kamery, które są na posesji byłego ministra". Powiedział, że "tego typu działania są przeważnie wykonywane przez służby".
Dopytywany, czy to jest jedyna nieruchomość byłego ministra, która została dziś przeszukana, odpowiedział: - Z tego, co wiem, czynności trwają bądź są planowane jeszcze w innych miejscach, ale nie posiadam szerszych informacji na ten temat.
Poseł Suwerennej Polski Michał Wójcik stwierdził wcześniej, że "w przypadku pana ministra Zbigniewa Ziobry dokonano włamania". - Zniszczono drzwi, wyłamano. Nikt nie poinformował pana ministra Ziobry o tym, że będą tego rodzaju działania - mówił.
Również europoseł SP Patryk Jaki zarzuca, że "nikt nie skontaktował się" z Ziobrą ani jego żoną. "Rzecznik neoprokuratury twierdzi, że była próba kontaktu z kimś z rodziny. Na pytanie, z kim konkretnie nie potrafi odpowiedzieć. Na pytanie dlaczego nie bezpośrednio ze Zbigniewem Ziobrą też nie potrafi odpowiedzieć" - stwierdził. Ocenił też, że "to jest typowa sprawa na dokumentach" i "wszystkie są" w resorcie sprawiedliwości. Stwierdził także, że "funkcjonariusze ABW od razu zakleili kamery zewnętrzne i wewnętrzne".
Nowak: immunitet dotyczy osoby, nie pomieszczeń
Ze strony polityków Suwerennej Polski pojawia się też zarzut, że służby weszły do domu Ziobry, a jest on posłem. Na konferencji prasowej prokurator Nowak odparł, że "immunitet dotyczy osoby, nie dotyczy pomieszczeń". - Immunitet poselski nie chroni pomieszczeń mieszkania, domu posła - dodał.
- Żadna osoba dzisiaj zatrzymana nie była objęta immunitetem - poinformował rzecznik.
Dziennikarze pytali go także o wypowiedzi polityków Suwerennej Polski, że zabrano telefony dzieciom Ziobry.
Nowak zaznaczył, że "jednym z celów tej czynności było uzyskanie dokumentacji, w tym dokumentacji w formie elektronicznej, czyli na nośnikach danych". - Proszę się wczuć w rolę funkcjonariusza ABW czy prokuratora, który znajduje telefon lub znajduje tablet. Tutaj ciężko ocenić, czy jest to przedmiot dziecka, czy nie dziecka. Ma polecenie zabezpieczenia. Na tę czynność, również zatrzymania rzeczy, służy zażalenie. Natomiast to na pewno nie było tak, że dzieciom cokolwiek zabierano, ponieważ nie było tam dzieci - tłumaczył.
"Bardzo poważna sprawa o charakterze stricte kryminalnym"
Przekazał, że z materiału dowodowego, który uzyskała prokuratura "wyłania się obraz, iż jest to bardzo poważna sprawa o charakterze w zasadzie stricte kryminalnym". - Nie ma tutaj żadnego zabarwienia politycznego. Sprawa ma charakter urzędniczo-kryminalny i jest na etapie w zasadzie wstępnym, a więc ma charakter rozwojowy - powiedział.
- Materiał na początku wskazywał na podejrzenie popełnienia przestępstwa. Teraz wskazuje na uzasadnione podejrzenie, że konkretne cztery osoby popełniły już konkretne przestępstwo - dodał.
- Więc zarzuty ze strony polityków, których poniekąd dotyczą te czynności, wynikają prawdopodobnie z tego, że oni nie są do końca bezstronni - zauważył.
Zaznaczył, że "na czynności przeszukań, które są dzisiaj najbardziej kontrowersyjne, służy zażalenie". - I to każdej osobie, której prawo mogło być naruszone bardzo szeroko. Można badać zarówno sposób przeprowadzenia tego przeszukania, jak i przesłanki do zrobienia tego, tryb tego przeszukania. Już niedługo sąd będzie się mógł wypowiedzieć co do zasadności - dodał.
Przekazał, że było łącznie 25 przeszukań.
Przypomniał, że w sprawie Funduszu Sprawiedliwości jedną z pierwszych decyzji prokuratora generalnego Adama Bodnara było powołanie zespołu do zbadania nieprawidłowości w jego działalności. - W tej chwili w ramach tego zespołu pracuje pięciu prokuratorów. Zespół rozpoczął działanie, zaczął uzyskiwać dowody, w tym dokumentację, zeznania świadków. Łącznie ta dokumentacja i inny materiał dowodowy został ujęty obecnie w 99 tomach akt - tłumaczył.
- A więc mówimy o bardzo obszernym materiale dowodowym, zgromadzonym w zasadzie w ciągu kilku tygodni - dodał. Przekazał, że śledztwo w tej sprawie wszczęto 19 lutego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24