Nie mieli szczęście ci, którzy urlop zaplanowali na początek lata. Pierwsze dni lipca zamiast słońca i beztroskiego lenistwa na plaży, zaoferowały urlopowiczom ulewy i podirytowanie.
Zamiast szortów i bikini - długie spodnie i płaszcze przeciwdeszczowe. Zamiast leżaka na słonecznej plaży - łóżko i telewizor. Tak czas spędziła większość polskich urlopowiczów, którzy z patriotyzmu, czy też niechęci do dłuższych podróży zdecydowali się na wakacje w Polsce.
Deszcz szkodzi też interesom. Wypożyczalnie leżaków, rowerów wodnych i innych letnich akcesoriów nie mogły narzekać na nadmiar klientów. Zarobili tylko sprzedawcy parasoli i właściciele pubów, gdzie większość urlopowiczów spędziło swoje wakacje.
W górach, gdzie słoneczna pogoda nie jest już tak niezbędna jak nad morzem, wcale nie było lepiej. Ciągłe opady deszczu uniemożliwiały turystykę pieszą i rowerową. W ciągu ostatniego tygodnia temperatura nie przekroczyła tam 14 stopni. Ciężko było również nacieszyć oczy widokiem gór, bo nieustannie zakrywała je mgła i chmury.
Niewielkim pocieszeniem dla osób przebywających na wakacjach jest też fakt, że synoptycy zapowiadają rozpogodzenia od następnego tygodnia. Najprawdopodobniej na ładną pogodę załapie się dopiero następna tura urlopowiczów. Pytanie tylko, czy nauczeni błędem kolegów z pracy nie zarezerwują biletu do krajów, z których będą mieli szansę przywieźć ładną opaleniznę.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24