- Mój mąż mówił: "Ale gdzie tak właściwie pójdziesz? Nie masz pieniędzy, jesteś zależna ode mnie" - relacjonowała Marta Dziubka, która doświadczyła przemocy ekonomicznej. Jak pokazują badania, problem wcale nie jest marginalny, a skala zjawiska może być jeszcze większa, niż się wydaje. Tymczasem w Sejmie pojawił się projekt ustawy Nowoczesnej, która chce przyjęcia definicji przemocy ekonomicznej w polskim prawie. Materiał programu "Polska i Świat".
Po urodzeniu niepełnosprawnego dziecka pani Marta przez dłuższy czas nie mogła pracować. O pieniądze musiała prosić męża.
"Nie masz pieniędzy, jesteś zależna ode mnie"
- Pamiętam, jak mój mąż mówił: "ale gdzie tak właściwie pójdziesz? Nie masz gdzie mieszkać, nie masz pieniędzy, jesteś zależna ode mnie" - relacjonowała Marta Dziubka. - Czuł się panem, wydzielał mi pieniądze na zakupy - dodała.
A kiedy starała się podjąć pracę i zarobić, utrudniał jej to. - Mąż zabraniał mi używać samochodu, mimo że miałam prawo jazdy. Pokonywałam sześć kilometrów rowerem na pociąg, potem pociągiem jechałam godzinę do Krakowa. Wyjeżdżałam z domu o godzinie 5 rano, wracałam wieczorem - opowiadała w rozmowie z reporterką TVN24.
Dziś pani Marta sama pomaga innym i wie, że to, czego doświadczała - poza przemocą fizyczną i psychiczną - to również przemoc ekonomiczna.
Czym jest przemoc ekonomiczna?
- Tam, gdzie ktoś używa pieniędzy czy używa dóbr materialnych do tego, żeby krzywdzić inne osoby, stosować nad nimi władzę i kontrolę - tam pojawia się rodzaj przemocy właśnie ekonomicznej - mówiła Renata Durda, kierowniczka Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia".
Z kolei Urszula Nowakowska z Fundacji Centrum Praw Kobiet powiedziała, że ma również klientki, które skarżą się, że ich mąż czy partner żyje na ich koszt. - To też jest tak naprawdę przemoc ekonomiczna - przyznała.
Podobnie jest z niepłaceniem alimentów, czego również doświadcza pani Marta. Przemoc ekonomiczna dotyka też osoby starsze i niepełnosprawnych, którym odbiera się emerytury czy renty.
- Ten element związany z zależnością finansową, ekonomiczną od sprawcy, powoduje, że osoby, które są ofiarami przemocy w rodzinie po prostu zostają w tej relacji - wyjaśniła Renata Durda.
"Skala zjawiska może być większa"
Problem wcale nie jest marginalny. Z przeprowadzonego kilka lat temu sondażu wynikało, że różnych form przemocy ekonomicznej doświadcza co najmniej 12 procent kobiet i 6 procent mężczyzn.
- W Polsce jest to zjawisko, które nie do końca jest znane. Nie każdy potrafi rozpoznać różne zachowania i zdefiniować je jako przemoc ekonomiczną, stąd też myślę, że skala zjawiska może być większa - oceniła Urszula Nowakowska.
Gdy w innym badaniu Instytut Spraw Publicznych zadał konkretne pytania, wyniki były jeszcze bardziej niepokojące. Do "konieczności proszenia o pieniądze" przyznała się co szósta kobieta.
Propozycja Nowoczesnej
- Często mężczyznom wydaje się, że skoro on utrzymuje rodzinę, to ona nie ma prawa się odzywać i nie ma prawa decydować, na co te pieniądze są wydawane - skomentowała Monika Rosa (Nowoczesna).
Mimo że przemoc ekonomiczną zapisano w ratyfikowanej przez Polskę konwencji antyprzemocowej, wciąż nie ma jej w polskim prawie. Stąd złożona właśnie w Sejmie propozycja Nowoczesnej.
- Projekt ustawy wprowadza nowa definicje przestępstwa, czyli przemocy ekonomicznej do Kodeksu karnego. A tym samym pociąga za sobą pewne zmiany w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym czy przeciwdziałania przemocy w rodzinie - tłumaczyła posłanka Nowoczesnej.
Za przemoc ekonomiczną miałoby grozić do 3 lat więzienia. Prawnicy przyznają, że dziś sądy starają się różnymi sposobami radzić z tym problemem.
- O ile jest to przypadek tak zwanego przestępstwa znęcania się, czyli ta przemoc ekonomiczna musi być elementem przemocy psychicznej, być trwała, rozciągnięta w czasie - mówił mecenas dr Łukasz Chojniak.
Zdaniem autorów projektu i organizacji pozarządowych, uszczegółowienie przepisów jest potrzebne. Również po to, by edukować.
Autor: kb/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24