26 koni i 36 osób. Kilkanaście kilometrów trasy i wędrówka ze wsi Kaniuki do wsi Puchły na Podlasiu. Kilka godzin spaceru w przyjemnej jesiennej aurze. Wolontariusze i pracownicy Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków przeprowadzili koniki polskie z narwiańskiej wyspy na wyżej położone pastwiska.
Z jednej strony starorzecze, z drugiej strony Narew. Kiedy jesienią przybędzie wody, wyspa zostanie odcięta i zalana. - Żeby nie było problemu z końmi i ich wyprowadzeniem, musimy je przeprowadzić na wyższe pastwiska – tłumaczy Roman Kalski z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Co towarzystwo ochrony ptaków ma wspólnego z końmi? Okazuje się, że wypas ma znaczenie dla rozwoju ptasich siedlisk nad Narwią. Mnóstwo ptaków lubi krótką trawę. Od bociana białego, który woli brodzić po skoszonej lub zjedzonej, aż do czajek i rydzyków, które lubią gnieździć się i żerować w takiej trawie. - Jeśli nie ma krótkiej trawy, jeśli konie jej nie gryzą – wtedy nie ma tych ptaków – podkreśla Kalski.
Dolina Narwi jest jednym z niewielu miejsc, gdzie ptaki siewkowe czyli czajki, rydzyki, dubelty, bekasy czy krwawodzioby występują w ciąż w miarę licznie. Dlatego przyrodnicy wspierają te gatunki. - Hodujemy koniki polskie po to, żeby gryzły trawę, a ptaki miały gdzie składać jajka – tłumaczy Kalski.
Wspierają rzadkie gatunki
Wolontariuszy do niedzielnej wędrówki po narwiańskiej wyspie skłoniła głównie pogoda, chęć obcowania z końmi, ale też możliwość pomocy przyrodnikom.
- Koń jest bardzo proczłowieczy i z natury bardzo oddany. Jest takie powiedzenie, że gdyby koń o swojej sile wiedział, to by żaden na nim nie siedział i to jest chyba wszystko o koniach - powiedziała w rozmowie z reporterką TVN24 wolontariuszka Marta.
Osoby, które przeprowadzały w niedzielę konie przemierzyły ponad 15 kilometrów. Droga prowadziła przez podmokłe łąki, niekiedy podtopione polne drogi i zalane pastwiska, co zwalniało tempo wędrówki.
- Przeprowadzenie takiego stada jest dosyć kłopotliwe, zwłaszcza kiedy mamy przeprawę przez wodę - zwróciła uwagę Karolina Korowaj, która zgłosiła się z chęcią pomocy pracownikom towarzystwa.
Dlatego, kiedy trafiali na jakieś wodne utrudnienia, wolontariusze zwalniali i ustawiali się z końmi w kolejce, żeby przeszkoleni przyrodnicy mogli je bezpiecznie poprowadzić.
Spacer trwał około czterech godzin. Teraz koniki polskie będą podgryzać trawę na pastwisku pod Trześcianką. Zimę spędzą w kwaterze w Kaletniku. Wiosną znowu wrócą na narwiańskie łąki.
Autor: nina/r / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24