- Jako szef oczekuję lojalnej współpracy albo twardej konkurencji. Pojękiwania, takie "trochę", "być może", nie służą żadnej partii politycznej. (...) Nie masz innego poglądu albo nie jesteś w stanie wygrać przywództwa, to nie przeszkadzaj - powiedział w rozmowie z "Polityką" Donald Tusk. Odniósł się w ten sposób do wyborów na szefa PO i ewentualnej konkurencji ze strony Grzegorza Schetyny. Premier powiedział też, że jego celem ani intencją nie jest koalicja z SLD, choć ten "wydaje się, przy wszystkich garbach, partią umiarkowaną i obliczalną".
Tusk pytany, czy po wyborach na szefa PO przewiduje nowe sojusze czy czystkę, odpowiedział: - Każda wspólnota polityczna wymaga przywództwa. Negocjuje się kontrakty, sposób funkcjonowania, ale przywództwa się nie negocjuje. Przywództwo się zdobywa i traci. Demokracja wymaga, aby mówić otwarcie: masz inny pogląd na funkcjonowanie wspólnoty politycznej, uważasz, że ją lepiej poprowadzisz, stawaj do wyborów, wygrywaj, bierz. Nie masz innego poglądu albo nie jesteś w stanie wygrać przywództwa, to nie przeszkadzaj, a najlepiej pomagaj temu, kto wygrał.
Dopytywany, czy Schetyna musi z nim wygrać, bo inaczej niczego nie dostanie, stwierdził: - Nie mam czasu na kłótnie. To jest dość twarda, ale czytelna i jasna gra, jeśli się pojmie dobrze jej reguły. Mało kto być może o tym pamięta, że Grzegorz Schetyna jest moim zastępcą, jest pierwszym wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, ma zatem więcej przestrzeni niż ktokolwiek w partii do robienia dobrych rzeczy. Natomiast jako szef oczekuję lojalnej współpracy albo twardej konkurencji. Pojękiwania, takie "trochę", "być może", nie służą żadnej partii politycznej.
"Nie ma ludzi idealnych"
Odnosząc się do zapowiadanej rekonstrukcji rządu, Tusk stwierdził: - Nie ma ludzi idealnych, każdy robi błędy. Pytanie, na ile istotne są to błędy. Chcę gwarantować wszystkim moim ministrom, że sama presja medialna nie będzie przyczyną dymisji. Rekonstrukcja rządu nastąpi mniej więcej na półmetku kadencji i tego się będę trzymał. Tusk zaznaczył, że w przypadku ministra Nowaka ma "jednoznaczne poczucie, że w sprawach za jakie odpowiada w resorcie, jest bardzo dobrym ministrem".
- Chcę, żeby go oceniano jednak po tym, co robi, a nie po tym jakie zegarki nosi. Chyba, że ta sprawa miałaby jakieś drugie dno, co sugerował jeden z tygodników i wtedy kwestia jest oczywiście do rozstrzygnięcia. Ona zresztą bardzo niedługo znajdzie swój finał, ci, którzy są do tego powołani, precyzyjnie zbadają nie tylko zegarki, ale wszystko, co dotyczy tej sprawy. Pytany, czy rekonstrukcja będzie też dotyczyć ministrów z PSL, odpowiedział, że będzie o tym rozmawiał z wicepremierem Januszem Piechocińskim.
- Chciałbym od razu kwestie koalicyjne przeciąć jednym stwierdzeniem: nie wszystko nam odpowiada, jeśli chodzi o PSL tak jak nie wszystko odpowiada ludowcom w Platformie (...) Uważam, że koalicja PO-PSL, przy wszystkich jej mankamentach, jest korzystna dla Polski. Zresztą z pracy ministra Kosiniaka-Kamysza jestem bardzo zadowolony. Z kolei minister Kalemba, który był bardzo krytycznie oceniany przez wielu, pozytywnie zaskoczył merytorycznym przygotowaniem i lojalnością - powiedział premier.
"Palikot poza granicą realnej polityki"
Tusk był również pytany, czy rozważa zmianę koalicjanta z PSL-u na SLD. - Kiedy pojawiają się sugestie, że ktoś może odejść z Platformy, z PSL rzadziej, pojawia się problem: to jak zbudujecie większość? I wtedy naturalnie staje pytanie o SLD, bo Palikot ustawił się jakby poza granicą racjonalnej polityki, na marginesie. PiS wiadomo, nie muszę tu niczego komentować. Na horyzoncie zostaje tak naprawdę tylko SLD, jako ten domniemany, potencjalny partner. Uważam, że PO i PSL do 2015 r. wciąż będą dysponować niedużą większością i nie będzie potrzebny żaden polityczny manewr - powiedział premier.
Dopytywany, jak będzie w 2015 r., Tusk stwierdził: - Rzeczywiście, wśród partii opozycyjnych SLD pod szefostwem Millera wydaje się, przy wszystkich garbach, partią umiarkowaną i obliczalną. Czasami ta zła twarz Sojuszu wyłazi z jakąś nadspodziewaną mocą, jak było przy uchwale upamiętniającej Grzegorza Przemyka, ale widać było, że Miller stara się z tej niezręczności jakoś wyplątać.
Premier dodał jednak, że jego celem ani intencją nie jest koalicja z Sojuszem. Tusk odniósł się też do ostatnich sondaży, w który PiS wyprzedza PO. Stwierdził, że nie podziela niepokoju związanego z rosnącym poparciem dla partii Jarosława Kaczyńskiego.
- To nie jest jakieś niespotykane zjawisko, że poparcie ulega zmianom i są okresy, w których to opozycja lepiej w nich wypada. Można się dziwić, że to dopiero pierwszy raz od tylu lat - powiedział Tusk, dodając, że utrzymanie pozycji partii, która idzie niemal łeb w łeb z PiS, jest znakiem nadziei na wygraną w 2015 roku.
Autor: MAC//bgr / Źródło: Polityka