To, co się dzieje na ulicy, w sensie haseł, sposobu, formy, która jest przybrana do tych protestów, delikatnie mówiąc, nie przystaje do takich standardów, jakich byśmy oczekiwali w debacie publicznej - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 rzecznik rządu Piotr Mueller. - Mnie razi w oczy zachowanie osób, które protestują na ulicach i sposób niecytowalny właściwie - mówił, pytany, czy jego też razi w oczy błyskawica, którą stała się symbolem protestów.
Rzecznik rządu Piotr Mueller w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24 pytany, ile razy zebrał się komitet do spraw bezpieczeństwa pod kierownictwem prezesa PiS i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedział, że "co najmniej kilka razy". - Nie znam dokładnie w tej chwili liczby, ale wiem, że posiedzenia komitetu się odbywały - powiedział.
Na uwagę, że wśród osób w składzie tego komitetu nie ma ministra zdrowia, odparł, że "dlatego codziennie spotykają się rządowe zespoły zarządzania kryzysowego". - Czym innym są komitety w ramach procesu legislacyjnego, w ramach rządu, i to jest na przykład komitet do spraw bezpieczeństwa, komitet ekonomiczny, komitet do spraw europejskich, stały komitet rady ministrów, to są ciała o charakterze legislacyjno-koordynującym tego typu działalność. A typowa działalność operacyjna - rządowy zespół zarządzania kryzysowego - wyjaśniał.
Dodał, że w posiedzeniach rządowego zespołu zarządzania kryzysowego bierze czasami udział wicepremier Jarosław Kaczyński.
"Jest wewnętrzna procedura w policji"
Rzecznik rządu został również zapytany, czy komitet do spraw bezpieczeństwa zajmował się strategią dotyczącą postępowania w związku z demonstracjami, które mają miejsce.
- Nie znam tak szczegółowo posiedzeń, bo sam nie brałem udziału w tych posiedzeniach, ale wydaje mi się, że decyzje podejmuje w tej chwili policja. Jest wewnętrzna procedura wewnątrz policji, która zawsze jest stosowana w przypadku jakichkolwiek zarzutów co do działania funkcjonariuszy policji i takie komisje i zespoły działają również po wydarzeniach wczorajszych, przedwczorajszych, 11 listopada, czy w przypadku wcześniejszych demonstracji - mówił.
W środę wieczorem doszło do incydentu z udziałem wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego i funkcjonariuszy policji. Przed Sejmem odbywała się manifestacja przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego. Protest pod hasłem "Blokada Sejmu" rozproszył się wieczorem na ulicach stolicy, ponieważ teren parlamentu otoczono barierkami i zamknięto ulicę Wiejską.
CZYTAJ TAKŻE: Funkcjonariusze bez mundurów, gaz łzawiący i zatrzymania. Jak przebiegał protest w stolicy
Na placu Powstańców Warszawy podczas protestu demonstrantów otoczył kordon policjantów. Dostęp na plac zablokowano ze wszystkich stron. Po próbie przerwania kordonu przez uczestników manifestacji policja użyła wobec nich gazu pieprzowego. Spryskane nim zostały m.in. liderki Strajku Kobiet: Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
"Mnie razi w oczy zachowanie osób, które protestują na ulicach"
- Mnie razi w oczy bardziej zachowanie osób, które protestują na ulicach i sposób niecytowalny właściwie na antenie - powiedział Mueller, pytany, czy jego razi w oczy błyskawica, którą stała się symbolem protestów.
- To, co się dzieje na ulicy, w sensie haseł, sposobu, formy, która jest przybrana do tych protestów, delikatnie mówiąc nie przystaje do takich standardów, których byśmy oczekiwali w debacie publicznej - dodał.
- A po drugie, jest tak, że wszystkie te demonstracje, które popieraliście, kosztowały już życie wielu osób. Macie krew na rękach. Łamiecie artykuł 165 (Kodeksu karnego, chodzi o sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego - red.). Nie powinno być was w tej izbie. Dopuściliście się zbrodni – powiedział Kaczyński.
"To nie oznacza, że każdy skupia się na kwestii symboliki. Ja skupiam się na tym, co się dzieje faktycznie na ulicy"
Rzecznik rządu przyznał, że "część osób podziela pogląd" Jarosława Kaczyńskiego dotyczący tych symboli. - Faktycznie to skojarzenie u niektórych osób, w szczególności u tych, które lepiej znają historię, jest dosyć naturalne - powiedział.
- Natomiast to nie oznacza, że każdy skupia się na kwestii symboliki. Ja skupiam się na tym, co się dzieje faktycznie na ulicy, i na ulicy mamy hasła, które nie przystają do poziomu debaty publicznej. Już nie mówiąc o tym, że codziennie tego typu demonstracje narażają wszystkich uczestników, ale również tych, którzy później się spotykają. Jesteśmy w czasie epidemii - dodał.
Mueller: jestem przekonany, że minister powie to samo
Rzecznik rządu odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego, który w środę powiedział, że opozycja "ma krew na rękach", bo popierała protesty Strajku Kobiet. - Wszystkie te demonstracje, które popieraliście, kosztowały już życie wielu osób - mówił. Z kolei dzień wcześniej minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował na konferencji, że wzrost mobilności związany z protestami "nie przekładał się na wzrost liczby zachorowań".
Mueller pytany w "Jeden na jeden", kto ma rację, powiedział, że "widzieliśmy liczby, jeżeli chodzi o zachorowania". Dodał, że każdy epidemiolog powie, że kontakty społeczne powodują, że liczba zachorowań rośnie.
Na uwagę, że minister zdrowia powiedział bardzo konkretną rzecz, odparł, że "minister mówi również, że kontakty międzyludzkie powodują wzrost zachorowań". – Pani nie jest w tej chwili w stanie indywidualnie ocenić, kto zachorował, z jakiego powodu, ponieważ mamy wiele kontaktów społecznych. Ale każdy profesor epidemiolog, każdy wirusolog powie, że liczba kontaktów społecznych generuje dodatkowe zachorowania. Bo jeżeliby tak nie było, to nikt na świecie by nie wprowadzał obostrzeń – mówił Mueller.
Na uwagę, że minister Niedzielski w ten sposób tego nie powiedział, odparł: Proszę zapytać pana ministra, jestem przekonany, że dokładnie to samo powie.
Rzecznik rządu: czekamy na uzasadnienie wyroku TK
Rzecznik rządu odniósł się również do braku publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów aborcyjnych. 22 października TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej uznał, że prawo do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu jest niezgodne z ustawą zasadniczą.
Zgodnie z wykazem na stronie Rządowego Centrum Legislacji orzeczenie w sprawie aborcji miało się pojawić w Dzienniku Ustaw najpóźniej 2 listopada.
Rzecznik rządu pytany, kiedy Przyłębska wysłała do kancelarii premiera wniosek o publikację wyroku, powiedział, że nie pamięta, ale jak dodał, "na pewno odbyło się to kilkanaście, kilkadziesiąt dni temu".
- My w tej chwili czekamy na uzasadnienie do tego wyroku – dodał. Pytany, dlaczego rząd czeka z ogłoszeniem wyroku, odparł, że aby "ustawodawca w sposób zgodny z konstytucją uregulował kwestie związane z aborcją, jeżeli podejmie się takiej regulacji", musi to zrobić "zgodnie z uzasadnieniem wyroku".
- W uzasadnieniu do wyroku zawsze jest napisane, jaki był ciąg rozumowania prawniczego, jeżeli chodzi o uchylenie tego przepisu. To pozwala na to, żeby ewentualnie stworzyć nowy przepis, który by był kompromisowy, ale jednocześnie taki, który uwzględnia orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego – mówił rzecznik rządu.
Mueller: publikacja ustawy covidowej najpóźniej 2 grudnia
Mueller pytany był również, kiedy zostanie opublikowana tzw. ustawa covidowa dotycząca między innymi dodatków dla medyków. - Zgodnie z tym, jak informowało Rządowe Centrum Legislacji, najpóźniej 2 grudnia - odpowiedział rzecznik rządu.
Dopytywany, dlaczego dopiero 2 grudnia, przekonywał, że rządzący chcą doprowadzić do "spójności stanu legislacyjnego". Tłumaczył, że obecnie w Senacie jest procedowana kolejna nowela tzw. ustawy covidowej, która - jak mówił - wpływa na kształt legislacyjny tej pierwszej ustawy, która ma zostać opublikowana.
Mueller pytany, dlaczego premier uzurpuje sobie prawo, aby czekać z publikacją ustawy do stanu tej spójności legislacyjnej, skoro Sejm uchwalił, a prezydent tę ustawę podpisał, powtórzył, że "przede wszystkim najważniejsza jest spójność prawa ustalanego w budynku parlamentu". Dodał, że zgodnie z procedurami w RCL jest określony termin na publikację. - I ten termin, jak wczoraj poinformował mnie szef Rządowego Centrum Legislacji, upływa bodajże 2 grudnia - mówił. Zapewniał, że ustawa "zostanie opublikowana".
CZYTAJ W KONKRECIE 24: Ustawa covidowa wciąż nieopublikowana. Minister Schreiber powołuje się na nieistniejące przepisy
Nowelizacja w jej pierwotnym brzmieniu zakładała dodatki tylko dla personelu medycznego skierowanego przez wojewodę do walki z epidemią. Pod koniec października Sejm przyjął jednak poprawkę Senatu, która powiększyła grono beneficjentów do wszystkich pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w leczenie COVID-19.
Politycy PiS tłumaczyli później, że akceptacja poprawki senackiej nastąpiła przez pomyłkę, a ich klub złożył w Sejmie projekt kolejnej nowelizacji tzw. ustawy covidowej, która miała przywrócić wyjściową wersję przepisu dotyczącego dodatków dla medyków. Nowela czeka na rozpatrzenie w Senacie. 3 listopada prezydent podpisał pierwszą z omawianych ustaw.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24