|

Co gorsze w przedszkolu: brak nauczycielki czy taka bez kwalifikacji?

W przedszkolach brakuje nauczycielek
W przedszkolach brakuje nauczycielek
Z powodu rosnących braków kadrowych rząd chce umożliwić przedszkolom zatrudnianie do pracy z dziećmi osób, które nie mają formalnych kompetencji. - Przedszkole to nie zabawa. Skończmy oszczędzać na dzieciach - apeluje pedagożka dr Iga Kazimierczyk. A Rzeczniczka Praw Dziecka martwi się o bezpieczeństwo najmłodszych. Czy komuś przysłuży się ta zmiana?Artykuł dostępny w subskrypcji

- W grupie mojej córki od września były już trzy wychowawczynie, ta rotacja jest bardzo trudna dla dzieci, które nie lubią zmian - mówi Majka, mama czterolatki z Poznania.

- W tym roku trzy nauczycielki odchodzą na emeryturę, mamy kilka wakatów - zdradza Iwona, nauczycielka z Wrocławia z kilkunastoletnim doświadczeniem.

- Nasze przedszkole ze względu na braki kadrowe musiało skrócić godziny pracy - przyznaje ojciec przedszkolaka z Warszawy.

Przedszkola w całym kraju mierzą się z brakami kadrowymi. Dlaczego?

  • Nauczycielki w przedszkolach mają to samo wykształcenie (studia wyższe) co nauczycielki wczesnoszkolne, ale wyższe pensum. W ramach 40-godzinnego tygodnia pracy w szkołach "przy tablicy" pracuje się 18 godzin, a w przedszkolach 25. Za tę samą pensję.
  • A właściwie za niższą, bo nauczycielkom przedszkolnym nie przysługuje dodatek za wychowawstwo.
  • Do tego regularnie pomijane są przy rządowych programach - jak ostatnio, gdy w przeciwieństwie do koleżanek ze szkół nie otrzymały państwowego wsparcia na zakup komputerów.
  • To grupa zawodowa, którą szczególnie mocno doświadczyła pandemia COVID-19 - przedszkola pracowały "normalnie", gdy szkoły były zamknięte, choć trudno było tam zachować bezpieczny dystans.

Jaki pomysł na rozwiązanie problemu braków w przedszkolach ma rząd? Deregulację. A dokładniej umożliwienie zatrudniania w przedszkolach osób, które nie są nauczycielkami przedszkolnymi. Już dziś (3 lipca) projektem nowelizacji ustawy, która powstała w Ministerstwie Edukacji Narodowej, zajmie się Stały Komitet Rady Ministrów.

Czy to się może udać? I przede wszystkim: czy coś zyskają na tym dzieci?

Rano i po obiedzie nauczycielka niepotrzebna?

Czytaj także: