"Z niepokojem obserwujemy wypowiedzi medialne Ministra Edukacji i Nauki dotyczące profesor Barbary Engelking oraz sygnatariuszy listu otwartego w tej sprawie" - przekazali we wspólnym stanowisku przedstawiciele środowiska naukowego. Napisali, że wypowiedzi Przemysława Czarnka odbierają jako "działania godzące w konstytucyjną wolność słowa i wolność badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników".
Stanowisko wydały wspólnie Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), Polska Akademia Nauk (PAN), Polska Akademia Umiejętności (PAU) i Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego (RGNiSW). Podpisało je - poza przedstawicielami tych czterech instytucji - jeszcze kilka innych organów.
"Z niepokojem obserwujemy wypowiedzi medialne Ministra Edukacji i Nauki dotyczące prof. Barbary Engelking oraz sygnatariuszy listu otwartego w tej sprawie" - napisali przedstawiciele środowiska naukowego.
"Szczególne zaniepokojenie związane jest z wypowiedziami zapowiadającymi sankcje, w tym finansowe, w stosunku do instytucji, których pracownicy podpisali się pod listem otwartym. Odbieramy to jako działania godzące w konstytucyjną wolność słowa i wolność badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników" - czytamy w "stanowisku w sprawie zapewnienia wolności badań naukowych".
"Uważamy, że tego rodzaju postępowanie jest niebezpieczne dla właściwego funkcjonowania systemu szkolnictwa wyższego nauki, szczególnie w obecnej złożonej sytuacji ekonomicznej i geopolitycznej" - dodano.
Co mówiła profesor Engelking
Profesor Barbara Engelking, kierowniczka Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, gościła w "Kropce nad i" w TVN24 19 kwietnia, w rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim.
- Żydzi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem i ta relacja była bardzo klarowna, czarno-biała, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona - powiedziała między innymi. - Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa - mówiła.
Minister Czarnek krytykuje, naukowcy protestują
Te słowa profesor Engelking oburzyły rządzących. Skrytykował je między innymi minister edukacji Przemysław Czarnek. 24 kwietnia w telewizji rządowej powiedział: - Ja, oczywiście, nie zamierzam wpływać w żaden sposób na politykę kadrową Instytutu Socjologii PAN - nie jest to moja rola. Natomiast na pewno będę rewidował swoje decyzje finansowe, bo ja nie będę finansował na większą skalę instytutu, który utrzymuje tego rodzaju ludzi, którzy po prostu obrażają Polaków.
Z kolei na wypowiedź Czarnka zareagowali naukowcy w liście otwartym, pod którym podpisało się ponad tysiąc z nich. W proteście czytamy, że słowa ministra "budzą głęboki niepokój i sprzeciw". Wypowiedź "godzi w zagwarantowaną w art. 73 Konstytucji RP wolność badań naukowych". "Zawiera groźbę wobec instytucji naukowej i jej kierownictwa i nosi znamiona próby zastraszania badaczy zajmujących się tematami niezgodnymi z poglądami polityków" - napisali autorzy.
Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury.
Naukowcy wezwali też do "natychmiastowego zaprzestania szkalowania prof. Barbary Engelking oraz środowiska badaczek i badaczy Zagłady" oraz do "zaprzestania pogróżek i finansowego szantażu, które ograniczają konstytucyjną wolność badań naukowych".
Profesor Rychard: Czarnek już realizuje swoje groźby
Później, we wtorek 9 maja, szef MEiN goszcząc w Polskim Radiu 24 znów krytykował Engelking i powtórzył słowa o "rewidowaniu decyzji finansowych".
- To, co powiedziała pani Engelking, było celowe, zamierzone, przygotowane na potrzeby tego programu, nie miało żadnych podstaw naukowych. W związku z tym ja stwierdziłem, że będę rewidował swoje decyzje finansowe w stosunku do instytucji, w której zatrudniona jest pani Engelking, bo pieniądze państwowe nie są od tego, żeby profesorowie utrzymywani za pieniądze podatników szkalowali Polskę i dobre imię Polaków - mówił. - Proszę sobie to robić, ale za swoje pieniądze. Ja będę rewidował swoje decyzje finansowe dotyczące tego rodzaju instytucji, które takich ludzi zatrudniają - dodał.
Odniósł się też do protestu naukowców. - Jeśli pod listem rzekomo w obronie wolności nauki - kiedy to z nauką nie ma nic wspólnego, tylko jest zwykłym szkalowaniem polskiego narodu przez panią, która nie ma żadnych podstaw naukowych do twierdzeń, które stawiała - podpisało się tysiąc naukowców... - mówił minister. Przerwała mu prowadząca program Dorota Kania i dopytała, czy "widział nazwiska".
- Oczywiście, że widziałem. Analizujemy, z jakich uczelni to jest, i będziemy na to reagować. Nie ma pozwolenia na to, żeby coś, co nauką nie jest, tylko jest zwykłym chamstwem antypolskim, było finansowane za pieniądze Polski - odpowiedział Czarnek.
Dzień później profesor Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, powiedział w rozmowie z TVN24, że minister "już realizuje swoje groźby finansowe" i "obciął część dodatkowego finansowania, które inne instytuty dostały".
- Dobry wizerunek polskiej nauki jest niszczony przez cenzorskie zapędy władzy - stwierdził profesor.
Źródło: PAP, TVN24