Poseł PiS i kandydat na ministra edukacji i nauki odwiedził w sobotę swoją babcię w lubelskim szpitalu. Placówka, wyjaśniając okoliczności jego wizyty, przyznaje, że w szpitalu obowiązuje zakaz odwiedzin. Zaznacza jednak, że w "szczególnie uzasadnionych przypadkach" można odwiedzać bliskich po uzyskaniu stosownej zgody. Nie wyjaśnia jednak, jakie okoliczności są "szczególne". Babcia Przemysława Czarnka przebywa na oddziale rehabilitacji.
W czwartek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Przemysław Czarnek, który ma objąć funkcję ministra edukacji i nauki w rządzie Mateusza Morawieckiego, odwiedził w lubelskim szpitalu wojskowym swoją chorą babcię. Do wizyty doszło w sobotę. Dwa dni później, w poniedziałek, Czarnek poinformował, że jest zakażony koronawirusem.
Ministerstwo Obrony Narodowej, któremu podlega Wojskowy Szpital Kliniczny w Lublinie, poinformowało w czwartek, że na oddziale rehabilitacji, gdzie był w sobotę Czarnek, stwierdzono koronawirusa u 14 pacjentów i siedmiu osób z personelu. 40 osób przebywa na kwarantannie.
W odpowiedzi na artykuł "Gazety Wyborczej" w czwartek oświadczenie wydał lubelski szpital wojskowy. W niepodpisanym przez nikogo komunikacie czytamy, że "nie jest możliwe wskazanie źródła zakażenia. Ze względu na 80 proc. udział przypadków bezobjawowych i skąpoobjawowych identyfikacja źródła jest mało prawdopodobna".
W tym samym piśmie szpital przyznawał, że w placówce obowiązuje zakaz odwiedzin pacjentów. "Na obszarze województwa lubelskiego wprowadzono Poleceniem Wojewody Lubelskiego z dnia 12 marca 2020 r. zakaz odwiedzin pacjentów przez osoby spoza szpitala, jednakże dopuszcza się możliwość odwiedzin pacjentów w stanie bardzo ciężkim, których rokowanie co do przeżycia lub utraty zdrowia jest poważne" - napisali przedstawiciele lecznicy, powołując się przy tym na art. 33 Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
"Polecam zakazać"
W tej ustawie nie ma jednak sformułowań, na które powołał się autor komunikatu ze strony Wojskowego Szpitala Klinicznego. Artykuł 33 mówi jedynie o tym, że "pacjent w stacjonarnym zakładzie opieki zdrowotnej ma prawo do kontaktu osobistego, telefonicznego lub korespondencyjnego z innymi osobami". Artykuł 37 mówi o obowiązku placówki do zapewnienia pacjentowi kontaktu z duchownym jego wyznania w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia lub zagrożenia życia.
Prawo do kontaktu osobistego z bliskimi zostało ograniczone poleceniem wojewody z 12 marca. W dokumencie o sygnaturze ZD-II.6310.44.2020.MK2 wojewoda Lech Sprawka, powołując się na jedną z ustaw covidowych, napisał: "polecam (...) zakazać odwiedzin pacjentów przez osoby spoza szpitala. (...) Polecenie podlega natychmiastowemu wykonaniu". Ostatnie zdanie wojewoda napisał pogrubioną i podkreśloną czcionką.
O tym, że prawa pacjentów dotyczące odwiedzin mogą być ograniczane, mówi też poradnik na stronie rządowej poświęconej epidemii pt. "Koronawirus a Prawa Pacjenta". Czytamy w nim m.in.: "W przypadku wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne innych osób mogą zostać wstrzymane lub ograniczone odwiedziny w szpitalach. Nadal możesz kontaktować się z bliskimi telefonicznie lub za pośrednictwem dostępnych środków komunikacji elektronicznej przez internet".
Stan zagrożenia epidemicznego polski rząd wprowadził w Polsce 14 marca tego roku. Do dziś nie został on odwołany.
Szpital zmienia zdanie w sprawie przepisów
W piątek rano szpital udzielił jednak dodatkowych wyjaśnień, które otrzymaliśmy od Beaty Węgiel odpowiedzialnej za kontakt z mediami. W mailu Beata Węgiel nie powołuje się już na decyzję wojewody z 12 marca (jak w czwartkowym oświadczeniu), a na decyzję z 25 czerwca. Ta z kolei zmienia decyzję wojewody z 21 maja, która odwołuje decyzję z 12 marca. Obecnie, zgodnie z czerwcową decyzją, przebywanie w lubelskich szpitalach osób postronnych dopuszczalne jest "wyłącznie w przypadkach szczególnie uzasadnionych, po uprzednim uzyskaniu zgody osoby uprawnionej do jej udzielenia zgodnie z obowiązującymi w tym podmiocie procedurami i z zachowaniem pełnych zasad bezpieczeństwa epidemiologicznego".
O tym, dlaczego Przemysław Czarnek został wpuszczony do szpitala, mówił w rozmowie z "Wyborczą" prof. Piotr Majcher, kierownik oddziału rehabilitacji. - Pacjentka, do której przyszedł, jest w ciężkim stanie, a w takich sytuacjach odstępujemy od zakazu [odwiedzin - red.]. I nie ma tu różnicy, czy chodzi o posła, ministra, czy zwykłego Kowalskiego - zapewnił prof. Majcher. - Są to sytuacje, gdzie sumienie nie pozwala postąpić inaczej - dodał.
Czy był to właśnie "przypadek szczególny", o którym mówi decyzja wojewody? Na podstawie jakich kryteriów się to rozstrzyga? Czy pacjentka, którą odwiedzał Czarnek, była w stanie, o którym pisał szpital w czwartkowym oświadczeniu, jako "bardzo ciężkim, którego rokowanie co do przeżycia lub utraty zdrowia jest poważne"? Czy tacy pacjenci znajdują się na oddziale rehabilitacji?
Zapytaliśmy szpital, na podstawie jakich konkretnie okoliczności Przemysław Czarnek został wpuszczony na oddział. Czekamy na odpowiedź.
Czarnek wyjaśnia na Twitterze
Przemysław Czarnek nie odebrał od nas telefonu. Na Twitterze napisał: "W sobotę nie miałem żadnych objawów koronawirusa i nie byłem skierowany na kwarantannę. Wobec poważnego stanu mojej 88-letniej babci po udarze, widziałem ją krótko w szpitalu, zgodnie z procedurami, w pełnym reżimie sanitarnym".
I dalej: "Nie miałem żadnego bezpośredniego kontaktu z innymi pacjentami. Sugerowanie w tej sytuacji, że jestem źródłem zakażeń jest absolutnym nadużyciem".
Przemysław Czarnek w latach 2015-2019 był wojewodą lubelskim. Od 2019 r jest posłem PIS. W tym tygodniu miał zostać powołany na ministra edukacji i nauki. Zakażenie koronawirusem uniemożliwiło mu udział w zaprzysiężeniu nowego rządu.
Źródło: tvn24.pl